(Perspektywa Car)
Minęła pierwsza godzina jazdy a mój samochód już prawie nie został rozwalony. Nie nie mielibyśmy wypadku czy coś. Tylko Duśka z Mateuszem postanowili sprawdzić co ja mam w samochodzie a uwierzcie ja tam mam wszystko co mi się przyda.
-Ciociu po co ci to?-spytał młody nienawidzę jak on tak do mnie mówi. Spojrzałam wstecznie lusterko i zobaczyłam Duśkę zwijającą się ze śmiechu na tylnym siedzeniu a obok niej siedział Matti i w ręku trzymał kondony.
-Spytaj się cioci Klaudii ona ci powie-odparłam z kpiną. Młody zaczął dręczyć Duśkę a ona zaczęła mu coś tam tłumaczyć.
-Powiesz nam w końcu gdzie jedziemy?-spytała Ala. Oj skarbie przysięgam, że ci się spodoba. Kocham knuć jestem w tym mistrzem.
-Nieeee..-przeciągnęłam. Klaudia nie miała już argumentów lub pomysłów jak pominąć temat aby młody nie dręczył jej już pytaniami.
-Tak a co?-odparł. On jest stanowczo za mądry i wyszczekany ale to po Michale.
-Nic nic. Którego najbardziej?-kontynuowałam pytania patrząc się na jezdnię.
-No wiadomo, że wujka Harrego-zaśmiała się Klaudia i wystawiła mi język.
-Nie bo Zayna-odparłam jej.
-Mój syn woli Ed'a-próbowała nam wmówić Alka.
-Cicho-krzyknął młody i skutecznie nas uciszył.-Najbardziej lubię Louisa on jest najfajniejszy.-oznajmił nam.
Na taką odpowiedź czekałam. Przez resztę drogi czyli jakieś dwie godziny Klaudia z Mattim wystawiali języki do każdego mijanego samochodu. Później się wydzierali na całe auto i kij wie o co im chodziło. A my z Ala gadałyśmy. Po trzech godzinach jazdy byliśmy na miejscu teraz zostało mi poinformować o niezapowiedzianej wizycie. Dziewczyny się jeszcze nie skapnęły gdzie jesteśmy. Jako, że miałam słuchawkę w uchu szybko wybrałam połączenie:
-Hej skarbie. Co chcesz?-czy ja od razu muszę coś chcieć? Dobra mniejsza.
-Hej misiu. Słuchaj tak czysto teoretycznie jakbym się teraz u ciebie zjawiła z Alą, Mateuszkiem i Duśką to co byś mi zrobił?- spytałam słodziutkim głosikiem.
-Pewnie bym cię zabił bo nie jestem gotowy a tak jakbyś się zapowiedziała to nic-odparł spokojnie. Oki Car streszczaj się zbliżamy się do celu.
-Kocie bosko wyglądasz bez koszulki w asyście kosiarki-zaśmiałam się.
-Skąd wiesz?-spytał. W tym momencie wjechałam na podjazd domu Tomlinsonów mina Lou bezcenna. Raz był to szok później radość a na końcu mord na mnie.
-Louuuuuuuuuuuuuuis-wydarł się Matti wypadając z samochodu jak torpeda po czym wpadł prosto w ramiona Marchewy. Mówię wam jak to słodko wyglądało.
-Oki moje kochane szybko wypad z auta-rozkazałam. Gdy dziewczyny witały się z Louisem ja szybko wsiadłam do auta wycofałam i daje nura. Jakbym tam została on by mnie zabił. A tak nie ma jak tego zrobić ja geniusz. 'Ty geniusz? Nie zostawiłaś im bagaży' kpiła ze mnie moja podświadomość. Nie zostawiłam bo nie śpimy u Louisa tylko muszę znaleźć jakiś hotel. Tylko gdzie. Moje rozmyślenie przerwał telefon. Nie patrząc kto odebrałam.
-Kurwa albo mi tu zaraz wracasz albo masz taki wpierdol skarbie, że się nie pozbierasz-wrzeszczała Duśka do słuchawki.
-Nie bo muszę coś załatwić a po za tym ten Marchewkowy potwór mnie zabije za to, że mu się na chatę zwaliłyśmy.-odparłam.
-Ja ci dam potwór już masz nam tu wracać-ups Lou jest wściekły dobra ostatni ratunek w hotelu. Albo co tam wrócę do nich. Zrobiłam gwałtowny skręt na ręcznym co prawie skończyło by się wypadkiem. Zajechałam ponownie na podjazd i nie patrząc na nikogo zaczęłam biec do domu a za mną Louis z okrzykiem bojowym. Wpadłam do kuchni i schowałam się za Dana. Równy gościu będzie się chajtać za Johanne. W drzwiach kuchni stanął wściekły Louis.
-Louis nie rób niczego czego będziesz później żałował-zapiszczałam przerażona.
-Louis kobiet się nie bije-upomniał go Dan. Bogu dzięki, że on tu jest.
-Ja jej nie będę bił ja ją tylko lekko uszkodzę-zaśmiał się.
-Ja śpię dzisiaj z tobą i Danem bo twój wredny syn chce mnie uszkodzić-oznajmiłam Johannie, która właśnie weszła do kuchni.
