W samolocie spędziliśmy dwie i pół godziny wylądowaliśmy w słonecznym Madrycie po czym od razu skierowaliśmy się do hotelu. Jak się okazało wynajęli najlepszy hotel jaki jest tylko możliwy ja wiem, że nigdy nie byłam w Hiszpanii ale żeby aż tak się na mnie wypłacać nie musieli.
-Co wam odbiło żeby tyle na to wydać??-spytałam
-Nie dyskutuj skarbie należy ci się.-odparł po czym obdarzył mnie całusem w polika.
-Dobra skarbie ja idę nas zameldować a ty możesz sobie usiąść. -dodał po czym wskazał na miejsce do siedzenia w holu .
W podzięce wysłałam mu wdzięczny uśmiech. Li skierował się do recepcji' za którą stała wysoka blondynka z toną tapety na ryju jak to by ujęła Car tania podróba klauna. Z tego co zdążyłam zauważyć ta bezczelna lalunia próbuje się podjebać do mojego faceta a ten nic sobie z tego nie robi oj już ja jej pokaże kto tu jest górą. Szybkim krokiem podeszłam do mojego faceta.
-Gotowe skarbie??-spytałam grzecznie całując lekko jego kącik ust. Biedna Lisa bo tak miała bynajmniej na plakietce napisane była rozczarowana. Oj jak mi przykro, że aż wcale. Wiem jestem wredna ale mam o kogo być zazdrosna prawda?? No przepraszam ale kto by nie był zazdrosny o takiego chłopaka jakim jest Liam chyba każdy.
-Tak skarbie już prawie. Możemy już dostać klucz do pokoju-odparł władczym głosem no nie powiem taki Li mnie pociąga i to bardzo. Dobra Pat ogarnij się ile wy jesteś cie razem co?? Dobra mniejsza dostaliśmy klucze a w sumie to kartę magnetyczną i ruszyliśmy do pokoju. Na odchodne wysłałam Lisie zwycięski uśmiech po czym dumna wkroczyłam z Paynem do windy. Po czym zostałam bezczelnie przyparta do ściany windy. Nie muszę mówić kto to zrobił.
-Nie musisz być zazdrosna ona nawet nie jest w moim guście. -zapewniał mnie.
-Jaka zazdrosna skarbie wydawało ci się -zaśmiałam się.
-Ach czyli mogę iść z Lis na kawę?-odparł obojętnie i stanął normalnie. Po moim trupie. Oj Payno w co ty ze mną pogrywasz.
-Jak życie ci nie miłe to tak.-odparłam wprost do jego ust po czym go pocałowałam. Czułam jak się uśmiecha przez pocałunek wiec tak ze mną pogrywasz.
-Skarbie nie zamienił bym cię na nikogo innego w świecie jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Taką miłością jaką darzę ciebie nie darzyłem jeszcze nikogo i nie będę tego robił-ooo to wyznanie było słodkie -No chyba,że urodzisz mi taką drugą Patrycje-zaśmiał się. Usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk oznaczający że dotarliśmy na nasze piętro. Li wziął bagaże a ja ruszyłam wprost do apartamenty numer.... nie no to są jakieś żarty.
-Skarbie kto załatwiał pokój w hotelu?-spytałam podirytowana.
-Lou a co??-odparł pytanie na pytanie.
-69 na serio??-spytałam na co on się zaśmiał.
-Oj nie będzie tak źle. Wchodzimy szybki prysznic i idziemy się opalać albo zwiedzać .
(Perspektywa Car)
-Lou kocie jak chcesz się po przytulać to wpadnij w nocy wiesz śpię sama- własnie siedzieliśmy w salonie wszyscy no może nie wszyscy bo nie ma Pali no i naszych następnych zakochańców Hazzusia i Klaudii. Ja aktualnie byłam w trakcie prowadzenia `dyskretnej` rozmowy z Lou. Tylko trochę nam to nie wychodzi bo wszyscy się na nas jak na głupich paczą.
-Ok wymknę się Mad a ty pilnuj żeby Zayn ci się do łóżka nie wpakował.-zaśmiał się.
-Spokojnie marcheweczko jak przyjdzie to pójdziemy do piwnicy albo nad basen-odparłam dumna ze swojego planu.
-Tylko wiesz oni-tu wskazał niby tak żeby nie widzieli na resztę-Nie wiedzieli bo zaraz nam plany pokrzyżują-dodał.
-CO TU TAKI BAŁAGAN?? JA WIEM CAR ŻE PRACUJESZ W BURDELU ALE ŻEBY GO W DOMU ZROBIĆ ??-jeszcze ich mi tu brakowało a w sumie czego ja się spodziewałam przecież za tydzień jest ślub.
-SPIERDALAJ TO NIE SCHRONISKO-odkrzyknęłam.
-Piesku do nogi-zaczął wołać wchodząc do salony po czym wyrwał mnie z objęć Tomma i zaczął głaskać po głowie-Dobra psina tylko trochę wyszczekana.
-Ja ci dam kurwa psinę-zagroziłam po czym sprytnie się wywinęłam i wycelowałam mu kolanko tam gdzie trzeba mruknąl coś niezrozumiałego i zgiął się w pół.
-Dopiero przyjechaliśmy a wy już się bijecie? Jak to Kat zobaczy to pożałujecie-zaśmiał się Tato wchodząc do salonu.
-Słyszałeś Robert nie bądź cipa zbieraj się.
-Carolino Rosalio Collins w tej chwili dzwonisz po One Direction-no tak jak jest Robert to i Olivia.
-Młoda rozejrzyj się-rozkazałam na co ona coś mruknęła ale wykonała polecenie po chwili już piszczała i błagała o autografy a Zayn miał przejebane bo był jej ulubieńcem.
-To my się z bagażami męczymy a wy tu co ?-usłyszałam radosny głos Anety.
-Mówiłam ci już kiedyś żebyś zostawiła tego swojego męża a znalazła sobie jakiś lepszy model?-spytałam na co ona kiwnęła na tak.
-Olivia nie molestuj tego biednego chłopaka -upomniała ją Aneta.
-Car cię uczyła jak zdobyć faceta jakiego się chce więc czyń powinność-dodała po chwil. Oj sorki Malik ale ja ją uczyłam tego na odpierdol wiec w tym momencie oberwał dwa razy w twarz .
-Macie się w tej chwili opanować wszyscy. Faceci po bagaże migiem Panie do kuchni robimy obiad nawet ty Olivia i nie dręcz tego biednego chłopaka.-no moja kochana mama się zjawiła. Moja rodzinka nigdy nie będzie normalna. Ale to czyni ją wyjątkową. wszystkie Panie zjawiły się w kuchni.
-No to tak dla tych co mnie nie znają jestem Kayt mam Josha i Carolain nienawidzę sprzeciwu i nieróbstwa więc zabieramy się do roboty-mama zabrała głos i coś czuję że już jej niektóre Panie do gustu nie przypadły. Mianowicie Taylor i Perrie które przyszły jakąś godzinę temu.
-Ja to Ala a to jest Mateusz mój syn-oo Alicja jest nie zauważyłam.
-Czy wszyscy mężczyźni nie mieli iść po bagaże?-zapytała Perrie. Ona jest taka głupia czy tylko udaje ?
-No właśnie Peroldzie co ty tu robisz a zapomniałam ty to niby kobieta.-zakpiłam.
-W dodatku bez kultury- Dodała Al.
-Dziewczyny przestańcie może tak nam się przedstawicie-zagadała Aneta.
-No to tak ja to Taylor Swiftt amerykańska piosenkarka aktualnie w związku partnerskim z Harrym Stylesem. To jest Perrie Edwards narzeczona-tu się już pokładałam ze śmiechu no nie mogę a pierścionek gdzie?-Zayna Malika jest jedną z czterech z Little Mix.
-A już wiem tych na które Lolo mówi beztalencia,bezguścia ogółem pierwsze lepsze-zagadała Aneta po czym zaczęła tańczyć swój taniec zwycięstwa.
-Dobra dość tego zabieramy się do przygotowania kolacji -zapędziła nas do roboty mama każdemu dała jakieś zadanie. Po dwóch godzinach przygotowań było wszystko gotowe. Zasiedliśmy wszyscy do stołu już wiem po co Josh kupił nam taki ogromny dom bo jak się wszyscy zwalą to masakra.
-Dobra moi drodzy Panie już znam i wiem dlaczego nie ma dwóch a teraz grzecznie Panowie mi się przedstawią-zagaiła moja mamusia.