-O nie kochanie Ala z Mateuszem śpią w jednym gościnnym w drugim śpi Klaudia a ty moja droga panno z Louisem-oznajmiła dumna.
-Nie-oznajmiliśmy zgodzie.
-Albo tak chodź Car pokarze ci pokój-na twarzy Tommo zagościł szatański uśmiech. Gdzie jest moja mamusia ja ją potrzebuję.
-Tajemnica.-odparł.
(Persepktywa Duśki)
Od pójścia Car z Lou na góre mineło już pół godziny. W tym czasie było słuchać trzask tłuczonego szkła i ich wrzaski, ale jak to osądziła Jo z Danem lepie żebyśmy im nie przeszkadzali.
-Słodkich macie tych bliźniaków-skomentowała Ala trzymając na ręcach Denis a ja miałam Ernesta.
-Dzi......-zaczęła Jo. Tylko przerwał jej ogromny huk i śmiech tamtej dwójki. Ciekawa jestem co oni tam robią.
-Może ja jednak sprawdzę co oni tam robią?-spytał a raczej poinformował nas Dan. Juz miał wychodzić z kuchni gdy w jej progu stanęli Car z Tommo.
-Ej a dla nas kawa gdzie?-spytał oburzony Tommo.Wszyscy się zaśmiali. No nareszcie miła atmosfera powróciła. Przez całe popołudnie szaleliśmy w ogrodzie Tomlinsonów. Później jak się okazało Mateusz zasnął u Lou.
-Ej masz go obudzić ja miałam z tobą spać-marudziła Cari.
-Skarbie będziesz spać ze mną-zaśmiałam się.-No chyba, że mnie już nie lubisz?
-Czekałam aż o to zapytasz-odparła entuzjastycznie jako,że była już 22 to każdy postanowił iść spać. Skierowałyśmy się z Lolem do naszego pokoju. Ta się do mnie odwróciła i puściła chytry uśmieszek po czym zaczeła biec do pokoju. O co jej chodzi? Nie ogarniam jej dzisiaj. Gdy przekroczyła próg pokoju już wiedziałam co on chciała poszła pierwsza do łazienki. Oj Karolcia. Gdy Lolcia wyszła z łazienki poszłam ja wziąć prysznic. Po czym ubrałam bieliznę i męską koszulkę. Czekaj to jest koszulka Harrego. Skąd wiem pachnie jego perfumami. Tylką skąd ja ją mam? * W domu panował taki harmider, że pewnie przez przypadkiem ją wzięłaś* Racja nie moja wina. Wyszłam z łazienki i co zobaczyłam? Car rozwaloną na łóżku tępo wpatrującą się w sufit. Dopiero teraz zobaczyłam co ona ma na sobie. Oj skarbie masz przejebane jak on się dowie. Albo wie?
-Skarbie skąd masz tą koszulkę?-spytałam. A ona na mnie spojrzała jak na głupią.
-Oczywiście,że z szafy Zayna. Zapamiętaj skarbie co jest u mnie w domu jest moje-zaśmiała się. -A terz chodź spać-dodała. Pokręciłam zdezaprobatą głową i się koło niej położyłam.
-Pamiętasz jak w Polsce zawsze spałyś my razem?-spytałam.
-Tak i zawsze się śmiali, że masz lepsze kontakty ze mną niż z Em.-odparła.
-I tak was kocham.Dobranoc skarbie-odparłam.
-Dobranoc.-powiedziałai i zagasiłyśmy lampkę. Zdecydowanie dom Tomlinsonów działa na nas kojąco. Nie martwię się co tam u dziewczyn ale to pewnie dla tego, że mamy z Car ważną misje. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
-Laski wstawać-do mojego snu próbował się wdrzeć jakiś głos.
-O ja pierdolewdupejebana pojebało cię!?!?-ryknęła Car wstając z łóżka. Wspomniałam, że Louis wylał na nas wodę.
-Czego dusza pragnie?-spytałam i się położyłam miałam gdzieś,że łóżko jest mokre.
-Wskakiwać w dresik idziecie ze mną.-powiedział.
-Ta już lecimy jest środek nocy-odparła sarkastycznie Car i jebła się na łóżko.
-Dlatego mam drugie wiadro wody.-zaśmiał się. Ma boski śmiech ale czasmi to on mnie już wkurwia. Wstałyśmy z Cari wziełyśmy z walizek dresy i poszłyśmy się ubrać. Ja miałam na sobie czarne luźne dresy ze zwęrzaczami do tego białą bokserkę a do tego męską bluzę. Bluzę Josha. Car chyba nadal śpi bo miała na sobie szare dresy ze zwęrzaczami sportowy neonowy stanik i czerwone conversy. W drodze do samochodu Lou Lolo zgarnęła jego bluzę. Czyli już nie śpi.
-Lou gdzie nas zabierasz?-spytałam.
-Jak w tej chwili nie powiesz to uwierz ale w Doncoster na pewno odbywają się nielegalne wyścigi. Zajebie ci auto i je tam rozpierdole-warknęła Car. Biedny Lou ma przejebane.