-No wiec ja ci pomogę ten Rudzielec to Ed Sheeran następnie ta nędzna podróba Mateusza-tu wskazałam na Lou który był ubrany tak samo jak Mat czyli czerwone rurki i bluzka w paski- To Louis, kolejny to nasz głodomor czyli Niall,następnie jest czekoladka czytać Zayn. niestety nie ma z nami naszego tatusia Liama i lokersa czyli Harrego. Przedstawiłabym ci jeszcze 5SOS ale dziś w nocy polecieli do domu. -przedstawiałam wszystkich po czym jeszcze dodałam-A to jest Aneta żona Roberta, którego już znacie następnie jest moja mama Kayt, Olivia córa Roberta i Anety no i oczywiście nasz gorący towar Ala wolna i do wzięcia.-pokazałam kolejno na każdą z Pań-Jak ją któryś skrzywdzi zabije. Każdy z tych debili pocałował je w rękę jak dżentelmen tylko Ali i Olivii dali buziaki w poliki.
-Ej a ja?-spytałam po czym na mojej twarzy wylądowała serwetka.
-Weź się schowaj bo straszysz ludzi-jest w Londynie od zaledwo kilku godzin a on mnie już tak wkurwił, że gorzej być nie może.
-A ty się zamknij bo masz żonę tylko dlatego że się nad tobą zlitowała-prychnęłam odrzycając do niego.
-Idiotka.
-Palant.
-Obiad-przerwała nam mama. Obiad mijał w miłej atmosferze każdy coś opowiadał lub coś innego.
-Dobra to teraz ja wam coś powiem. Jak wiecie z Car jestem najbliżej w rodzinie i raz jak była napita-nie tylko nie to błagam. Lolo myśl co by tu zrobić. Wstałam szybko od stołu i wyszłam przed pokój gdzie stały jeszcze tylko bagaże Roberta.
-Roberto chodź zobaczyć jak wszystkie twoje rzeczy pływają w basenie zawołałam po czym ruszyłam pędem nad basen a za mną Robert. Otwarłam jego walizkę po czym wszystko już pływało.
-Ty wredna mała jędzo pożałujesz-zagroził i wszedł do domu.
-Car Maclaren to twoje auto prawda??-krzyknął ze środka.
-Tak to jej świętość tego nikt dotknąć nie może -odkrzyknął mu Lou
-Mam kluczyki-on nie nie nie nie nie tylko nie moje auto. Ruszyłam biegiem do środka a Rob z domu co on kombinuje?? Wsiadł do mojego cacka po czym się w nim zamknął i zaczął rozbierać?!?!
-Ty wredna zakało rodziny ja cie kiedyś zajebie zobaczysz-wydarłam się na niego-Nieeeeeeeeeeeeeee tylko mi tam nic nie zrób-błagałam po czym zobaczyłam że on ma zamiar tam siedzieć nago. Jak ja go nie cierpię
-A spierdalaj kupię sobie nowe -krzyknęłam i weszłam do domu a później do jadalni.
-Nienawidzę go.
Po obiedzie siedzieliśmy wszyscy bez tego gołodupca w salonie aż do salonu weszli Robin i Ana czyli Duśka wróciła.
-Dzień dobry wszystkim-przywitała się radosnym głosem Pani Cox.
-Cześć Ana Robin. Co wy tu tak wcześnie robicie?-przywitała się z nimi moja rodzicielka.
-No wiesz za tydzień jest ślub więc pomyślałam, że potrzebują mojej pomocy-zaśmiała się.
-No w sumie racja nie zostawimy z tym wszystkim młodych.-odparła jej moja mamuśka.
-Mam takie pytanko ale to może do Robina bo widzę, że wy jesteście zajęte.-zaśmiałam patrząc na mamę i Ane, które zawzięcie o czymś dyskutowały.
-Więc Robin jak wy jesteście tu to gdzie jest Harry i moja przyjaciółka Klaudia??-spytałam bo coś mi tu nie pasowało.
-Nie było ich u nas a wiedzieliśmy, że ktoś ma przyjechać po rzeczy Gemmy i jej suknię ale nikogo nie było no to razem z Foxy Coxy (ponętna Cox)to przywieźliśmy-Odparł niewzruszony. W tym momencie każdy kto wiedział, że oni tam pojechali zaczęli dzwonić do nich.
-Zayn jedziemy ich szukać!-oznajmiłam i pociągnęłam Mulata za rękę na podjazd gdzie ignorując moich Dziadków,którzy musieli własnie przyjechać i błagającego o wypuszczenie Roberta z auta. Biedaczek się zatrzasnął. Ruszyliśmy w stronę Holms Champl.