-Ona kłamie prawda?-spytał się mnie Lou. A ja na to jebłam śmiechem. Oj Lou jeszcz się nie nauczyłeś.
-Dobra pojadę.-odparła zrezygnowana.
-Przyda wam się jakieś pożadne auto.-powiedział Tommo a my patrzymy się na niego jak na debila. I w tym momenci przed dom Tomilsonów zajechało cztery sportowe cacuszka.
-Tommo nie wiem co kombinujesz ale już mi się podoba.-oznajmiłam.
-Wybierzcie,którym chcecie jechać.-poinformował nas.
-Mój jest McLaren Benz mp4-12c-krzyknęła podekscytowana Car.
-Ja stawiam na Ferrari-dokrzyknęłam. Na co Lou się zaśmiał.
-To ja biorę Forda Mustanga-powiedział.
-Stop.-wrzasnęła Car-Nie żeby coś ale ja muszę jakoś wyglądać w takim cacku-No tak przecież my mamy dresy.
-Tommo daj nam dosłownie pięć mintek.-krzyknęłam wbiegając za Lolem do domu. Po pięciu minutach stałyśmy już na podjeździe ja ubrana w krótkie spodenki, czarne vansy, białą bokserkę i marynarkę. Car w czarnych obcisłych rurkach, luźnej bokserce z 69, skórzanej kórtce ala Zayn i tak jak ja vansy. Z tego co zauważyłyśmy Lou też się przebrał miał na sobie biała koszulkę, czarne rurki i vansy. Nie no to się zgraliśmy. Na podjeździe stały tylko nasze auta a tego czwartego już nie było.
-Jedźcie za mną to może się nie zgubicie.-powiedział po czym zajął miejsce za kierownicą Mustanga. Car przejechała subtelnie palcami po karoseri po czym otwarła drzwi i zajeła miejsce. No to sprawdźmy na co cię stać. Zajełam swoje miejsce i założyłam słuchawki przez, które mamy się komunikować.
-Lou jak będziesz się wlekł to zabije-zaśmiała się Roni.
-Dokładnie nie niszcz takiej maszyny.-dodałam.
-Nie martwcie się o mnie.-odparł. Po czym wyjechał z podjazdu a my za nim jechaliśmy setką prze ulice Doncoater nie no Lou prowadzi bosko. Razem z Car weszłyśmy driftem w zakręt.
-To było dobre skarbie.-zaśmiała się Car.
-Zaraz się wyżyjecie jeszcze chwila-uspokoił nas Lou. Jechaliśmy jeszcze jakieś 15 minut przez las. Gdzie później wjechaliśmy na teren nielegalnych wyścigów.
-Co wam to przypomina?-spytał Loui.
-Furious-wrzasnęłyśmy razem.
-Coooo?-spytał.
-A nic nie warzne-odparłam. Razem z dziewczynami w Polsce czytałyśmy ff o Louisie Furious. I ono było takie boskie, że masakra. Lou się ścigał miał najlepszego kumpla Alexa i w ogóle było tak bosko. Alex miał dziewczynę Arie a Louis spotykał się z Faith. Faith poznała Louisa na jednym z wyścigów przez przypadek bo ona wracała do domy gdy na jej drodze stanął istny bóg seksu Speed Master znany również jako Furious lub jak kto woli Louis Furious Tomlinson. Z początku był chujem ale sis Faith była genialna i powalała wszystkich swoimi tekstami. A porównania Faith rozpierdalały wszystkich. Car najbardziej lubiła Alexis (Alex Stryder najlepszy kumpel Lou) a raczej to jak Lou mu dogryza. No ale ona już taka jest. Zawsze się śmiałyśmy,że takie życie jakie oni mają to coś idealnego dla nas. Zawsze byłyśmy na bierząco w końcu Furious to nasze ulubione FF. Co dalej było nie wiem bo wyjechałyśmy do Londynu. Raz jak w Polsce dodali rozdział zaraz po tym jak odkryłyśmy Furiousa to miałyśmy taki napad głupawki, że sąsiad Mad chciał dzwonić po lekarzy bo osądził, że to nie jest normalne jak nastolatki tak szaleją. A kij z nim momenty z przypałami z Furiousa są najlepsze i zostaną zawsze w naszej pamięci.
-Oki laski ścigacie się jako pierwsze-oznajmił nam Lou.
-A myślałam, że my tu tylko rekreacyjnie.-powiedziała Car.
-Pogadamy na mecie jak będziesz oglądała moje tyły-zaśmiała się do mnie.
-Chyba sobie śnisz. Ja będę Furiousem a ty Alexem-odparłam.
-Mylisz się skarbie. Wedle ostatniego wyścigu w Furiosie to ja puszczam do ciebie ten tekst jako Loui a ty jako Alex przegrywasz-powiedziała. Oo czyli ona dalej czyta.
-Przekonamy się na mecie-stanęłyśmy na starcie a z nami jeszcze trzy auta. Oki mi to tam obojętne jak wiadomo razem z Car nie należymy do grzecznych dziewczynek i w Polsce wyścigi to była norma.
-Jak ja dawno tego nie robiłam-oznajmiła Roni.
-No troch ale będzie fajnie.-odparłam. Pomiędzy moim a jakiegoś kolesi autem stanęła skompo ubrana laska z flagą z szachownicą. Spojrzała na każde auto po kolei aby się upewnić,że jesteśmy gotowi. Następne ustawiła się i bum start. Ruszyliśmy od razu wybiłam się na pierwsze miejsc. Trasa była oznaczona lampionami wpadłam driftem w zakręt a za mną jakiś Nissan. Chciał mnie wziąść po zenętrznej ale go zablokowałam. Bawiłam się zanim tak dalej gdy coś zaczęło mi nie grać gdzie jest Car? I w tym momencie ukazały mi się jej tyły przed maską. Jak kurwa ja się pytam?!
-Widzimy się na mecie skarbie-powiedziała po czym przyśpieszyła. O nie tak być nie będzie. Wcisnęłam pedał w podłogę i zaczęłam gonić moją bff. Wchodziłyśmy razem driftem w zakręt. Wypadłyśmy na ostatnią prostą. Ustawiłam wszystko co trzeba i wcisnęłam czerwone prziciski na kierownicy i momentalnie zostałam wciśnięta w fotel jak się okazało Car tak samo. Dwa metry przed metą pomiędzy nami przejechało jakieś auto. Czekaj to Tommo. Zaraz po przekroczeniu mety dałam po hamulcach a Car zrobiła drifta centralnie przed maską Mustanga Lou.
-Gratulacje Lou-zawołałyśmy.
-Oj nie mogłem pozwolić żebyście się później kłóciły o to,która była lepsza.-uprzedził nasze pytanie.
-W sumie racja-zaśmiałam się.
-Oki to co robimy?-spytała Car.
-No właśnie-poparłam jej pytanie.
-Pozwolę wam po wkurwiać policję w Doncoster.-na te słowa Car jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wpadła do auta po telefon?! Zadzwoniła do kogoś ale po chwili była już spokojna.
-Oki mamy posterunek szalej póki mogę?-Lou powiedział nam co i jak. Przez najbliższy czas woziliśmy się po ulicach Doncoster po czym nad ranem wróciliśmy do domu spać.
(Perspektywa Pat)
Na drugi dzień razem z Li poszliśmy rano biegać. No nie powiem zaniedbałam swoją kondycję, ale to się poprawi w trasie. Po prawie godzinie biegania wróciliśmy do domu. Poszłam waziąść prysznic a Li próbował podkraść coś mamie ze śniadania ale Karen była nie ugięta i kazała mu się umyć oj biedny Liaś. Po półgodzinie byłam gotowa więc zeszłam na dół do kuchni gdzie byli już prawie wszyscy oprócz Liama, który brał prysznic.
-Dzień dobry wszystkim-przywitałam się na wejściu z Ruth i Nicol dałam im buziaka w polika.
-Widzimy,że dbasz o formę ale to dobrze bo ktoś od czasu do czasu musi przegonić Li-zaśmiał się Goeff.
-Jako tancerka muszę-odparłam siadając do stołu. Siedzieliśmy tak i się śmialiśmy z rożnych rzeczy ja opowiadałam o sobie, dziewczynach i rodzinie a oni o Liamie no i dziewczyny o swoich chłopakach. Zdecydowanie rodzina Payn'ów to taka rodzina jak moja zwariowana ale jakby coś się komuś stało gotowa się zjednoczyć. Atmosfera jaka tu panuje bardzo mi odpowiada. Czuje się u nich jak w domu.
-Przepraszam,że opóźniałem śniadanie ale widzę, że się świetnie bawiliście-powiedział Li na wejściu.
-Nic się nie stało kochanie-zaśmiałam się. Na co on do mnie podszedł i dał buziaka w polika po czym usiadł koło mnie. Po śniadaniu pomogłam składać Karen razem z dziewczynami plotkując przy tym.
-Wiecie co jestem na stronie plotkarskiej i nie zgadniecie co tam jest-zagadała Ruth.
-No co takiego?-spytałam.
-Następujący artykuł. Wszyscy członkowie One Direction odpoczywają w swoich rodzinnych stronach razem ze swoimi dziewczynami. Carolain Collins i Klaudia Nowak również wyjechały razem z Alicją i Mateuszem Makiewicz.-przeczytała Ruth. Nie wiedziałam, że one gdzieś jadą.
-Coś jeszcze piszą?-spytałam.
-Tak,że Lou,Car i Klaudia byli w Bradford u Zayna.-odparła mi.
-Dziwne nie miały nigdzie jechać ale to pewnie inicjatywa Car więc co się dziwić.-zaśmiałam się.
-No wszyscy o niej mówicie i o reszcie dziewczyn my chcemy ją w końcu poznać-marudziła Nicol. Niestety one nie znają reszty dziewczyn bo nie były na ślubie.
-Oki to dzwonimy do Car-oznajmiłam. Wyjęłam telefon z kieszeni spodenek i wybrałam numer Lolka. Po dwóch sygnałach odebrała a ja od razu dałam na głośno mówiący.
-Tutaj prywatna sekretarka Carolain Collins CZEGO?-jej pomysły mnie rozpierdalają.