(Perspektywa Klaudii)
Cholernie bolą mnie plecy ale co się dziwić. Na wspomnienie wczorajszej nocy od razu robi mi się cieplej na sercu. Chciałam się odwrócić i przytulić do Hazzy tylko go koło mnie nie ma. Wstałam po czym złapałam za jego koszulę w kratę i ją założyłam potem bieliznę. Zaczęłam szukać wzrokiem Lokersa. Stał w drzwiach stodoły patrząc się przed siebie. Podeszłam do niego po czym objęłam go od tyłu.
-Czemu nie śpisz?-spytałam po czym cmoknęłam go w policzek.
-Nie mogłem spać-odparł od niechcenie. Albo mam takie wrażenie albo on żałuje tego co się wczoraj stało.
-Harry??-zaczęłam.
-Hmm....
-Żałujesz?-spytałam chodź było mi ciężko ale ja muszę to wiedzieć.
-Czego?-odparł. Nie utrudniaj tego proszę.
-Tego, że się przespaliśmy ?-spytałam ponownie. Zapadła cisza wachał się.
-Wiesz to była chwila słabości-on tego nie powiedział.
-Więc byłam tylko takim jebanym pocieszeniem! Kpisz sobie ze mnie potraktowałeś mnie jak zwykłą dziwkę.-wydarłam się na niego palant jeden.
- Nie to nie tak.-zaczął-Po prostu ja jestem z Taylor i ja.....Nie mogę jej zostawić nie tak.-dodał
-I myślisz, że po tym czuje się lepiej?! Otóż rozczaruję cię bo nie-nadal krzyczałam.
-Nie ja cię kocham tylko nie mogę rozstać się z Taylor
-Kochasz mnie a sraj się z taką miłością-powiedziałam po czym wymierzyłam mu siarczystego polika. Pozbierałam swoje rzeczy i zaczęłam się ubierać. Chuj mnie obchodzi,że nie wiem gdzie jestem. Teraz mam wszystko gdzieś. Harry ubrał się już tak jak ja tylko,że ja nie mam zamiaru spędzać już z nim czasu. Wyszłam ze stodoły i skierowałam się w stronę ulicy kiedy akurat nadjechał czarny Range Rover, z którego wysiadła Car. Moja kochana Roni. Wpadłam w jej ramiona ale nie mam zamiaru się rozklejać nie teraz.
-Już was stąd zabieramy-dopiero teraz zauważyłam Zayna. Oderwałam się od Car i przytuliłam Mulata.
-Co się stało kwiatuszku?-spytał. Jak to możliwe, że on coś podejrzewa a Lolo nie.
-Nie chcę o tym gadać-odparłam
-Nie za dużo tych czułości?-zaśmiała się Carla. No tak dalej tulę Czekoladkę. Zaśmialiśmy się razem i spojrzeliśmy na nią. Stała patrząc się na nas jak na rzadki okaz z muzeum.
-No co ?-spytaliśmy razem.
-Moje dwa skarby się w końcu lubią.-odparła. A my dopiero po chwili zaskoczyliśmy o co jej chodzi.
-Wiesz ty nie możesz żyć bez nas to my się już kłócić nie będziemy-odparłam. Miło jest patrzeć na szalejące ogniki szczęścia w tych ogromnych piwnych oczach Roni.
-A wręcz będziemy jak brat z siostrą więc się przyzwyczaj, że będę więcej czasu z Duśką spędzał-dodał Zayn
-A wy co tu tak romansujecie?-spytał Loczek.
-A no wiesz te koty o to tu się polubiły-zaćwierkała radośnie Car.
-Ok.Lepiej powiedźcie co się stało, że wy tu jesteście?-spytała.
-Zabrakło nam paliwa-odparł loczuś po czym spuścił głowę. Teraz cię skrucha bierze za późno.
-Mam zapasowy kanister w bagażniku więc po kłopocie wracamy do domu bo wszystko i wszyscy już dotarli.-oznajmiła.
Po dziesięciu minutach wszystko już grało.
-Ok to ja jadę z Lolkiem a ty Zayn z Harrym. Wiesz muszę pogadać o tobie z Car po obgadujemy cię-powiedziałam.
-Ok kwiatuszku dla ciebie wszystko-zgodził się po czym dał mi buziaka w polika a Car bardziej w kącik ust. wsiadłyśmy do auta Car i ruszyłyśmy do domu.
-A teraz skarbie jak na spowiedzi co się stało?-wypaliła nagle.
-Dlaczego coś musiało się stać?-spytałam udając ,że nie wiem o co chodzi.
-Myślisz,że tylko Zayn to zauważył? Kochana znamy się od dziecka. No więc co jest.?-no tak czego ja się spodziewałam,że ukryję to przed Lolciem nie ma szans.