-Hej skarbie-powiedziałam.
-Jak zacząłeś rozmowę od 'Hej skarbie' znaczy,że to któraś z was sądze,że nie Duśka bo jej zwłoki leżą koło moich, więc NIE MA MNIE DLA NIKOGO KURWA DOPÓKI SIĘ NIE WYŚPIĘ-ostatnie słowa wykrzyczała i się rozłączyła.
-Przepraszam za nią ale chyba naprawdę się nie wyspała-przeprosiłam.
-Ja słyszałem wściekłą Car?-do kuchni wpadł Li z Goeffem.
-Tak.-zaśmiała się Karen.
-Dzwonimy do niej-oznajmił Li i razem ze swoim ojcem dzwonią do Car. Już nie żyją. Gdy odebrała jak zwykle włączyli na głośno mówiący.
-Hej Lolcio-zawołali razem. Było słychać jak Car bierze głęboki oddech.
-Po chuj dzwonicie?-spytała wściekła.
-A no wiesz bo-zaczął Goeff.
-Gdyż ponieważ bo...-kontynuował Li.
-PAYNE JAK WRÓCISZ DO LONDYNU OSOBIŚCIE CI WYJEBIE NASTĘPNIE WSADZĘ GRANAT W DUPĘ A ZANIM WYPIERDOLISZ W POWIETRZE ZAFUNDUJE CI KULKĘ W ŁEB. ZROZUMIANO?!-wrzeszczała. Mina Li bezcenna tak samo jak jego ojca.Chcieli jeszcze coś powiedzieć ale ona się rozłączyła. Próbowali się dodzwonić ale wyłączyła telefon.
-Patti kochanie powiedz,że ona żartuje-błagał Liaś. Pokiwałam przecząco głową. Liam wyciągnął telefon i zaczął gdzieś dzwonić.
-Robert bo Car mi grozi, że mi granat w tyłek wsadzi i wysadzi w powietrze-zaczął marudzić.
-A ja jej w tym pomogę. Jeszcze raz mnie obudzisz a pożałujesz i osobiście jej dam ten granat albo coś lepszego.-warknął Rober. Oj Li pogorszyłeś swoją sytuację.
-Ale Robert..-zaczął ale on mu przerwał.
-Nie bądź cipa Payne-powiedział i się rozłączył. Liam znowu chciał gdzieś dzwonić ale Karen zabrała mu telefon.
-Zabierz swoją dziewczynę do ogrodu a nie się przejmujesz Car i Robertem oni nic ci nie zrobią-zapewniła go na co reszta zgromadzonych łącznie ze mną ryknęła śmiechem.
-Będę w ogrodzie-powiedział fochnięty Li. Po jakimś czasie jak się ogarnęłam wyszłam do ogrodu Liam leżał na kocu i patrzył w niebo. Podeszłam koło niego po czym się położyłam.
-Li skarbie gniewasz się?-spytałam. Pewnie ma focha za to,że się śmiałam.
-Nie-powiedział lekceważąco. Czyli ma foch.
-Na pewno nie masz?-spytałam ponownie.
-Phii-oj nagrabiłam sobie. Usiadłam na nim okrakiem a on odwrócił głowę.
-Bo wiesz jak masz focha to nie ma całowania-mówiłam chodząc dwoma palcami po jego klacie. Prychnął.-Liam, Li,Liaś,Skarbie,miśku,kocie no nie gniewaj się.-prosiłam. Nic. Oki tak gramy.-Dobra to ja jadę do domu.-oznajmiłam mu i już miałam z niego schodzić kiedy ten nas obrócił i teraz to ja byłam pod nim.
-Teraz poniesiesz karę długą i sprawiedliwą.-powiedział. A ja uniosłam jedną brew do góry o co mu chodzi.
Długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Liam wpił się w moje usta. Oł tego się nie spodziewałam. Odwzajemniłam pocałunek. Li przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o pozwolenie. Zgodziłam się już po chwili nasze języki walczyły o dominację. Zaplotłam ręce na jego karku i bawiłam się końcówkami jego włosów. Natomiast Li wsunął jedną rękę pod moje plecy a drugą gładził mój policzek. Całowaliśmy się coraz bardziej zachłannie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie bo brakło nam oddechu. Liam oparł swoje czoło o moje i ciężko dyszał. Próbowaliśmy ustabilizować swoje oddechy.
-Karen! Mam ich pierwszy pocałunek na poważnie u nas nagrany na kamerze!-usłyszeliśmy wrzask Taty Liama. Spojrzeliśmy w stronę tarasu, na którym stał ojciec Li z kamerą w ręku. Zaśmialiśmy się. Leżeliśmy wtuleni w siebie patrząc w niebo już jakąś godzinę. Dziewczyny pojechały do swoich chłopaków a rodzice Li na zakupy.
-Idę po coś do picia chcesz?-spytałam na co mój chłopak pokiwał na tak głową. Wstałam i zaczęłam iść do domu a potem do kuchni wzięłam szklanki i dzbanek z pomarańczowym sokiem. Już miałam wychodzić gdy coś przykuło moją uwagę. Kuchnia była połączona z salonem dzięki czemu był widok na oba pomieszczenia. Moją uwagę przykuła bardzo stara klasyczna gitara stojąca w koncie salonu na stojaku. Jak to możliwe, że ja jej wcześniej nie widziałam? Mniejsza ja muszę na niej zagrać. Wróciłam do kuchni wzięłam z niej krzesło barowe i postawiłam w salonie. Gdy wzięłam gitarę w swoje ręce już po prostu nie mogłam jej odstawić. Przejechałam palcami po strunach i nawet nie wiem kiedy zaczęłam grać melodię nowej piosenki Austina Mahona Shadow. Zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać. Po prostu dałam się ponieść chwili. Kocham tą piosenkę. Żałuję tylko tego,że nie mogłam być przy tym jak Austin ją nagrywał w studiu. Dlaczego? Bo Car nam zabroniła a sama tam była i jeszcze podrywała Kevina no menda jedna. Śpiewałam już ostatni wers przejechałam ostatni raz po strunach i usłyszałam brawa otwarłam oczy a w salonie byli wszyscy domownicy plus dwóch chłopaków,których nie znam.
-Przepraszam,że ją ruszyłam-powiedziałam.
-To nic nikt dawno na niej nie grał a ty w dodatku zaśpiewałaś-odparł tato Liama. Li dał mi buziaka i powiedział,że to było genialne.
Poznałam Davida i Patryka. David to chłopak Ruth a Patryk to Nicol. Wieczór spędziliśmy w trzy pary bo rodzice pojechali do znajomych na jakąś imprezę. Czas spędzony w rodzinnych stronach Liama najlepszy jaki spędziłam w całym swoim życiu.
(Perspektywa Em)
Byliśmy już w domu razem z Niallem. Oczywiście nie obyło się bez pytań Denis. Powiedziałam jej co zaszło a ona kazała sobie wszystko ze szczegółami opowiedzieć. Gadałyśmy tak dwie godziny aż chłopaki wrócili z placu zabaw z małym. Resztę dnia spędziliśmy wszyscy na wygłupach. Niestety następnego dnia wracamy do Londynu aby na następny dzień ruszyć w trasę. Nie wiem jak ja i dziewczyny wytrzymamy w tym blasku fleszy i z fankami. Car da radę bo ona daje wywiady i tak dalej no i Pat też da sobie radę w końcu jest menadżerką Ed'a ale my? No jakoś musimy sobie poradzić. A tak w ogóle to samolot do Londynu mamy o pierwszej w nocy czyli i tak nie idę spać bo po co. Razem z Niallem i Gregiem ruszyliśmy na lotnisko. Tam się pożegnaliśmy i Greg powiedział żebym go pilnowała podczas trasy. Trudno było się rozstać z Mulingar ale trzeba wracać do domu i do swoich obowiązków. Po godzinnym locie rozstaliśmy się po wielkich perypetiach z Niallem bo oni mają nie wiedzieć,że mamy nowy dom. Nie ukrywajmy chcemy odpocząć. Nowy dom zawiera 16 sypialni, 17 łazienek,5 garderób, siłownię kuchnię, salon,salę kinową , piwniczkę, jadalnię i ogromny ogród z basenem. Może to przesada ale jak ma się tyle znajomych i rodziny to naprawdę trzeba mieć gdzie ich przenocować. Niestety musiałam jechać do domu okrężną drogą,żeby Niall nie widział. Gdy zajechałam pod naszą nową Biiiiiig willę to wszystkie rolety były zasłonięte. Dziwne ale co się dziwić jest 2:30 w nocy. No ale nie mam kluczy więc muszę je obudzić. Zadzwoniłam do drzwi a one po chwili się otworzyły i zostałam natychmiastowo wciągnięta do środka. Nie wiem co jest grane.
-Hej siostra-usłyszałam krzyk Klaudii i już byłam w jej objęciach.
-Aaaa Em wróciła.-krzyknęła Cari oki one coś ćpały. Na sto procent.
-Dobra zostawcie ją niech zwiedzi dom a późnej zapraszamy na dół przywitasz się z resztą,która zamieszka w domu na czas naszej nie obecności-poinformowała mnie Pat. Uu mamy gości. Zaniosłam bagaże do swojego pokoju. Nawet się nie rozpakowywałam walizka,która spakowałam już dawno na trasę gotowa. Wzięłam prysznic ubrałam się w dresy i koszulkę Nialla i skierowałam się na dół. Weszłam do ogromnego salonu i co ja tam widzę. Car tańczącą z Robertem !? Oni się nie wyzywają cud. Duśka tańczyła z Doniyą, Pat z Walilyha, Josh z Gemmą, Ruth z Olivią, Nicol z Anetą, Matti z Saffą a Ala ich kamerowała. Tańczyli do Eclipse de Luna Maite Perroninie no pewnie Pati wybierała wyrwałam Alci kamerę i ustawiłam ją tak aby nas wszystkich uchwyciła a sama porwałam Al do tańca.
-Odbijany-krzyknęła Car i już każdy miał inną parę. Mi przypadła siostra Li Nicole.
-Hej jestem Nicole-przedstawiła się.