-Przespałam się z Harry a on dzisiaj powiedział, że to była chwila słabości-powiedziałam i wpuściłam głowę.
-Coooooooo?!-wrzasnęła po czym poczułam jak gwałtownie hamuje i wychodzi z auta. Nie tylko niech ona nic nie robi.
-POJEBAŁO CIĘ!?-wrzeszczał na nią Harry.
-MNIE POJEBAŁO?-od krzyknęła i stanęła z nim twarzą w twarzą. Spojrzałam zaniepokojona na Zayna.
-NAJPIERW JĄ PRZELECIAŁEŚ A PÓŹNIEJ POWIEDZIAŁEŚ, ŻE TO BYŁA CHWILA SŁABOŚCI-gdy skończyła wycelowała mu polika i tak jeszcze kilka razy aż Zayn stanął między nimi łapiąc Roni za ręce.
-Roni spokojnie-zaczął do niej spokojnym głosem a ja nie wiedziała co się dzieje. Mogłam jej tego nie mówić.
-Jak mam być spokojna jak on potraktował moją przyjaciółkę jak dziwkę-wychyliła się zza Zayna i krzyczała do Stylesa.
-Dobrze wiem i zaraz tego pożałuje-razem z Car spojrzałyśmy na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi. I w tym momencie w Czekoladka wymierzyła Harremu prawego sierpowego po czym wylądował na ziemi a z nosa poszła mu krew.
-Oszaleliście?!-krzyknęłam
-Należy mu się odparli. Kucnęłam koło niego i złapałam za jego twarz ale on się wyrwał i wstał. Zabolało nie powiem łzy już stanęły mi w oczach.
-Poprawić ci?-spytała sarkastycznie Car po czym już dostał powtórkę z rozrywki a Car tak krucha ale jak ci zajebie to masakra.
-Dość tego wracajmy do domu-powiedziałam bo wiedziałam, że jak tego nie przerwę to się źle skończy.
-Ok ja jadę z Harrym a Zayn z tobą-oznajmiła-Hazzuś wsiadaj do auta jak nie chcesz znowu dostać.
I już byli w aucie Harrego a my z Czekoladką wróciliśmy do auta Carli.
-Nie musieliście go bić ani się o tym dowiadywać-powiedziałam tak jakby do siebie ale wiedziałam, że usłyszy.
-Kochana należało mu się-odparł-I nie musisz się bać nikt się nie dowie-dodał.
-Jesteś kochany-zaśmiałam się i dałam mu buziaka w polika. Przez większą część drogi rozmawialiśmy i śmialiśmy się. W pewnym momencie odpłynęłam do krainy Morfeusza. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam było to, że Zayn mnie nakrył swoją bluzą.
(Perspektywa Zayna)
Gdy zaparkowaliśmy na podjeździe od razu oznajmiłem Car i Harremu ,że to co się stało wczoraj i dziś zostaje między nami a oni się zgodzili. Harry chciał zanieść Klaudię do jej pokoju ale wtedy Car warknęła coś o jakiejś rozmowie więc ja ją zaniosłem. Gdy zaniosłem już brunetkę do góry wróciłem do salonu gdzie wszyscy pytali Harrego co mu się stało a on nędznie próbował się tłumaczył. Przejechałem po towarzystwie lecz nigdzie nie było Carolain. Wyszłam do ogrodu zapalić i zobaczyłem Roni siedząca na końcu tarasu z fajka w ustach. Pomimo tego, że wiem iż ona pali to dalej mnie to zaskakuje. Usiadłem koło niej a ona położyła głowę na moim ramieniu.
-Dlaczego wszystko się komplikuje? Dlaczego ta cała sprawa z Taylor nie może ujrzeć światła dziennego? Zayn dlaczego?-zadawała pytania a ja nie wiedziałem co jej powiedzieć.-Nie musisz się trudzić Harry mi powiedział,że Swift to Modest.-Dodała
-Wszystko będzie dobrze zobaczysz jeszcze będą razem bo po za sobą świata nie widzą.-zapewniłem ją a ona się do mnie uśmiechnęła. Po tym zapadła między nami cisza. Nie była ona krępująca czy coś wręcz przeciwnie każde z nas mogło pomyśleć o tym co się dzieje. Zapaliłem papierosa. Zaciągnęłam się po raz drugi i dopiero teraz zauważyłem, że Car mi się przygląda.
-Co mi się tak przyglądasz?-spytałem. A ona wzruszyła ramionami.
-Tak po prostu. A co nie mogę widoki tylko dla Perrie?-zaśmiała się ironicznie.
-Kobiety-zaśmiałem się.
-Faceci. Nie wiedzą czego chcą.-odparła.
-Przepraszamy,że przerywamy wam interesującą konwersacje ale Panie pojechały po obrączki a ja i ty Car mamy ugotować obiad a w tym czasie Panowie pograją sobie w nogę.-usłyszeliśmy głos Ali.
Polubiłem tą dziewczynę.Gadałem z nią wczoraj dość długo razem z Car bo Edwards za bardzo się nie udzielała i wiecie co? Ona jest bardzo podobna do mnie. Zawsze stawia na swoim,jest uparta i co najważniejsze chyba wpadła w oka takiemu jednemu. Tylko to znowu nam życie uprzykrzy.
-Ok to Wy się dzielcie na zespoły czy jak to tam a my znikamy w kuchni i od razu sobie pogadamy-zaśmiała się Roni. Po czym już ich nie było.
-Dobra to mamy dwóch kapitanów Louisa i Roberta-oznajmiłem a ci już zaczęli sobie złowrogie spojrzenia wysyłać.
-Ty kupo marchewek szykuj się na przegraną-zagroził mu Robert.
-Pff. Wiesz taką bandę ze schroniska jak twoja drużyna to dla mojej pikuś-kłócą się a nie wiedzą z kim grają.
-Dobra to do drużyny Roberta należą po kolei Ed,Jams,Robin i Josh i to jet grupa seniorów.-poinformowałem ich a Lou zaczął się śmiać.-A reszta czyli Ja, Harry,Niall,Louis i Mateusz, który chce być z nami-dokończyłem.-O przepraszam jeszcze Wiktor(dziadek Car i Josha.) będzie sędzią.- nie ma to jak zapomnieć o najstarszym. Poszliśmy wszyscy się przebrać w dresy. No nie powiem zadomowiliśmy się w domu u dziewczyn. Gdy wróciłem do ogrodu tam już stały bramki nie wiem skąd oni je mają ale ok. To nie koniec boisko było namalowane(wysypane kredą pole do gry w nogę). Gdy już się rozciągnęliśmy zaczęliśmy grać.
(Perspektywa Car)
-Rozmawiamy po polsku bo ściany mają uszy-zakomunikowałam na wejściu.-Jak tam nasz klub?-spytałam podjarana.
-Zajebiście stał on się najlepszym klubem we Wrocławiu. Ustawiają się do niego takie kolejki, że szkoda mówić. Jednym i słowy za nie długo będziemy w chuj bogate. No może ja bo ty już jesteś-ostatnie zdanie powiedziała już ciszej.
-Tamten rozdział twojego życia jet już zamknięty teraz jesteś tu z nami i należysz do wyższych sfer społeczeństwa. I ja już zadbam z Duśką żeby wam nic nie zabrakło-powiedziałam i widzę jak na jej twarz wstępuje uroczy uśmiech.
-A tak po za tym to jak ci się podoba w Londynie,wpadł ci ktoś w oko??-spytałam włączając laptopa i wchodząc na portale plotkarskie gdzie był ciekawy artykuł 'Czyżby Liam Payne zostawił Sophie Smith dla Patrycji Wasilewskiej z którą jest na mini wakacjach w Madrycie. Nowa para wygląda uroczo.
-A ty już tylko plotki o nas czytasz-zaśmiał się Lou wchodząc do kuchni.
-Czego dusza pragnie spytałam-już po angielsku.
-Wody dla wszystkich-odparł. Ala podała mu całą zgrzewkę wody gazowanej bo wiedziała, że i tak nie będą się fatygować by pić ze szklanki.A Lou podziękował jej dając buziaka w polika na co Al się zarumieniła. Po tym już go nie było w kuchni.
-Alllll?
-Hmmm?-spytała rozmarzona.
-Podoba ci się Louis ?-spytałam wiem,że on jest z moją przyjaciółką ale..... Właśnie co ale?? Jestem kurwa w kropce.
-No morze trochę. Tylko on jest z Mad i ja nie chcę tego psuć.-odparła
-Aaaaaaaaaaaaaa Lou ci się podoba Lou ci się.-wydzierałam się stojąc na wyspie.
-Ciii-zaczęła Ala
-Komu się podobam?-zaśmiał się Tommo opierający się o futrynę drzwi do kuchni.Zaśmiałam się histerycznie. Ups ja to powiedziałam po angielsku
-Komu? Milionom twych fanek-odparłam-A po za tym nie podsłuchuj i wypad mi stąd już.-wygoniłam go bijąc ścierką po głowie.
(Perspektywa Louisa)
Na obiedzie byli już wszyscy. Teraz siedzieliśmy w salonie Mateusz z Olivią bawią się u góry moja dziewczyna gdzieś zniknęła u góry Ala gawędzi z Ed'em Car jest wgapiona w ekran laptopa w sumie to
ciekawy jestem co ona tam robi.
-Hej Li-zaśmiała się do ekranu. Już wszystko jasne dzwoni do naszych kochanych zakochańców.-Już ci się znudziło?-humor to jej dzisiaj chyba nie odpuści.
-Nie po prostu zwiedzaliśmy Madryt później zjedliśmy obiad a teraz Pat się opala a mi się nie chce więc wziąłem sobie laptopa patrzę a tu ty jesteś na skype i postanowiłem zadzwonić.-tłumaczył.
-Oj Li Li-zaśmiałem się siadając koło brunetki. Rozmawialiśmy wszyscy z nimi tak nimi bo Pat też się dołączyła nawet Olivia zeszła. Śmialiśmy się z Li, że jest pantoflarzem ale Pati skutecznie go broniła.
-O gadacie z Pali-powiedziała ucieszona Mad wchodząc do salonu. Po niej może jakieś pięć minut zszedł zapłakany Mateusz i od razu przytulił się do Al i rozpłakał się bardziej.
-Skarbie chodź z nami a mama pogada z ciocią Patrycją i wujkiem Liamem.-zaczęła Roni.
-Pogadamy jak facet z facetem.-dodała zachęcająco Duśka. Ala była przerażona Matt mówił jej coś na ucho więc ona wie o co chodzi. Dziewczyny poszły do kuchni z młodym a my dalej gadaliśmy i się śmialiśmy.
-Mam nadzieję, że macie dla mnie i Mateusza górę prezentów-powiedziała władczym głosem Olivia. Ona jest niemożliwa normalnie druga Car.
-Li idziemy na zakupy-odparła przerażona Pat a my się zaśmialiśmy.
-Ok ale ja płacę-poinformował ją.
-No chyba nie-zaprotestowała.
-Płacę ja bo jestem twoim chłopakiem
-No i co mnie to?? Ja płace za siebie a ty kupuj co chcesz co mnie to?
-Nic cię nie obchodzi ok. Wujek Liam kupi wam lepsze prezenty od cioci Pat.-powiedział Payne do Olivii a ta się cieszyła jak głupia.
-Ed zabierz dzieci do góry już-powiedziała władczym głosem Klaudia
-Al.....-zaczął.
-Bez żadnego ale-warknęła Car. Coś się musiało stać. Tylko co. Gdy Rudy zniknął z dziećmi u góry. To się zaczęło
-POJEBAŁO CIĘ?! CO TY SOBIE KURWA WYOBRAŻASZ SZMATO JEBANA I TY MASZ CZELNOŚĆ NAZYWAĆ SIĘ NASZĄ PRZYJACIÓŁKĄ?-wydzierała się Klaudia na Mad.
-O co ci chodzi?-stanąłem w obronie mojej dziewczyny.
-O CO? MAGDA ZWYZYWAŁA MATEUSZA POTEM POWIEDZIAŁA ŻEBY RAZEM Z TĄ JEGO PUSZCZALSKĄ MATKĄ WYPIEDALALI Z LONDYNU Z DALA OD CIEBIE LOUIS. MOGŁAŚ ZROBIĆ WSZYSTKO ALE Z MATTEM JUŻ PRZEGIĘŁAŚ.-tym razem wydzierała się Car a ja nie mogłem w to uwierzyć.
-COŚ TY KURWA ZROBIŁA?-wrzasnąłem na nią.
-Louis kochanie to dla naszego dobra.-odparła
-DLA NASZEGO CZEGO? DO TEJ PORY NIE WIEDZIAŁEM Z KIM JESTEM TEN ZWIĄZEK ZACZĄŁ SIĘ ZA SZYBKO I PORA TO SKOŃCZYĆ. WYPIERDALAJ Z MOJEGO ŻYCIA,CHŁOPAKÓW I DZIEWCZYN A CO NAJWAŻNIEJSZE Z ŻYCIA ALI I MATEUSZA. NIE ZASŁUGUJESZ NA TO CO MIAŁAŚ-dokończyłem a on już płakał nie żałuje tego.
-PAKUJ SIĘ I JUŻ CIĘ TU NIE MA A Z NASZĄ PRZYJAŹNIĄ KONIEC-dodała Em.
-DŁUGO TU JESZCZE BĘDZIESZ TAK STAŁA I BRAŁA NAS NA LITOŚĆ TWOIMI NĘDZNYMI ŁZAMI? NIE SŁYSZAŁAŚ OPUŚĆ TEN DOM I NASZE ŻYCIE NATYCHMIAST-warknął na nią Niall.
-Pożałujecie tego wszyscy-zagroziła nam po czym pobiegła do pokoju.
-Przepraszam ja i Mateusz też znikniemy.-usłyszeliśmy zapłakany głos Ali.
-A ty co tu tak stoisz? Już idź jej to z głowy wybij-sprowadził mnie na ziemię Zayn. No tak przecież Ala nie może wyjechać.
(Perspektywa Car)
*Następny dzień*
Całą noc z Klaudią czuwałyśmy przy łóżku Mateuszka i Olivi bo się wczoraj za pozwoleniem Louisa i Ali nażarli lodów i żelków a później całą noc wymiotowali a my jako te dobre samarytanki zaoferowałyśmy, że to my ich popilnujemy. Nie wiem jak Lou zdołał przekonać Ale do zostania a co więcej zamieszkania w Londynie ale to już załatwione zamieszka w moim apartamencie razem z Mateuszkiem. A co z Magdą? Nic zawiodła nasze zaufanie wie jak jest sytuacja i to wykorzystała uznajemy to jako zamknięty rozdział. Jest już 6:06 pm a my dopiero idziemy spać szok ale taka prawda.
*10 minut później*
-Lolcio mamy wywiad wstawaj-mówił do mnie Josh.
-Która godzina?-spytałam zaspana
-6:17 a co?-spytał.
-Spałam 10 minut-zaśmiałam się ironicznie.-Już wstaje-dodałam. Zwlekłam się z łóżka poszłam do swojej sypialni, w której spał Zayn. Z sypialni na paluszkach do łazienki szybki prysznic i do garderoby ( oczywiście owinięta ręcznikiem) tam wybrałam ten strój:
Nie wiem miałam nawet czasu na śniadanie bo to program poranny więc nie ma co. Razem z Joshem i Ed'em no właśnie Pat miała tam być. No cóż mówi się trudno świat pozna ją później. Dzisiaj mamy wywiad bo razem z Joshem mówimy kto z nami pracuje czyli na tym wywiadzie będzie też Ed ale bez menadżerki Little Mix i my. W studiu czekała nas niespodzianka a mianowicie Pat i Li. Normalnie bym się na nich rzuciła żeby ich wyściskać ale nie dziś. Pat wyglądała pięknie a była ubrana tak:
Nie mieliśmy nawet czasu wymienić zdania bo zaraz nas zabrali do przygotowań.
__________________________________________________
Za niedociągnięcia z góry przepraszam ale rozdział pisałam sama bo Klaudia jest na koloni. Wybaczamy jej to :D
Mamy nadzieję, że się podoba.
Bum tego się nikt nie spodziewał co?
Magda się jeszcze pojawi ale czy będzie z Lou? Tego jeszcze wam nie powiemy dowiecie się później. A teraz już nie przynudzam życzę udanych wakacji.
Matko ! ♥ Rozdział genialny ! ♥ Czekam na kolejny ! ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię serdecznie w wolej chwili na bloga do mnie http://forbidden-feelings-love.blogspot.com/2014/07/rozdzia-1.html#comment-form … Mam nadzieję, że wpadniesz i skomentujesz ♥
Wow to opowiadanie jest zarąbiste!!! Czasami są takie teksty, że po prostu o mało się nie posikałam ^^ Jeszcze te rozdziały są takie długie O.O Ale bohaterek jest tyle, że w pewnym momencie się gubię, ale to nic!!! *.* Na prawdę wykonujecie kawał dobrej roboty!!! :) / Caroline.
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam do nas :) Mamy nadzieję, że wpadniesz i skomentujesz :)
http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
Wolę Ale ;) Należy jej się chodź odrobina czegoś w życiu. Trzymam kciuki za Lolo i Czekoladkę.
OdpowiedzUsuńzapraszam: http://portuguesewomanstory1d.blogspot.com/
hey! bardzo przyjemne opowiadanie powodzenia w jego prowadzeniu i życze dużo weny twórczej : )
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam http://lit-fanfiction.blogspot.com/