-A ja to Emili miło mi cię poznać. Szaleliśmy tak jeszcze jedną piosenkę a później każdy poszedł do swojego pokoju spać.
( Perspektywa Car)
Promienie słońca padały na moją twarz budząc mnie. Przetarłam zaspaną twarz ręką i usiadłam.
-JEZU RAFAŁ CO TY TU ROBISZ?!-nie to kurwa nie możliwe co on tu robi?
-Cicho skarbie -powiedział zatykając mi usta ręką a do skroni przykładając pistolet. Zaczęłam się rzucać ale to nie dawało rezultatów.
-A teraz słuchaj uważnie albo jedziesz ze mną i będziesz posłuszna albo zabije wszystkich twoich bliskich zaczynając od tego Mulata-powiedział. A ja momentalnie znieruchomiałam czyli mam tylko jedno wyjście poddać się. Pokiwałam szybko głową,że z nim jadę na co on dał mi buziaka w polika i odsłonił moje usta szybko przetarłam policzek z obrzydzenia.
-Ciuchu ci nie są potrzebne kupimy wszystko na miejscu a teraz bierz szybko jakieś ciuchy i poszła się ubierać i bez żadnych sztuczek-rozkazał. Złapałam za rurki bieliznę i koszulkę Malika. Za dużo ich mam stanowczo. Weszłam do łazienki i się ubrałam. Co ja mam zrobić przeżyją be zemnie a ja bez nich nie dałabym rady. Wyszłam i od razu zostałam złapana za rękę i prowadzona do wyjścia. Pomyśleć,że jestem ostatni raz w tym domu ale wiem,że jak coś wywinę to źle się to skończy. Już miałam wsiadać do auta kiedy usłyszałam..
-Zostaw ją!-nie Zayn błagam.
-Ona jest moja wiec spierdalaj.-odparł mu Rafał.
-Zostaw ją słyszysz pojebie.-Zayn nadal próbował.
-Skończ już te swoje wywody-warknął i strzelił.
-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!-krzyczałam. Podbiegłam do leżącego w kałuży krwi Zayna wzięłam jego głowę w ręce. Jeszcze żył.
-Nie odchodź nie możesz-szlochałam.
-Kocham cię-powiedział i zamknął oczy.
-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.-obudziłam się krzycząc. Usiadłam serce waliło mi jak młotem byłam cała spocona. Zerwałam się z łóżka sprawdziłam każdy pokój po kolei upewniając się,że każdy jest u siebie złapałam za klucze wybiegłam z domu i pobiegłam do willi chłopaków. Weszłam do środka i od razu pobiegłam na górę. Sprawdziłam pokoje chłopaków i śpią. Ostatni pokój to Zayna. Weszła do jego pokoju a tam nie ma nikogo nawet tego tynku. Wbiegłam do jego łazienki nic. Nagle poczułam na swoje taili ręce. Zaczęłam się szarpać ale uścisk się wzmocnił.
-Spokojnie Car-usłyszałam głos Zayna przy uchu. Momentalnie się uspokoiłam.Co ty tu robisz?-spytał nie puszczając mnie.
-Stęskniłam się-zaśmiałam się i oparłam się o niego.-A co mam sobie iść?
-Jak już przyszłaś to możesz zostać-odparł. Faceci.
-Wiesz jednak wolę spać w swoim nowym domu-odparłam bez zastanowienia.
-Nowym domu?!-spytał się zdziwiony obracając mnie do siebie. Car kurwa wygadałaś się.
-Ja powiedziałam w nowym domu?-zgrywałam głupią.
-Przestań wiem kiedy kłamiesz.
-Ja kłamię? Ha śmieszny jesteś-zaśmiałam się. Okey mogę już zacząć panikować.
-Oj Car Car gadaj co miałaś na myśli-mówiąc to przemieszczaliśmy się aż poczułam za plecami ścianę. Nosz kurwa co jeszcze.
-A więc jak powiesz co kombinujecie?-spytał przejeżdżając palcami po moim policzku. Przymknęłam oczy. Carolain Rose Collins jak w tej chwili się nie opanujesz to będzie źle. Pokiwałam przecząco głową.-No dalej Car powiedz proszę.-odwróciłam głowę nie na długo bo złapał mój podbródek w dwa palce i odwrócił. Patrzyliśmy sobie w oczy. Um on czeka na odpowiedź ale mu jej nie udzielę. Uśmiechnęłam się w duchu na mój plan i mam zamiar go zrealizować. Zmiejszyłam odległość między mną a Zaynem i go pocałowałam. No nie powiem był zaskoczony ale ja lubię to robić. Odwróciłam nas tak,że to teraz Zayn był przy ścianie. Pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne. No to czas na drugą część planu. Oderwałam się od niego i zaczęłam uciekać.
-NIE POWIEM CI PA!!-wydarłam się zbiegając po schodach a on za mną. On jest jak ten wżud na dupie tylko,że to jest taki przystojny wżud na dupie. Nie pobiegnę do domu bo wtedy się skapnie. Wiem park.Bieganie na boso po parku to jest coś no nie powiem. Dobrze,że mam kondycję bo było by źle. Pan Malik nie odpuszcza nadal mnie goni. Gdy już go nie widziałam skrótami pobiegłam do domu już miałam otwierać drzwi gdy usłyszałam przy uchu.
-Witam sąsiadkę.
-Kurwa-warknęłam.
-A teraz na serio kiedy miałyście nam zamiar powiedzieć?-spytał. Ups myśl Car. Wiem.
-RATUNKU KLAUDIA SKARBIE POMOCY PEDOFIL W DOMU ROOOOOOOOOOOOOOOOOOBERT!!!!!-darłam się biegnąc między pokojami. Dobiegłam do końca korytarza i wtedy się odwróciłam do schodów,z których właśnie wyłonił się Zayn.
-Mam cię-zaśmiał się. W tym samym momencie z pokoi wypadły uzbrojone dziewczyny. Tak nie przesłyszeliście się mają broń w sumie to każda z nas ma.
-Ja ci kurwa dam mam cię-warknęła Duśka. Dobra zapali ktoś światło bo będzie źle.
-Mam kazuke nie warz się ruszać-krzyknął Robert wychodząc z MOJE sypialni. Co on tam robił.
-Co tu się dzieje!?-jeszcze tych debili mi tu brakuje.
-No to mamy wojnę-zaśmiała się Pat. Nie wierze ona chce zabić swojego faceta tylko szkoda,że o tym nie wie.Nagle w korytarzu rozbłysło światło a z pokoju wyszli po kolei Matti,Oli i Saffa.
-Czemu nie śpicie.-spytałam wychylając się zza dziewczyn i Roberta. Swoja drogą miny reszty bez cenne.
-NIE DRZYJCIE TAK MORDY-wrzasnęła Olivia i wrócili do sypialni.
-Kochanie przepraszam,że chciałam do ciebie strzelać-zapiszczały Pat z Em. Przewróciłam na to oczami.
-Mogę iść spać?-spytała Klaudia. Moje kochanie wygląda słodko w koszulkach Hazzy a w sumie niech mi pożyczy giwerę to go trochę postraszę.
-Tak tak kochanie wszyscy idziemy spać-oznajmiłam.
-Najpierw nam powiecie co wy tu robicie?-Jezu Niall jaki ty upierdliwy nie poruchałeś czy co?
-O boże to nasz nowy dom nie chciałyśmy wam mówić bo byście chcieli klucze i tak dalej-odparła zirytowana Pat.
-O a macie dla nas kluczę?-pytał Lou.
-I co myślisz,że damy wam klucze i będzie żyć jak szczęśliwa rodzinka to się grubo mylisz nie damy wam kluczy.-warknęłam.
-Spokojnie a teraz każdy do swoich domów i do łóżek bo jutro zaczynamy trasę koncertową-Em rozgoniła całe towarzystwo. Życzyłam wszystkim dobrej połowy nocy i poszłam do swojego pokoju. Rozwaliłam się na łóżku. Już zasypiałam gdy ktoś otworzył drzwi do mojego pokoju. Zabije.
-Car mogę spać z tobą?-usłyszałam.
-Robert spierdalaj do siebie-warknęłam. Co on domu nie ma no błagam.
-Aneta mnie wygoniła no proszę mogę?-spytał. O boże co ja z nim mam to gorzej niż dziecko.
-Okey chodź do mnie-posunęłam się na łóżku. Po chwili Roberto leżał już koło mnie.-Dobranoc-powiedziałam i się odwróciłam do niego tyłem.
-Nie ma drugiej takiej pojebanej a zarazem kochanej osoby jak ty-powiedział-A może jest Klaudia-dodał.-
Dobranoc młoda. Możemy się z Robertem wyzywać bić nienawidzić ale żyć bez siebie nie możemy. Po chwili byłam już pogrążona w głębokim śnie.
____________________________________________________________________
Hej bum i mamy dla was rozdział. Przepraszamy,że tak długo musieliście czekać ale jakoś nie moglam znaleźć czasu na dokończenie go. A teraz jestem chora i w końcu go dokończyłam.
Prosimy skomentujcie go może byc tylko takie coś jak 'fajne' lub nie. To dla nas bardzo ważne.
Co sądzicie o nowej piosence chlopaków Fireproof. Bo my ją kochamy a zwłaszcza ten moment jak śpiewa Lou.
Moment, w którym opisuję bloga w perspektywie Klaudii to jest moj ulubiony blog Furious po prostu go kocham. Sytuacja jaka jest opisana przy opisie bloga miała miejsce miałyśmy wtedy z Magdą niezły odpał.
Jak wam minęły pierwsze dwa tygodnie szkoły?
Nasz Niallerek ma dziś urodziny z tej okazji życzymy mu dużo zdrowia,szczęści,dziewczy,dużo jedzenia i tego co sobie życzy. Aby był zawsze taki jest i nigdy się nie zmieniał, był po prostu sobą. Tego i wielle innych rzeczy mogłybyśmy mu życzyć.
To chyba wszystko liczymy na komentarze i pozdrwaiamy.
Ily..
A tak wygląda jadalnia dziewczyn:
Macie jeszcze drugi zwiastun: