wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 11


(Perspektywa Klaudii)

Ledwo minęły trzy dni od śmierci Mad ale nie mamy czasu aby ją opłakiwać. Co nie znaczy,że nam jej nie brak. Brakuje nam jej przecież to ona zawsze nas rozweselała a teraz co? Teraz jej nie ma. Wiem,że to jak potraktowała Alcie i Mateuszka było chamskie ale to moja przyjaciółka. Najbardziej z nas przeżyli to Louis i Car. Louis dlatego, że w końcu on ją kochał staramy się mu pomóc ale on sobie z tego nic nie robi siedzi razem z Lolem całymi dniami na cmentarzu przy jej grobie. Roni sądzi, że jakby wtedy odebrała to ona by żyła a tak nie żyje przez nią. Nie wiem co mam robić a to tak cholernie boli jaką suką była taką była ale była naszą kochaną śmieszką. Aktualnie siedzimy w naszym domu w składzie Ja, Pat, Gemma, Josh, Emi, Ala, Mateusz, Zayn, Perrie, Harry, Taylor, Liam, Niall i Ed. Zakochańce siedzą w siebie wtuleni a ja z głową na ramieniu Ed a Alcia z Mattim na kolanach. Telewizor był zgaszony nie chcieliśmy go włączać bo tam dalej trąbili o tym co się stało. Tylko my przed tym nie uciekniemy. Złapałam za pilota i włączyłam na jakiś pierwszy lepszy kanał już miałam przełączać gdy usłyszałam:

-W dzisiejszym programie naszymi gośćmi są Louis Tomlinson i Carolain Collins pierwszy raz od śmierci Madison Kot-powiedziała prowadząca popołudniowego programu dla gwiazd. Kamera najechała na Lou i Car. A nam kopary opadły przecież oni nic o tym nie wspomnieli.-A więc tak zadzwoniliście w ostatniej chwili, że się zjawicie. Powiedźcie co was do nas sprowadza?- kontynuowała. Pod głosiłam a każdy siedział i wpatrywał się w telewizor i nie wiedział co się dzieje.

- Jesteśmy tu z jednego głównego powodu-zaczęła Car.

-Wszyscy nam współczują odejścia Mad. Cieszymy się, że nas wspieracie ale...-zaczął dopowiadać Lou.

-Ale nie chcemy rozdrapywać tej rany. Pragniemy aby została ona w naszych sercach jako zawsze uśmiechnięta i prosimy o to fanki-dokończyła Carla.

-Czasu nie cofniemy żyjemy dalej.-dodał Lou.

-A więc chcecie o niej zapomnieć?-spytała podchwytliwie prezenterka.

-Nie ona zawsze będzie z nami w naszych sercach. Tylko chcemy aby po śmierci pamięć o niej została uszanowana aby tematy w prasie się skończyły to była jej prośba i chcemy aby została ona spełniona-sprostował wszystko Tommo.

-Mam nadzieję, że inna prasa uszanuje waszą prośbę. A korzystając z okazji. Louis Mad była twoją dziewczyną co teraz?-co za wścibska menda z tej baby.

-W liście do nas poprosiła abym jej nie opłakiwał tylko ułożył sobie życie. Co nie znaczy,że jej nie kochałem i nie szanowałem. Na miłość mam czas i na pewno jakaś kandydatka się znajdzie-zaśmiał się. Ktoś tu ma kogoś na oku. Znam tą osobę?  No ba, że znam.

-Pogawędziła bym z wami dłużej ale czas nas goni. Dziękuje wam za przybycie. Widzimy się jutro do zobaczenia kochani.-zakończyła prezenterka. A ja wyłączyłam Tv.

-A to szuje bez nas poszli na wywiad-oburzyła się Em.

-No debile zabije ich za to-dodała Pat. Nareszcie luźna atmosfera zawitała do domu. Mogliśmy to od razu zrobić.

-Pożałują jak wrócą do domu-kontynuował Ed.

-A ja tam ich wyściskam.-odparłam im na przekór a oni się na mnie dziwnie spojrzeli.-Nie zauważyliście, że po tym jest jak dawniej?-spytałam. Niall wstał i wrzasnął:

-HORAN HUG!-i w tym momencie wszyscy się na niego rzucili trwaliśmy tak w uścisku aż usłyszeliśmy oburzony głos Tomma:

-Paczaj bez nas robią Horan Hug!-zawył do Car a my zachichotaliśmy ale nikt się nie odkleił od Nialla.

-Trudno to nie dostaną pizzy-zaśmiała się Car. Wszyscy na hasło pizza rzucili się na nich. Co było skutkiem powstania ludzkiej kanapki.

-Geniuszu gdzie ta Pizza?-spytała Gemm, która nawiasem mówiąc była na samej górze.

-Nie ma ale zaraz wam ją zamówię-odparła dumnie.

-Tlenu-wydyszał Tommo na którym wszyscy leżeli. Zeszliśmy z Lou i zasiedliśmy na kanapach Car poszła z Niallem zamawiać pizze a my dziękowaliśmy Lou za to, że naprawili atmosferę w domu. Po 15 minutach był już dostawca z jedzeniem mówię wam jakie ciacho.

-A wy laski gdzie za jedzenie . Zapierdalać do studia nie ja sobie wymyśliłam nagrywać piosenkę z Little Mix więc się streszczać bo później nie ma czasu-wszystkie na nią spojrzałyśmy z politowaniem.

-Ale musimy?-skomlała Em z Pati.

-Nie ja to wymyśliłam-dodała zgryźliwie. Wiedziała,że będzie wściekła.

-Ok ok już idziemy.-odparłam. Po 30 minutach byłyśmy wszystkie w studiu.

-To co nagrywamy?-spytała Jess. No właśnie co?

-Cath my Breath albo People like us Klelly Clerkson-powiedziała stanowczo Car na co wszyscy się ucieszyli.-Nie macie zbytnio wyboru. Poznajcie Kevina on będzie nagrywał-tu wskazała na wysokiego bruneta z opalenizną, był umięśniony i miał boskie duże niebieskie oczy. Każda z nas wpatrywała się w niego jak w ósmy cud świata, bóstwo nad bóstwami. Wspomniałam, że każda z nas ma otwartą buzię wygląda to mniej więcej tak *o* . Wiedziałyśmy, że dla Car i Josha pracują niezłe ciacha ale ona o nim wiedziała i go nam nie przedstawiła.

-Zamknijcie te buźki kochane. Kevin przepraszam ale wzięłam cię prosto do paszczy lwa-zaśmiała się Car na co on się do niej uśmiechnął ujawniając dołeczki.

-Nic się nie stało damy radę-odparł z silnym brytyjskim akcentem. Nie no ideał.-Bierzmy się za pracę-dodał i puścił nam przepiękny uśmiech.

-Ok Kevin poznaj Klaudię wolna,Pat zajęta, Em zajęta, Perrie zajęta, Leight-Anna wolna, Jess wolna, Jad zajęta-poznała nas z nimi nie no z tymi statusami to dojebała. Jak przechodziliśmy koło nich żeby wejść do studia każda coś szeptała do Lola i witały się z Kevinem.

-Gdzieś ty go chowała przez tyle?-spytała Perrie Car z wyrzutem.

-A co masz zamiar zostawić Malika dla Kevina?-zaśmiała się. A te tylko o jednym.

-Chciałabyś. -zaśmiała się Edwards.

-Ok dziewczyny tutaj macie tekst podzielony na pary.-poinformował nas Kevin dają każdej po kolei kartkę.

-Dlaczego ja mam śpiewać z tym czymś-narzekała Edwards wskazując na Roni.

-Możesz wyjść tylko, że umowa o nagrania zostanie rozwiązana a wy będziecie bulić kare-zaśmiała się szyderczo Car. Perrie była wściekła no ale cóż takie są prawa dżungli.

-Najpierw nagrywacie parami swoje partie a na koniec razem i radzę się streszczać bo z tego co wiem Lolo ma spotkanie biznesowe-oznajmił nam Kevin. I kolejna niespodzianka Car ma spotkanie a my o nim nie wiemy. Zaczęłyśmy nagrywać na pierwszy ogień poszła Em z Jess potem Pat z Anna następnie ja z Jad i na koniec Panie zawsze ze sobą rywalizujące. Nie obyło się bez głupich docinek typu 'Perrie nie weszłaś prawidłowo' 'Carolain to nie tak to tak' po wielkich perypetiach w końcu zaśpiewałyśmy to razem. Teraz dałyśmy Kevinowi czas aby on to zmontował. A my w tym czasie odpoczywałyśmy. Po niecałych piętnastu minutach było gotowe. Po przesłuchaniu byłyśmy pod wrażeniem, że nam to tak bosko wyszło.

-Brawo Car wiedziałem,że masz talent ale, że aż taki-usłyszałyśmy jakiś męski głos.

-Austin co ty tu robisz? Mieliśmy się spotkać w klubie.-nie no nie wieżę w drzwiach oparty o framugę stoi nie kto inny jak Austin Mahone. Ciekawa jestem czym ona nas jeszcze dzisiaj zaskoczy?

-Cześć Austin-przywitała się z nim Perrie i chciała mu dać buziaka w polika tylko Mahone się odsunął.

-Znamy się?-spytał się i uniósł jedną brew do góry. A Edwards spaliła buraka.

-Yy.. Jestem dziewczyną Zayna Malika-odparła zmieszana. Lolo próbował się nie roześmiać ale jej nie wyszło i jebła śmiechem a my za nią nawet reszta LM.

-Aaa...-zaczął nie przekonany-poczekaj chwilkę muszę wykonać telefon-poinformował ją a my już ryczałyśmy ze śmiechu leżąc na ziemi.

-Hej Zayn słuchaj mam pytanie...Czy ty chodzisz z tą...-nie on dzwoni do Malika teraz to się posikamy ze śmiechu-Jak ty masz na imię?-spytał Perrie zatykając tak tel aby Zayn nie słyszał.

-Perrie-odparła zażenowana.

-Sorki coś mi przerwało. Czy ty chodzisz z nie jaką Perrie?.....A nic stary pogadamy kiedy indziej. Wiesz zawitam w Londynie na pewien czas więc mam nadzieję, że ją lepiej poznam i polubię.-i w tym momencie Car jebła takim śmiechem,że nie no tego się opisać nie da.- Słuchaj muszę kończyć bo mam tu grupę napalonych fanek...No pa pozdrów resztę.-zakończył rozmowę.

-Napalonych fanek?-spytała Car jak już się ogarnęła. Biedna Pezz postanowiła się już nie odzywać.

-Musiałem mu coś powiedzieć co nie żeby mu nie powiedzieć, że będę tu szalał z jego 'dziewczyną' i wami-odparł. Siedzieliśmy jeszcze dwie godziny w studiu razem z Kevinem i Austinem. Z tego co widzę to Pat i Austin się polubili nawet bardzo można powiedzieć, że po dwu godzinnej znajomości się zaprzyjaźnili.

(Perspektywa Patrycji)

Austin jest zajebisty przegadałam z nim dwie godziny wymieniliśmy się numerami i nawet można powiedzieć iż się zaprzyjaźniliśmy. Jutro rano lecę z Li do Birimgam skąd ma nas odebrać tato Li Geoff i pojedziemy do Woleverchampton. Wiem, że znam jego rodziców ale i tak ma cyka. Dobra ja tu rozmyślam a pora spać. Leże z Li w łóżku od jakiejś godziny on sobie smacznie śpi a ja nie mogę. No cóż pora spać ale najpierw idę się napić. Wyślizgnęłam się spod silnej ręki Li i na paluszkach wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Weszłam do niej i zapaliłam światło po czym prawie na zawał nie zeszłam przy wyspie kuchennej siedziała Carla i popijała gorącą czekoladę.

-Skarbie czemu nie śpisz?-spytałam z troską.

-Bo nie mogę więc myślę o wszystkim i o niczym. A ty czemu nie śpisz z tym twoim przystojniakiem?-odparła po czym zadała mi podobne pytanie. Nalałam sobie jej gorącej czekolady, której zawsze robi dużo. Siadłam na przeciwko jej i odparłam:

-Nie mogę spać boję się, że mnie nie polubią-powiedziałam na co ona się zaśmiała.

-Znają cię i uwierz Karen i Goeff cię uwielbiają nie mówiąc nic o Ruth i Nicol, które cię uważają za siostrę. Nie ma się czym martwić-odparła a w tym momencie weszła do kuchni Em.

-A ty co?-spytałyśmy razem. Em nalała sobie czekolady i usiadła koło Lolcia.

-Nie mogę spać. Nie chcę jechać do Mulingar-westchnęła.

-Boisz się-stwierdziła Car.

-Jedź oni cię lubią nie rób tego Niall'owi on tak bardzo chce ci pokazać jego rodzinne strony więc nawet na siłę cię wsadzimy do samolotu bez dyskusji-powiedziałam a raczej wyprawiłam kazanie jak matka.

-Wiem ja też kocham tego wariata-zaśmiała się a do kuchni weszły Ala, Klaudia i Gemma.

-Widzę, że nie tylko ja cierpię na bezsenność-powiedziała na wejściu Gemma. Wstałam nalałam im gorącej czekolady Roni po czym dołączyłam się do rozmowy.

-Gemm wracacie z Joshem do New York'u aby dokończyć miesiąc miodowy co nie?-spytałam i upiłam łyk gorącej cieczy.

-Tak jutro zaraz po tym jak wy wylatujecie-odparła.

-Tylko trochę głupio wyszło..-zaczęła Em

-No właśnie bo Ja i Li jedziemy do WoleverChampton, Em z Niallerm do Mulingar, Josh z Gemm do NY, Zayn z Perrie do Bradford, Harry i Taylor do Holmes Chample a Lou do Doncoster. A ty Ala, Klaudia i Mateusz zostajecie-dokończyłam smutna.

-No i co my się tu świetnie będziemy bawić a wy korzystajcie z życia.-odparła nam Duśka. Siedziałyśmy tak w kuchni śmiejąc się i plotkując do czwartej nad ranem. Aż w końcu osądziłyśmy, że już nie zaśniemy Car poszła po laptopa z zamiarem sprawdzenia stron plotkarskich i portali społecznościowych. Właśnie byłyśmy na Twitterze gdy ktoś zaczął się do nas na skypie dobijać jak się okazało Robert.

-Czego chcesz ty tłusty indyku-walnęła Car na wejściu.

-Cześć Roberto-zawołałyśmy stając za Car.

-Siedź cicho schabie. Hej laski-uciszył Lola i przywitał się z nami.

-Nie umiesz o normalnej godzinie do człowieka zadzwonić debilu?-warknęła chodź wszyscy wiedzą, że oni kochają się przezywać i świat bez nich to nie to samo.

-A ty idiotko nie powinnaś spać?-odparł pytanie na pytanie.Oni i te ich kłótnie. 

-Wiecie dostałem dzisiaj a raczej wczoraj propozycję nie do odrzucenia...-zaczął ale jak zwykle ktoś mu musiał przerwać,  nie muszę mówić kto.

-Będziesz męską dziwką?-spytała z nadzieją.

-Albo nie boskim Alvaro-dodała Duśka i przybiły sobie piątkę.

-Nie ale jakbym był to wy byście były moimi pracownicami wszystkie.-i tu każda zaczęła wrzeszczeć ze sprzeciwem.

-Ok wracając do tej propozycji to mogę zostać komendantem wydziału specjalnego w Londynie.

-Super-ucieszyłyśmy się, znaczy ja Duśka, Em,Al i Gemm.

-Nieeeeeeeeee-wydarła się Caro

-Pierwszą osobą jaką ujebie będzie Car potem Pat i Duśka

-Spadaj. -odparłam co za tupet.

-Oki kończę bo Aneta mnie szuka-i dopiero w tym momencie się przyjrzałyśmy gdzie on jest a mianowicie w schowku pod schodami. Debil.

-ANETA W SCHOWKU POD SCHODAMI-wydarła się Gemma i o dziwo An ją usłyszała bo drzwiczki do schowka się otworzyły a w nich stanęła zaspana Anecia.

-Robercie Adamie Adamsie do sypialni migiem i nie obchodzą mnie twoje tłumaczenia.

-Życzcie mi powodzenia

-Anetko pokaż mu kto rządzi na tym świecie-zaśmiała się Duśka i już nie było Roberta.

-Dobra laski ja idę spać bo w południe mamy samolot.-oznajmiłam dałam każdej buziaka w polika i poszłam do pokoju. Weszłam do pokoju i od razu skierowałam się do łóżka położyłam się koło Li.

-Nareszcie skończyłyście te plotki na dole.- zaśmiał się i dał mi buziaka.

-To przez Roberta. A teraz idziemy spać kochanie-obroniłam się. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza. Obudziliśmy się o 10 a o 13 mamy samolot. Wstałam skierowałam się do łazienki gdzie wzięłam prysznic po czym ubrałam się w to:



Zeszłam na dół gdzie już byli wszyscy rzuciłam krótkie 'Hej' i zabrałam się za jedzenie śniadania zrobionego przez facetów nie no zaszaleli. W domu panował harmider większość latała i szukała wszystkiego a zresztą 1D dzisiaj też przewożą wszystkie swoje rzeczy do ich willi u nas nie zostaje nic. Zaraz mamy jechać na lotnisko a zresztą nie tylko ja z Li bo Emill i Gemma z Joshem też Duśka z Lolkiem nas wiozą a Ala ma pożegnać tu resztę co nie znaczy, że my się z nimi nie pożegnamy to przed wyjazdem . Weszłam do pokoju Car ale tam jej nie było a z łazienki dobiegały odgłosy wody czyli bierze prysznic. W tym momencie do jej pokoju wbiega Harry wpada do łazienki z okrzykiem:

-Caaaaar gdzie są moje bokserki od Louisa?-jedyne co usłyszałam to trzask i:

-WPIERDALAJ Z MOJEJ ŁAZIENKI JAK BIORĘ PRYSZNIC I CHUJ MNIE OBCHODZĄ TWOJE BOKSERKI SPYTAJ SIĘ SWOJEGO TYNKU TO ON CIĘ ROZBIERA NIE JA-wydzierała się na niego.

-Wszędzie debile-westchnęła opadając w samym ręczniku na łóżko obok mnie. Zaśmiałam się.

-Zaraz będę gotowa-powiedziała pobiegła do garderoby by po chwili z niej wyjść w czarnych bardzo obcisłych rurkach przedartych, białej bokserce i czarnych vansach na nogach.

-Oki możemy jechać-oznajmiła. Zeszłyśmy da dół.

-Pora się pożegnać-zagadnęłam. Wszyscy zaczęli się ze sobą żegnać i tak dalej aż w końcu wylądowaliśmy na lotnisku na odprawie. Ostatni raz przytuliłam dziewczyny i skierowaliśmy się na odprawę. Po 30 minutach  byliśmy już na miejscu na lotnisku czekał na nas Goeff ojciec Liama. Szłam razem z Li w jego stronę trzymając się za rękę, na co na twarzy Pana Payna wstąpił jeszcze szerszy uśmiech.

-Nie bój się oni cię uwielbiają.-usłyszałam tuż przy swoim uchu głos Liasia. Na co posłałam mu wdzięczny uśmiech.

-Cześć tato-przywitał się z nim i go przytulił.

-Dzień Dobry Panu-powiedziałam nieśmiało. 'Pat gdzie jest ta dziewczyna, która straszy Eda, że nie usiądzie na dupie przez tydzień jak ci coś zrobi?' kpiła ze mnie moja podświadomość.

-Jaki Pan Patrycjo?-zapytał. A ja spojrzałam na niego niezrozumiale.-Mów mi Goeff albo po prostu Tato w końcu mój syn nie widzi po za tobą Świata więc kiedyś będziesz Panią Payne-zaśmiał się. Wierzcie mi ale ten wielki kamień z serca mi spadł uff. W sumie nie wiem czego ja się tak boję?

-Dziękuje to dla mnie wiele znaczy-odparłam i go przytuliłam.

-Dobra a teraz jedziemy do domu i opowiadaj kochana jak ci minęła podróż. Liam weź bagaże.- Li miał odpocząć a został wykorzystany. Wyszliśmy i skierowaliśmy się do auta Goeffa jak się okazało do srebrnego Range Rover'a. Zostało mi przydzielone miejsce z przodu koło kierowcy a biedny Li z tyłu. Przez całą drogę tato mojego chłopaka opowiadał  jak to mu się podobało na ślubie i, że współczuje nam tego co przeszliśmy z Mad. Liam nie był zadowolony w końcu to jego tato a ja sobie z nim gawędzę nie dopuszczając go do słowa. Zajechaliśmy pod dom Państwa Payne. Wysiedliśmy zaczęłam iść w stronę drzwi. Stop nie kochana wracaj Liam. Wróciłam się. Stanęłam koło auta Liam był w trakcie wyciągania bagaży. Nawet na mnie nie spojrzał:

-Przepraszam-powiedziałam z miną zbitego pieska.

-Za co?-prychnął. Wiedziałam.

-Za to,że na lotnisku i w samochodzie cię zignorowałam.-odparłam. Nic sobie z tego nie zrobił zaczął iść w stronę drzwi.-Kochanieeee..-przeciągnęłam ostatnią literkę. Bingo stanął. Odwrócił się do mnie przodem podszedł do mnie i zwyczajnie w świecie pocałował. Brakowało mi tego a zresztą ja mogłabym to robić zawsze.

-Nie gniewam się cieszę się, że cię tak lubią.-oznajmił mi.-Droczyłem się z tobą-zaśmiał się. Walnęłam go w ramię.-Auł to bolało.

-Miało-wystawiłam mu język.

Coś czuje, że zapamiętam ten czas spędzony tutaj na długo.

( Perspektywa Em)

Po godzinnym locie i wygłupach z Niallem wylądowaliśmy. Na lotnisku czekał na nas Greg bo to u niego się zatrzymamy. W ogóle on z Niallem coś knują tylko nie wiem co zapewne się dowiem tylko później. Na miejscu przywitała nas Maura z Denis i Theo. Jak ja kocham tego małego szkraba ma takie piękne duże niebieskie oczy rodem z Horanów i śliczne blond włoski po mamusi. Zdecydowanie Denis jest boską mamą, po za tym można z nią porozmawiać jak z dziewczynami. Za to ją kocham. Właśnie szykujemy obiad a chłopaki czytać Niall, Greg, Bob i Theo są w ogrodzie jak na Wiosnę panuje piękna pogoda.

-Jesteście śliczną parą z Niallem-z rozmyśleń wyrwał mnie głos Maury.

-No jak się na was patrzy to widać bijącą od was miłość-dodała Denis. Nie powiem taki komplement z ust mamy i bratowej Nialla dodał mi skrzydeł.

-Dziękuje. Może mi nie uwierzycie ale jak wpadłam w tedy na Nialla i zobaczyłam te jego piękne oczy i uśmiech postanowiłam sobie, że na tym jednym spotkaniu się nie skończy.-odparłam.

-I dobrze bo teraz mam najwspanialszą dziewczynę na świecie. -oznajmił Niall stając za mną objął mnie w pasie i pocałował w polika. Poczułam przypływ ciepła na policzkach a motyle w brzuchu się obudziły. Zawsze tak mam jak Nialer jest blisko.

-Oj dość tych czułości młody dajesz do ogrodu.-zaśmiał się Greg wchodząc do kuchni po butelkę wody. Niall się ode mnie odkleił i poszedł z bratem. Obiad i popołudnie minęło w miłej atmosferze.

-Skarbie zabieram cię gdzieś wieczorem a w sumie bądź gotowa na 17:00 pm.-oznajmił mi blondasek.

-Gdzie mnie zabierasz?-spytałam.

-Niespodzianka-odparł. Nie no... Dobra dam radę będę twarda.
Poszłam się szykować nie wiedziałam co kombinuje Niall więc ubrałam miętową sukienkę do tego białe conversy i miętową bejsbolówkę od Car. Zeszłam na dół gdzie czekał na mnie już mój chłopak.

-Gotowa?-spytał.

-Tak.-odparłam podekscytowana. Ta noc będzie niezapomniana. Wsiedliśmy do auta Grega i skierowaliśmy się w nieznanym mi kierunku. Wjechaliśmy do jakiegoś lasku. Jechaliśmy przez niego aż dojechaliśmy do domku wzniesionego na wzgórzu. Tylko tyle zdołałam zobaczyć bo Niall założył mi na oczy opaskę.

-Nie bój się będę cię trzymał.-usłyszałam przy swoim uchu. Zaczęliśmy się przemieszczać. Po chwili opaska z moich oczu została zsunięta. To co zobaczyłam było piękne. Staliśmy na wzgórzu za nami był domek a przednimi rozciągała się panorama Mulingar przy świetle zachodzącego słońca. Po naszej prawej stronie był rozłożony koc a na nim rózne poduszki do okoła świeczki płatki róż i na kocu koszyk ze smakołykami. Odwróciłam się do Nialla przodem i wpiłam się w jego usta. Uśmiechnął się przez pocałunek.

-Podoba się?-spytał. On się pyta czy się podoba?.

-Kochanie jak sobie pomyślę ile dziewczyn chciałoby być teraz na moim miejscu to aż mnie głowa zaczyna boleć. Dlatego cieszę się, że to właśnie dla mnie sprawiłeś sobie tyle kłopotu.-odparłam.

-Popatrz-wskazał na panoramę Mulingar. Stanął za mną i objął w pasie. Z ostatnimi promieniami słońca w całym Mulingar rozbłysnęły latarnie uliczne wyglądało to niesamowicie. Później siedzieliśmy na końcu jedliśmy truskawki w czekoladzie popijając je szampanem. Niall opowiadał mi o swoim dzieciństwie dowiedziałam się, że ten domek należy do jego dziadka. Więc jak zechcę to możemy zostać tu na noc a nie musimy. Dał mi do zrozumie ie, że to jet tylko i wyłącznie moja decyzja.

-Skarbie chodź do środka zrobiło się ciemno i zimno. Zapalimy w kominku i tam dokończymy rozmowę.-powiedział Niall . Zgasiliśmy świeczki i skierowaliśmy się domku. Był to typowy domek letniskowy z drewna tylko trochę większy. Blondasek zapalił w kominku. Ciepłe promienie ogrzały i oświetliły cały salon. Niall usiadł koło mnie na sofie.

-Wiesz, że jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie?-bardziej stwierdził niż zapytał. Spuściłam głowę wiem, że on to mój chłopak ale po mimo to nadal mnie onieśmiela. Czasmi zazdroszczę Lolkowi pewności siebie. Niall wziął mój podbródek w dwa palce i go uniósł tak abym się na niego patrzyła.

-Nie chowaj tych rumieńców. Kocham jak się rumienisz.-oznajmił mi i mnie pocałował. Pocałunki stawały się coraz bardzie zachłanne pełne pożądania. Niall zwinnie posadził mnie na swoich kolanach tak, że siedziałam na nim okrakiem .Jego ręce zjechały na moje pośladki a ja swoje wplotłam w jego włosy bawiąc się nimi i lekko ciągnąc za nie. Niall zaczął majstrować przy zamku do sukienki na co mu pozwoliłam gdy zostałam w samej bieliźnie nie byłam mu dłużna ściągnęłam z niego jego białą koszulkę po czym pokazał mi się jego tors, nad którym pracują razem z chłopakami u nas na siłowni w domu. Niall ścisnął mnie za pośladki co było skutkiem tego, że mocniej go oplotłam nogami w okół bioder ale o to mu chodziło bo wstał i zaczął się kierować najprawdopodobniej do sypialni. Położył mnie delikatnie na pościeli tak jakbym była jakąś porcelanową lalką a sam zawisł na demną. Złączył nasze usta ponownie w pocałunku przesiąkniętym pożądaniem. Oderwał się ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy.

-Chce żeby to była twoja decyzja.-powiedział i musnął moje usta.

-Niall ja tego chcę tylko...no...bo...ja...jestem dziewicą-jąkałam się ale w końcu to powiedziałam. Odwróciłam głowę tak aby się na niego nie patrzeć nie chce widzieć jego miny. Moja twarz ponownie została skierowana na niego.

-Kochanie ja nie chcę uprawiać z tobą seksu ja chcę się z tobą kochać. Jeżeli będzie cię bolało to powiedz a przestane.-oznajmił mi. Każda kobieta czeka na takie wyznanie od swojego faceta a ja mam to przy pierwszym razie nie no jestem szczęściara.

-Rozumiem i za to cię kocham-odparłam i go pocałowałam. Całowaliśmy się zachłannie nie mając zamiaru przerwać. Zaczęłam odpinać spodnie Nialla po czym je z niego zsunęłam. A on zajął się moim stanikiem, który po chwili wylądował gdzieś w głębi pokoju. Niall spojrzał mi w oczy a później na piersi i się uśmiechnął zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyj. Odchyliłam ją tak aby miał lepszy dostęp. Poczułam na mojej imtywności prężącego kolegę Horana. Wsadziłam jeden palec za gumkę bokserek i je naciągnęłam tak żeby po chwili nimi strzelić. Niall na mnie spojrzał i się zaśmiał. Jak się mieszka z Car pod jednym dachem to się wie co nie co. Niall zsunął moje koronkowe majtki na co ja mu odpowiedziałam tym samym.

-Powiedz kiedy mam przestać dobrze?-spytał. Na potwierdzenie pokiwałam głową. Niall ponownie połączył nasze usta w pocałunku i wszedł we mnie poczułam przeszywający mnie ból. Z moich oczu popłynęły łzy. Niall delikatnie muskając moje usta zaczął powolne ruchy we mnie. Z każdym pchnięciem ból przeradzał się w przyjemność. Niall przyspieszył ruchy i znowu ten cholerny ból wbiłam paznokcie w jego plecy a z mojego gardła wydostał się jęku bólu nie rozkoszy. Niall spojrzał na mnie smutny.

-Przepraszam skarbie nie chciałem już kończę-zaczął jazgotać jak popierdolony.

-Kochanie wszystko okej. Tylko zróbmy to stopniowo-odparłam pocierając jego policzek kciukiem.

-Dobrze ale jakby co mów-uprzedził. Jak to powiedziała Car( bo tylko ona się odważyła ze mną o tym gadać nie licząc taty, który coś tam pierdolił o pszczółkach i kwiatuszkach) pierwszy raz jest bolesny a później to sama rozkosz, więc ja chcę tego zasmakować. Niall zaczął powoli i za każdym razem gdy chciał przyśpieszyć tępo patrzył się pytająco na mnie. Ruchy stały się coraz bardzie stanowcze czułam zbierające się ciepło w dolnych partiach i już po chwili poczułam rozpływające się przyjemne ciepło w moim podbrzuszu. Niall wykonał jeszcze kilka pchnięć po czym opadł obok mnie i zciągnął zużytą gumkę ze swojego przyrodzenia i wyrzucił ją gdzieś.

-Kocham cię-powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.

-Ja ciebie też nawet nie wiesz jak bardzo-odparłam układając głowę na jego torsie. Ten wypad w rodzinne strony Nialla będzie niezapomniany. Niall okrył nas kołdrą. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.

( Perspektywa Car)

Dobra tamci pojechali więc akcja 'PRZEPROWADZA' czas zacząć. Nie przeprowadzamy się do Polski znowu tylko do innego domu razem z dziewczynami osądziłyśmy, że ten dom zostawimy nowożeńcom. Trzy wozy do przeprowadzek zapakowały torby, kartony i inne takie duperele do ciężarówek i ruszyły w miejsce naszego nowego domu. Razem z Alą, Klaudią i Mateuszkiem ruszyliśmy do naszego nowego domu. Każda z nas jechała innym autem bo tak to jest jak każda ma inne a ja mam ich ponad stan. Po piętnastu minutach jazdy zajechałam na podjazd pokaźnej willi robiła wrażenie:



Zaraz po mnie na podjazd wjechały dziewczyny a za nimi ekipa do przeprowadzek. Weszłyśmy do środka. Pierwsze co nam się ukazało to duży hol w barwach czarno-białych połączony z dużym salonem:



Później przeszłyśmy do kuchni:



Gdy dziewczyny zwiedzały ogród i resztę parteru ja podpisywałam papiery związane z kupnem posiadłości. Willa ma 9 pokoi i 10 łazienek,kuchnie salon, piwniczkę,pralnię,sale kinową i siłownię. Nie wliczając ogromnego ogrodu w którym jest ogromny basen.

-Car idziemy zwiedzać górę idziesz?-spytała Duśka.

-Tak idę.-odparłam i skierowaliśmy się do góry. Pierwsze co skierowałam się do swojego pokoju.

Wyglądał tak:



Później poszłam do pokoju Duśki a wyglądał tak:



Potem pokój Pat:




Na końcu pokój Em:



Do północy razem z Klaudią i Alcią rozpakowywałyśmy wszystko nawet rzeczy dziewczyn na szczęście wszystko jest już gotowe. Dziewczyny opadły na moje łózko a ja się zaśmiałam.

-Patrzcie co znalazłam-powiedziałam a one jak na komendę usiadły i spojrzały na mnie pytająco. Podałam im zdjęcie z mojej 20,na którym jestem ja i Patt Spojrzały na to zdjęcie i się uśmiechnęły.



-Twoje dwudzieste urodziny. Zajebiste.-zaśmiała się Duśka.

-Powiększyłam to zdjęcie i pomyślałam, że może ono zawisnąć w salonie-zagadnęłam.

-To dobry pomysł ale to jutro a teraz idziemy spać-oznajmiła zmęczona Al.

-Tak spać bo jutro was zabieram gdzieś na kilka dni.-powiedziałam tajemniczo a one wzruszyły ramionami. Dały mi buziaka w polika i poszły do swoich pokoi. Ala spała w gościnnym. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic. Ubrałam bieliznę i za dużą koszulkę Zayna w sumie nie wiem skąd ja ją mam ale co tam i tak mu jej nie oddam. Położyłam się w swoim nowym łózko i spostrzegłam, że nie zasłoniłam okien. W tym momencie wychwalam tego kto wymyślił sterowanie głosowe.

-Rolety w dół-powiedziałam a one się zasunęły. Nie mogłam zasnąć więc wzięłam laptopa i włączyłam portale społecznościowe. Pierwsze weszłam na Facebooka na szczęście nikt o nim nie wie po za najbliższymi więc miałam na nim spokój. Odpisałam na wiadomości, odpowiedziałam na zaczepki i polajkowałam zdjęcia. Następnie weszłam na Twittera i co ja tam widzę Malik nie śpi? Skąd to wiem a to dla tego, że robi twitcam'a. Oni nie mają tego zabronionego? Mniejsza postanowiłam się dołączyć ale to zaraz najpierw sprawdzę z kim on go robi. Wchodzę i widzę uśmiechniętą mordkę Mulata i Saffy. No to się dołączam. Jako, że Zayn z góry przyjął moje zaproszenie to już byłam współtwórcą.

-Hej Car nie śpisz-zaszczebiotała Saffa. Ups to chyba ona.

-Hej mała jeszcze nie. A ty to co? Zayn powinieneś dbać o siostrę i ona powinna już dawno spać a nie.-zaśmiałam się. Dopiero teraz Zayn zauważył mnie. Do tej pory on się uśmiechał a teraz ma takiego ogromnego banana na ryju, że masakra.

-Hej Roni-przywitał się.

-Oki co tam ciekawego dziewczyny podoba się?-spytałam fanek i zaraz dostałam multum pytań. Nawet od Olivi?

-Oli skarbie jak chcesz o coś zapytać to możesz do nas zadzwonić na skype albo na telefon masz nasze numery-odpowiedziałam.

-Olivia Olivia-zaśmiał się Malik.

-Właśnie Carolain kiedy Olivia przyjedzie?-spytała Saffa. No tak bardzo się polubiły na ślubie.

-Wiesz skarbie zapewne już nie długo i zaraz jak przyjedzie to ją do ciebie wiozę.-odparłam na co Saffa się ucieszyła.

-Ok moje drogie Panie czas spać życzę wam jednokierunkowych.-oznajmił Malik i zakończył twitcama. Ej ja sobie chciałam z nimi pogadać. Już miałam wyłączać laptopa kiedy ktoś zaczął się do mnie na skype dobijać. Jak się po chwili okazało Zayn.

-Jeszcze raz hej śliczna Saffa chce z tobą pogadać a zresztą nie tylko ona bo Doniya i Waliyha też-oznajmił mi na wejściu.

-Zayn dopuść do głosu starszą od siebie a nie peplasz i peplasz spadaj na dół ratować mamę od tego twojego upiora.-ochrzaniła go Doniya. I zwaliła Zayna z łóżka a same tam zasiadły.

-Po pierwsze Perrie to moja dziewczyna więc ją szanujcie-tłumaczył im Zayn.

-Po pierwsze my tu chcemy rozmawiać z Carolain więc z łaski swojej opuść ten pokój i daj rozmawiać starszym-rozkazała Doni. Zayn mamrocząc coś pod nosem wyszedł z pokoju. Przez okrągłe dwie godziny gadałam z dziewczynami aż do pokoju weszła Perrie i oznajmiła w dosadny sposób aby wypierdalały bo ona chce spać. Idiotka. Okazało się, że poszłam spać o godzinie 3 nad ranem. Obudziłam się po 12. Od razu skierowałam się do łazienki wzięłam prysznic po czym ubrałam się w to:




Zeszłam na dól do kuchni gdzie zastałam dziewczyny i Mateuszka. Z tego co zauważyłam byłyśmy ubrane podobnie. Klaudia miała na sobie to :



A Ala tak:



Zaraz po śniadaniu spakowane ruszyłyśmy w tylko mi znanym na dziś kierunku.

___________________________________________________

Hej hej kochane. Szybko się uwinęłam z rozdziałem bo dopadła mnie wena :D

Mamy nadzieję, że się podoba?

Scena +18 została napisana przeze mnie osobiście więc jeżeli coś jest nie tak lub komuś się nie podoba to nie mój problem :p

Kolejne rozdziały będzie pisać Duśka a ja biorę sobie urlop. A nasz biedna Renia zawsze w pracy :D

BARDZO ALE TO BARDZO PROSIMY O SKOMENTOWANIE DLA WAS TO CHWILA A DLA NAS WIELKA RADOŚĆ. MOŻE BYĆ NAWET COŚ BANALNEGO TYPU PODOBA MI SIĘ I KONIEC.

Do następnego razu miśki. :**

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 10


(Narrator w 3 os.)

A więc tak drogie Panie i Panowie od wyjazdu Madi minął niecały tydzień. Aktualnie mamy sobotę tak? Tak sobotę w końcu jest minuta po północy wszyscy smacznie śpią bo jak się pewnie domyślacie dziś jest wielki dzień. To właśnie dziś 19 kwietnia 2014 roku o godzinie 16:00 rodziny Styles'ów i Collins'ów spotkają się w kościele a nie w kościele tylko na molo Clevedon w Somerset.


Tam Gemma i Josh powiedzą sobie sakramentalne 'Tak' oj będzie się działo a zresztą z nimi zawsze się dzieje. Pewnie się zastanawiacie co się działo podczas tego tygodnia. No więc tak Klaudia i Harry się do siebie nie odzywają a wręcz unikają co nie jest zbyt dobrym pomysłem bo oboje na tym cierpią ale co ja sam wszech wiedzący narrator mogę zrobić? Na głupotę nic. Podczas wywiadu Liam wparował i oświadczył iż jest on z Patrycją nie obyło się bez komplikacji nazajutrz Spohia groziła Pat nożem wtedy kiedy nikogo w domu nie było. Na szczęście Zayn zapomniał z domu dziewczyn telefonu a jechał z Car na lotnisko po jego rodziców. Sprawę z Shmit załatwił Paul  a jak on to zrobił to chętnie bym wam powiedział ale nie bo nie mogę głupie zasady ale mogę wam tylko tak coś szepnąć, że była dziewczyna Liama wyjechała. Tylko czy jeszcze wróci? Tego nie wiem. Louis namówił Ale na zostanie na zawsze w Londynie na co wszyscy urządzili wielką bibę. Car oddaje jej swój apartament, który jest aktualnie w remoncie. Em z Niallem najprawdopodobniej zaliczyli by swój pierwszy raz gdyby nie to, że cała rodzinka Horana się do domu wpakowała (Greg,Theo,Denis,Maura,Bobi) no ale wybiorę im bardziej dogodną chwilę. Odbyły się też wieczór kawalerski i panieński uwierzcie działo się. Panowie mieli obstawę tak mniej więcej na oko 36 pań. A panie wybrały się do klubu ze striptizem tam to dopiero panowała gorąca atmosfera. Najważniejszą rzeczą na teraz jest to aby uświadomić was iż wszyscy Panowie bez wyjątków znajdują się w willi 1D a panie u dziewczyn. Dobra ja tu wam wszystko opowiadam a w obu domach już panuje harmider otóż Car pojechała na miejsce ślubu a reszta pań robi sobie maseczki pedikiur i manicure i inne takie bzdety zaraz ma przyjechać szereg kosmetyczek i fryzjerek aby wszystkie wyglądały idealnie. U panów natomiast panuje luźna atmosfera otóż grają oni w Fife i każdemu dopisuje humor nawet Harremu, który się wygadał chłopak pomijając jeden ważny szczegół. A oni jako iż wszyscy się polubili to mu doradzili aby..... a zresztą się dowiecie. Co ja wam będę gadał. O godzinie 13 pm. panie i panowie oraz wszyscy goście byli gotowi no może nie wszyscy oprócz naszej kochanej pani świadek. Gemma miała na sobie skromną ale piękną sukienkę (a co mi tam paczajta jaka pikna):



Druhny dorównywały jej urodą tylko, że nie mogą przyćmić wyglądem panny młodej a prezentowały się tak:



Josh natomiast miał garnitur od Armaniego:



Całe 1D wyglądało tak:



wszyscy wyruszyli do wyznaczonego miejsca pogoda dziś jest prześliczna termometry wskazują ponad 25 stopni. Lepszej pogody nie można było sobie wyobrazić. Po przebyciu na miejsce wszyscy zajęli swoje miejsca ale tak by młoda para się nie widziała. Car pracowała  w pocie czoła tak aby wszystko było gotowe. Witała wszystkich gości jakby ktoś nie wiedział kogo to ślub zapewne by pomyślał iż ona to przyszła panna młoda. Tylko on nie ma na razie planów na związek a jak to ona sądzi nie ma odpowiedniego faceta dla niej a jak się jakiś znajdzie to albo zajęty albo gej. Nasza Caro podeszła do chłopaków aby się przywitać pokazać im kto gdzie siedzi bo jako, że chłopacy są drużbami to siedzą po lewej stronie od Josha a dziewczyny po prawej od Gemmy. Josh był pełen obaw bał się, że Gemma powie 'nie' i on zostanie sam. Gemmy myśli były takie same.

-Ok panowie zaraz zaczynamy-zaczęła-Tak więc 1D siedzi tu a po tamtej stronie dziewczyny my Harry stoimy za Gem i Joshułą-dodała

-Ale  na pewno wszystko gotowe?-spytał ją podchwytliwie Louis. Car nie wiedziała o co mu chodzi.

-Tak dopilnowałam wszystkiego. A ty Josh nie bój się i wyluzuj-zaśmiała się. Zayn nachylił się do Roni i szepnął jej na uch,że wygląda seksownie z potarganymi włosami bez makijażu i w dresach plus za dużą koszulka.

-Jezu zapomniałam się przebrać dajcie mi 15 minut i będę gotowa. Chłopacy się zaśmiali a ona ruszyła biegiem przez całe molo w stronę sznura limuzyn wynajętych dla wszystkich gości. Wpadła do jednej z nich złapała za rękę Lou ( stylistka 1D ) i wyciągnęła ją z limuzyny pełnej roześmianych dziewczyn po drodze tłumacząc jej,że musi jej pomóc się ubrać, umalować i uczesać. Po 15 minutach Car wyglądała tak:



Całą ceremonie czas zacząć wszyscy goście na miejscu. Rodzice nowożeńców są już na swoich miejscach. Więc zaczynamy rozbrzmiała piosenka Before You Exit-Soldier w tym momencie na molo wkroczyli Mama Josha Kate, Tato Thomas i Mama Gemm Anna kroczyli dumnie w stronę Josha dwie kamery dokładnie śledziły każdy ich ruch. Szli dumni z głowami uniesionymi wysoko na znak dumy jak ich w tym dniu rozpierała. Doszli koło Josha i życzyli mu powodzenia przywitali się z kapłanem i zajęli swoje miejsce. Następnie na molo wkroczyli parami druhny z drużbami. Na samym początku kroczyli Emili z Niallem potem Liam z Patrycja, następnie Klaudia z Zaynem a na samym końcu Louis z Alą. Po nich wkroczyli roześmiani świadkowie, którzy w drodze na swoje miejsce urządzili sobie małą potańcówkę ku uciesze reszty. Gdy już zajęli swoje miejsce rozbrzmiało Ave Maria w wykonaniu Pat w akompaniamencie Louisa grającego na fortepianie i Nialla na gitarze. Jako,że nie chcieliśmy by ślub był oklepany wykonała to po hiszpańsku. Wszyscy goście wstali a na samym początku molo stanęła uśmiechnięta panna Styles w obstawie swojego ojczyma Robina po lewej stroni i biologicznego ojca Desa po prawej. Piękny głos pany Wasilewskiej dobiegł do bębenków wszystkich zgromadzonych. Powiem wam tak nikt się tego nie spodziewał Car to wszystko ukartowała. Na usta jeszcze Panny Styles wstąpił jeszcze szerszy uśmiech. Po wymianie porozumiewawczych spojrzeń ruszyli w stronę Josha i kapłana ale nie było to żółwie tempo tylko dość żwawy krok gdyż sama panna młoda mówi, że to nudzi gości. Gdy była już o kilka kroków od Josha on wyciągnął do niej rękę Gemma natychmiast ją chwyciła i w tym monecie wyciszonym głosem Patrycja zakończyła.

-Witam wszystkich zebranych na tej uroczystości zaślubin Josha i Gemmy-zaczął kapłan-A więc przechodząc do rzeczy aby było szybciej bo jestem głodny i mam do porozmawiania z pewną damą-dodał a wszyscy się śmiali z tego jedzenia.

-A ja znowu co niby zrobiłam?-spytała oburzona Car.

-Ty droga panno bijesz niewinnych-odparł jej kapłan.

-Robertowi zawsze się należy-zaśmiała się.

-Nie chodzi o Roberta tylko Harrego -i tym ksiądz zbił z tropu Collins.

-Już ja powiem po ślubie co on zrobił to będzie ksiądz inaczej śpiewał-odparła ostro-A teraz do rzeczy-dodała.

-Dobra dobra. A więc kto oddaje Gemme?-i tu wszyscy wstrzymali powietrze. No bo kto ma odpowiedzieć Des czy Robin.?

-My-zaśmiali się razem no nie powiem kopary wszystkim opadły nawet księdzu. Kolejną rzeczą, która was zastanawia jest pewnie to jak Zayn jest na ślubie katolickim a zresztą nie tylko on bo jego rodzice i siostry też. A więc było im powiedziane, że nie muszą iść jeżeli nie chcą ale oni powiedzieli, że są jedną wielką rodziną więc będą w tym dniu z nimi pomimo wszystko.

-A więc z tego co się oriętuje bo Car mi w biegu wytłumaczyła ułożyliście sobie przysięgę ślubną tak więc Josh zaczynaj-każdego rozpierała duma.

-Kochana żono uroczyście przysięgam na świadków biorąc gości,że kochać cię będę mocno i dochowam wierności. Nigdy złego słowa nie powiem o teściowej-tu wszyscy się zaśmiali-Za bardzo lubię twoją mamę. Przyrzekam uroczyście, że nigdy się nie skuszę na wędrówki po barach i na inną nie spojrzę. Chętnie będę jadł śniadanka w łóżku, i w wielkiej podzięce całował po brzuszku. Wszystkie kobietki na stronę do końca życia będę kochał tylko żonę. A gdybym słowa nie dotrzymał, sprowokował twoje łzy niech mnie ukaże teść.-zakończył patrząc się w jej oczy.

-Dostaniesz wpi.... po pysku od wszystkich-dodał Harry a wszyscy się zaśmiali nawet Gemma.

-Teraz ty Gemmo-poinformował ją kapłan. Gemma wzięła głęboki oddech i zaczęła:

-Uroczyście przysięgam tobie,że nie zawiodę cię nigdy. Troskliwą opieką cię otoczę, i na skacowaną główkę gąbką czoło zmoczę. Po balandze z kumplami nie będę cię spowiadać, ani do łóżka śniadanko podawać.Ponad to przysięgam tyle dzieci ci urodzić ile w pocie czoła jesteś w stanie mi zrobić-nie no dojebałaś Gemma każdy zwijał się ze śmiechu.-A jeżeli nie byłbyś szczęśliwy i uznał mnie za błąd niech mnie ukaże teściowa a w jej ręku wałek-teraz to już Robert z Louisem płakali ze śmiechu.

-Dłużej się nie dało?-zaśmiał się ksiądz.-Na znak waszej miłości i wierności nałóżcie sobie obrączki.-Harry stanął z pięknymi zdobionymi obrączkami z białego złota koło Kapłana,który je pobłogosławił



-Josh przyjmij tą obrączkę jako znak mojej miłości i wierności-mówiła wsuwając obrączkę na jego palec patrząc się mu prosto w oczy reszta robiła zdjęcia lub po prostu się na to patrzyli.

-Gemmo przyjmij tą obrączkę jako znak mojej miłości i wierności-wsunął na jej palec obrączkę po czym obdarzyli się wspaniałym uśmiechem.

-Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować swoją żonę-oznajmił ksiądz. Gemma z Joshem zaczęli się całować a wszyscy zaczęli bić brawo mamy nowożeńców płakały ze szczęścia. Państwo Collins odwrócili się do zgromadzonych po czym zaczął lecieć marsz Mendelsona goście wyruszyli pierwsi aby zejść na koniec molo aby następnie obsypać młodą parę ryżem a dziewczyny coś kombinowały tylko nie wiem co i mam na nie focha żeby mi nie powiedzieć. Jako ciekawostkę mogę wam powiedzieć, że wyszedł wczoraj teledysk do piosenki chłopaków You and I, z którego dziewczyny mają ubaw bo jak pojechała z Harrym wybierać na miejsce ślubu to prowadzał się dokładnie tak samo jak w teledysku tylko wtedy śpiewali Rock Me. Nagle wszyscy na początku stanęli jak wryci gdy z głośników, które są rozmieszczone na całym molo zaczęło lecieć You and I a dziewczyny zaczęły iść grupą w stronę gość wspomniałem, że to one śpiewały. Gdy Car skończyła śpiewać swoją solówkę podbiegł do niej Robert i tak ją popchnął, że wylądowała po za molo w wodzie do uszu wszystkich dobiegł tylko plusk a później:

-ROBERT TY JEBANA CIPO NIECH JA TYLKO WYJDĘ TO CI TAK WPIERDOLĘ, ŻE SIĘ NIE POZBIERASZ I NA DUPIE PRZEZ MIESIĄC NIE USIĄDZIESZ. NIE WYCHOWANA KUPA GNOJU Z CIEBIE-jak skończyła się wydzierać spojrzała w górę na molo gdzie stali już wszyscy.

-Tak to jest jak się bierzesz za nie swoją piosenkę-wrzasnął do niej Zayn. I w tym momencie wydawało by się, że przegiął ale oliwa jeszcze została dolana do ognia.

-Przestań tam jazgotać ty mokra foko-zawołała Edwards. Tak jest na ślubie tak jak Taylor w końcu to dziewczyny tych niedorobieńców którzy rzekomo je kochają.

-POŻAŁUJESZ- wydarła się Roni i zaczęła płynąć w stronę brzegu tylko wkurwiała ją kiecka to ją ściągnęła a, że zanurkowała i nikt jej nie widział to ci z molo byli gotowi skakać i jej szukać nawet Robert. Carolain wkroczyła na molo w samej bieliźnie bez butów ruszyła w stronę wszystkich zobaczyli ją Mateusz i Olivia pokazała im żeby byli cicho. Car jak na paluszkach podeszła do wszystkich przepchnęła się do przodu pokazując wszystkim żeby byli cicho popchnęła Roberta który przeleciał przez barierkę i wylądował z pluskiem w wodzie. Zaczęła iść z miną zawodowego mordercy w stronę Malika i Edwards.

-Nawet o tym nie myśl. Wiesz ile ta sukienka kosztowała?-panikowała Edwards. Car rzuciła się za nią pędem ale biedna Perrie się potknęła i zaliczyła glebę

-Nie zadzieraj ze mną.-warknęła do niej. Ojciec Roni nałożył na jej ramiona marynarkę na co ona posłała mu wdzięczne spojrzenie. Jak już wyłowili Roberta można było ruszyć do pałacu gdzie miała się odbyć zabawa. Po zajechaniu na miejsce wszyscy goście na czele z młodą parą ruszyli do pięknej sali balowej. :



Wszyscy zajęli swoje miejsca, po uroczystym obiedzie nadszedł czas na pierwszy taniec pary młodej. Zatańczyli oni tradycyjny walc wiedeński. Zayn zaczął się zastanawiać gdzie zniknęły dziewczyny a nie zresztą tylko on bo reszta gości też. Czas na dzisiejszej imprezie umilać będzie wszystkim Dj wynajęty przez Zayna. Gdy młoda para skończyła taniec zebrała oklaski a na środek parkietu wpadły wszystkie druhny ze świadkową w dresach?! Co one kombinują?! Taka była myśl wszystkich zgromadzonych.

- No więc tak drodzy państwo wykonamy teraz taniec dla pary młodej-poinformowała wszystkich Emilii.

-A do pomocy zagarnęłyśmy naszą kochaną Alicje-dodała Patrycja.
-Tak my tu gadu gadu a pewnie chcecie zobaczyć co wymyśliłyśmy-zaśmiała się Klaudia. A goście odpowiedzieli jej zgodnie tak.

-Oj błagam zabierzcie tą do dupy nie podobną tanią podróbę Kena z parkietu-zawołał Robert z myślą o Car.

-Ciebie nawet do roli dzwonnika z Noterdam by nie wzięli bo byś dzieci wystraszył-odgryzła się Roni.

-Carolain Rosalio Collins i Robercie Adamie Adamsie albo w tej chwili się uspokoicie albo jedziecie do domu-Zagroziła im Pani Collins a wszyscy się zaśmiali z tej sytuacji.

-Nie mów do nas wszystkimi imionami to żenujące-odparła zirytowana Car.

-Tu się zgodzę z Kenem-odparł tak samo Roberto.

-Ja powiedziałam,że na dzwonnika z Noterdam by cię nie przyjęli? Ty byś się nawet na jeźdźca bez głowy nie nadał-dodała zgryźliwie. Robert już otwierał usta aby coś powiedzieć ale Thomas im przerwał ( ojciec Car i Josha)

-Nie łatwiej iść na solo po kościele?-spytał. I w tym momencie w oczach Roni i Roberta zawitała żądza zabicia drugiej osoby.

-Jesteś trupem-krzyknęli i zaczęli biec w swoją stronę by po chwili już prowadzić wojnę. Do Thomasa dopiero po chwili dotarło co on zaproponował. Najpierw na odsiecz ruszyli Thomas i Zayn ale oberwali następnie reszta 1D i klapa.

-Ja pójdę księdza nie ruszą-zaproponował kapłan ( ten sam,który udzielał ślubu zna on młodą parę). Wszedł po między dwa ognie i skończył z podbitym okiem. Nikt nie wiedział jak to zakończyć no po za małym uroczym brunetem. Matt podszedł do nich z tą taką trąbką jaką się zabiera na mecze i zatrąbił im prosto do uszu. Na co stanęli na dęba i wrzasnęli razem:

-Pojebało cię?!

- Nareszcie przestali-zaśmiał się młody. I w tym momencie nasze rozrabiaki spojrzeli na resztę i byli zdziwieni, że jest tyle poszkodowanych.

-To on

-To ona-wrzasnęli razem wskazując na siebie.
-Car skarbie tańcz z dziewczynami a ja już nauczę kultury Roberta-oświadczyła wściekła Pani Collins. Dziewczyny zaczęły tańczyć a wyglądało to tak:



W tym samy czasie Robert został opierdolony za jego niewłaściwe zachowanie. Tak to już jest iż Car załatwi wszystko swoim urokiem. Po tym zdarzeniu nie było już żadnych wydarzeń każdy się dobrze bawił. Para młoda o 22 pokroiła tort idealnie pasującego do nich:



Następnie impreza trwała dalej robiono mnóstwo zdjęć wszystko było nagrywane. Emill, Pali,Zerrie,Haylor i Loula (Ala i Lou) nie schodzili z parkietu a Klaudia z Carolain tańczyły z każdym dosłownie z każdym facetem obecnym na weselu nawet ochroną i kateringiem. Równo o północy nowożeńcy pojechali na lotnisko skąd polecieli do NY na swój miesiąc miodowy. A reszta gości wróciła do zabawy nie świadoma tego co się dzieje z ich byłą przyjaciółką, która wróciła do Londynu po tym co się dowiedziała w Polsce.


(Perspektywa Pat)

Dzisiaj każdy wstał późno w sumie co się dziwić jak wróciliśmy do domu o czwartej nad ranem. Jest godzina 16:28 siedzimy wszyscy w salonie w naszej willi ( dziewczyny, 1D, Ala i Mateusz) ,wszyscy skacowani i z obolałymi nogami. Ciszę panującą w salonie przerwał dzwoniący telefon Car spojrzała na niego i odrzuciła połączenie co wszystkich zdziwiło.

-Czemu nie odebrałaś?-spytałam szeptem bo tylko na to mnie było stać i nie tylko mnie bo nawet Liam wczoraj zabalował.

-To nikt ważny może poczekać-odparła i dalej oparła swoją głowę o ramię Louisa tak jak Ala. Nie minęło kilka minut a telefon Lola znowu zadzwonił tylko tym razem odebrała.

-Tak to ja.... Jak to?....Gdzie?.....Kiedy?....Tak zaraz się tam zjawię.-z każdą chwilą jak rozmawiała przez telefon głos się jej łamał a z oczu leciały łzy. Co się do jasnej cholory dzieje?!

-Lolo kochanie co jest?-spytałam gdy skończyła gadać.

-Nie mam teraz czasu jak wrócę to wam wszystko wyjaśnię-odparła szybko.

-Ale to nie ma nic wspólnego z Gemma i Joshem?-spytał zaniepokojony Harry.

-Nie jak wrócę to się wszystkiego dowiecie-odparła i już jej nie było.

Nikt z nas nie miał zamiary się odzywać przeczuwałam, że jak Locio wróci to dowiemy się czegoś co nie powinno się stać.

(Perspektywa Car)

Po tym telefonie wsiadłam w auto i nie interesowało mnie ile przepisów złamałam ja tam muszę być, muszę być przy niej. Zajechałam pod Hotel wskazany przez policję. Tłum ludzi stał w kółku policja próbowałam ich rozgonić lampy świateł policyjnych i ambulansu migotały. Nie słyszałam nic nie interesowało mnie, że ja tam nie mogę być, wejść. Przebiłam się przez barykadę z policji to co tam zobaczyłam.... Nie mogłam w to uwierzyć ona tam leżała w kałuży krwi taka bezbronna. Padłam na kolana przy niej wzięłam jej głowę w ramiona i zaczęłam krzyczeć panicznie żeby do jasnej cholery ktoś jej pomógł. Zamiast tego poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę spojrzałam na tego osobnika był to lekarz z karetki pogotowia, który pokiwał przecząco głową na znak, że nie ma dla niej ratunku. To nie może być prawda. Była jak była pokłóciłyśmy się ostatnio ale żeby sobie odebrać życie?

-Magda nie rób nam tego słyszysz! To nie może się tak skończyć nie tak-wydzierałam się potrząsając jej bezwładnym ciałem. By po chwili zostać od niej odciągnięta. Zaniosłam się jeszcze większym płaczem. Zostałam zaprowadzona do karetki gdzie dali mi coś na uspokojenie abym potem poszła na rozmowę z funkcjonariuszami policji.

-Została pani poinformowana dlatego, że była pani jako ostatnią osobą w wybieranych numerach. Panna Kot odebrała sobie życie skacząc z dachu hotelu zdarzenie z ziemią nastąpiło o godzinie 16:31 a co się wiąże z tym także i zgon.  Czy jest pani bliską osobą zmarłej?-opowiedział mi policjant i spytał.

-Tak jestem jej przyjaciółką-odparłam nie miałam siły na nic chciałam tylko, żeby mnie ktoś przytulił.

-Panna Kot zostawiła list pożegnalny skierowany do najbliższych przyjaciół więc wedle życzenia otrzymuje go pani-powiedział i podał mi list od Madii.

Moi drodzy!
Jak to czytacie to pewnie nie ma mnie już na tym świecie. Pewnie się zastanawiacie dlaczego to zrobiłam? Nie martwcie się teraz jest mi tu dobrze jestem w lepszym świecie będę nad wami czuwać. A wracając do rzeczy to nie wasza wina na to złożyło się kilka czynników pierwszy taki, że się z wami pokłóciłam straciłam najlepszego faceta na świecie jakim był Louis i z nim przyjaciół. Jak wróciłam dowiedziałam się, że moi rodzice którzy byli idealnym małżeństwem się rozwodzą a ja miałam być ich pionkiem w grze. Wiem,że to co zrobiłam nie załatwia wszystkich sprawa ale co ja miałam zrobić? Parzcież byście mi nie wybaczyły a jak już miałybyście to zrobić to po bardzo długim czasie a teraz ma spokój. Tu nie ma kłócących się rodziców, tu nie muszę cierpieć na samotność. Chcę tylko kilu rzeczy aby Louis ułożył sobie życie z inna dziewczyną i jakby to miała być Ala to macie moje poparcie, abyście mi wybaczyły i tego abym została pochowana w miejscu, które zawsze kochałam w Londynie. Tylko o to proszę mam nadzieję,że to nie jest zbyt wiele. Będę was stąd pilnować abyście nie zrobili żadnych głupstw. Pamiętajcie,że pomimo tego wszystkiego kocham was kochałam i będę kochać.
Wasza Madi :**

Przeczytałam ten list i nie mogłam w to uwierzyć. Na miejscu podpisałam jakiś papier, że zidentyfikowałam ciało i byłam wolna. Na miejscu zadrżenia były już paparazzi. Zasypali mnie milionami pytań co się stało? Kto to tam zmarł? Dlaczego ja tu jestem? Nie miałam zamiaru im odpowiadać. Wróciłam do domu weszłam do salonu gdzie jak się okazało byli już wszyscy nawet rodzice.

-Co się stało?!-spytali spanikowani. Nie miałam siły im tego opowiadać podałam Liam'owi list Mad a sama osunęłam się po ścianie i znowu zalewałam się łzami. Liam przeczytał list na głos nikt nie mógł w to uwierzyć. Poczułam szarpnięcie i zostałam podniesiona do pionu przez Louisa.

-Car nie rób sobie takich kurwa żartów to nie jest zabawne-wrzeszczał na mnie ale to było zrozumiałe w końcu on ją kochał a miłość nie znika z dnia na dzień.

-Lou chciałabym. Zgon nastąpił o 16:31 a o 16:28 dzwoniła do mnie jak się okazało po wiadomości na mojej poczcie głosowej po to by nam powiedzieć, że nas kocha.-odparłam a on nie chciał uwierzyć w moje słowa. Po chwili wszystko do niego dotarło to już koniec jej nie ma.

*Dwa dni później*

(Perspektywa Klaudii)

Jesteśmy właśnie po pogrzebie Mad jej rodzice doszli do wniosku, że ich jedyna córka nie żyje przez nich. Do nas jeszcze nie doszło to co się stało spełniłyśmy wszystkie jej prośby. Fanki po obwieszczeni złej nowiny zawaliły nas kondolencjami. Pogrzeb odbył się tak jak chciała w Londynie. Pogoda była fatalna lało od dwóch dni jak to media określiły niebo płacze razem z nami. Pomimo tego jak potraktowała Ale jaką suką była, była naszą przyjaciółką i tak zostanie na zawsze. Zapamiętamy ją jako wiecznie uśmiechniętą i pozytywnie nastawioną do życia. Każdy z nas stara się ją zrozumieć wierzymy, że z czasem to się stanie. A teraz żyjmy dalej i nie rozdrapujmy świeżych ran. Po pogrzebie każdy się rozjechał a my wróciliśmy do domu po czym każdy poszedł do swojego pokoju aby odpocząć.
_______________________________________________

No to kochani mamy rozdział. 
Co wy na to? Nie spodziewaliście się tego ?
Rozdział dedykujemy Natalii :* naszej kochanej siostrzyce  

środa, 23 lipca 2014

Przecudowne Cztery Lata z Tymi Wariatami

Hej kochane my nie z rozdziałem ale z życzeniami.
A więc moje drogie każda z was pewnie wie że dzisiaj mijają Cztery okrągłe lata istnienia One Direction z tej okazji chciałabym życzyć całemu 1D więcej płyt. Dużo dużo więcej fanek tak wiernych jak Polki :D
Tak więc z okazji dzisiejszego dnia zarządzam wielką imprezę:

A teraz coś od Car: 


A na sam koniec nasze bożyszcze nastolatek :


środa, 9 lipca 2014

Rozdział 9


(Perspektywa Pat)

W samolocie spędziliśmy dwie i pół godziny wylądowaliśmy w słonecznym Madrycie po czym od razu skierowaliśmy się do hotelu. Jak się okazało wynajęli najlepszy hotel jaki jest tylko możliwy ja wiem, że nigdy nie byłam w Hiszpanii ale żeby aż tak się na mnie wypłacać nie musieli.

-Co wam odbiło żeby tyle na to wydać??-spytałam

-Nie dyskutuj skarbie należy ci się.-odparł po czym obdarzył mnie całusem w polika.

-Dobra skarbie ja idę nas zameldować a ty możesz sobie usiąść. -dodał po czym wskazał na miejsce do siedzenia w holu .

W podzięce wysłałam mu wdzięczny uśmiech. Li skierował się do recepcji' za którą stała wysoka blondynka z toną tapety na ryju jak to by ujęła Car tania podróba klauna. Z tego co zdążyłam zauważyć ta bezczelna lalunia próbuje się podjebać do mojego faceta a ten nic sobie z tego nie robi oj już ja jej pokaże kto tu jest górą. Szybkim krokiem podeszłam do mojego faceta.

-Gotowe skarbie??-spytałam grzecznie całując lekko jego kącik ust. Biedna Lisa bo tak miała bynajmniej na plakietce napisane była rozczarowana. Oj jak mi przykro, że aż wcale. Wiem jestem wredna ale mam o kogo być zazdrosna prawda?? No przepraszam ale kto by nie był zazdrosny o takiego chłopaka jakim jest Liam chyba każdy.

-Tak skarbie już prawie. Możemy już dostać klucz do pokoju-odparł władczym głosem no nie powiem taki Li mnie pociąga i to bardzo. Dobra Pat ogarnij się ile wy jesteś cie razem co?? Dobra mniejsza dostaliśmy klucze a w sumie to kartę magnetyczną i ruszyliśmy do pokoju. Na odchodne wysłałam Lisie zwycięski uśmiech po czym dumna wkroczyłam z Paynem do windy. Po czym zostałam bezczelnie przyparta do ściany windy. Nie muszę mówić kto to zrobił.

-Nie musisz być zazdrosna ona nawet nie jest w moim guście. -zapewniał mnie.

-Jaka zazdrosna skarbie wydawało ci się -zaśmiałam się.

-Ach czyli mogę iść z Lis na kawę?-odparł obojętnie i stanął normalnie. Po moim trupie. Oj Payno w co ty ze mną pogrywasz.

-Jak życie ci nie miłe to tak.-odparłam wprost do jego ust po czym go pocałowałam. Czułam jak się uśmiecha przez pocałunek wiec tak ze mną pogrywasz.

-Skarbie nie zamienił bym cię na nikogo innego w świecie jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Taką miłością jaką darzę ciebie nie darzyłem jeszcze nikogo i nie będę tego robił-ooo to wyznanie było słodkie -No chyba,że urodzisz mi taką drugą Patrycje-zaśmiał się. Usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk oznaczający że dotarliśmy na nasze piętro. Li wziął bagaże a ja ruszyłam wprost do apartamenty numer.... nie no to są jakieś żarty.

-Skarbie kto załatwiał pokój w hotelu?-spytałam podirytowana.

-Lou a co??-odparł pytanie na pytanie.

-69 na serio??-spytałam na co on się zaśmiał.

-Oj nie będzie tak źle. Wchodzimy szybki prysznic i idziemy się opalać albo zwiedzać .

(Perspektywa Car)

-Lou kocie jak chcesz się po przytulać to wpadnij w nocy wiesz śpię sama- własnie siedzieliśmy w salonie wszyscy no może nie wszyscy bo nie ma Pali no i naszych następnych zakochańców Hazzusia i Klaudii. Ja aktualnie byłam w trakcie prowadzenia `dyskretnej` rozmowy z Lou. Tylko trochę nam to nie wychodzi bo wszyscy się na nas jak na głupich paczą.

-Ok wymknę się Mad a ty pilnuj żeby Zayn ci się do łóżka nie wpakował.-zaśmiał się.

-Spokojnie marcheweczko jak przyjdzie to pójdziemy do piwnicy albo nad basen-odparłam dumna ze swojego planu.

-Tylko wiesz oni-tu wskazał niby tak żeby nie widzieli na resztę-Nie wiedzieli bo zaraz nam plany pokrzyżują-dodał.

-CO TU TAKI BAŁAGAN?? JA WIEM CAR ŻE PRACUJESZ W BURDELU ALE ŻEBY GO W DOMU ZROBIĆ ??-jeszcze ich mi tu brakowało a w sumie czego ja się spodziewałam przecież za tydzień jest ślub.

-SPIERDALAJ TO NIE SCHRONISKO-odkrzyknęłam.

-Piesku do nogi-zaczął wołać wchodząc do salony po czym wyrwał mnie z objęć Tomma i zaczął głaskać po głowie-Dobra psina tylko trochę wyszczekana.

-Ja ci dam kurwa psinę-zagroziłam po czym sprytnie się wywinęłam i wycelowałam mu kolanko tam gdzie trzeba mruknąl coś niezrozumiałego i zgiął się w pół.

-Dopiero przyjechaliśmy a wy już się bijecie? Jak to Kat zobaczy to pożałujecie-zaśmiał się Tato wchodząc do salonu.

-Słyszałeś Robert nie bądź cipa zbieraj się.

-Carolino Rosalio Collins w tej chwili dzwonisz po One Direction-no tak jak jest Robert to i Olivia.

-Młoda rozejrzyj się-rozkazałam na co ona coś mruknęła ale wykonała polecenie po chwili już piszczała i błagała o autografy a Zayn miał przejebane bo był jej ulubieńcem.

-To my się z bagażami męczymy a wy tu co ?-usłyszałam radosny głos Anety.

-Mówiłam ci już kiedyś żebyś zostawiła tego swojego męża a znalazła sobie jakiś lepszy model?-spytałam na co ona kiwnęła na tak.

-Olivia nie molestuj tego biednego chłopaka -upomniała ją Aneta.

-Car cię uczyła jak zdobyć faceta jakiego się chce więc czyń powinność-dodała po chwil. Oj sorki Malik ale ja ją uczyłam tego na odpierdol wiec w tym momencie oberwał dwa razy w twarz .

-Macie się w tej chwili opanować wszyscy. Faceci po bagaże migiem Panie do kuchni robimy obiad nawet ty Olivia i nie dręcz tego biednego chłopaka.-no moja kochana mama się zjawiła. Moja rodzinka nigdy nie będzie normalna. Ale to czyni ją wyjątkową. wszystkie Panie zjawiły się w kuchni.

-No to tak dla tych co mnie nie znają jestem Kayt mam Josha i Carolain nienawidzę sprzeciwu i nieróbstwa więc zabieramy się do roboty-mama zabrała głos i coś czuję że już jej niektóre Panie do gustu nie przypadły. Mianowicie Taylor i Perrie które przyszły jakąś godzinę temu.

-Ja to Ala a to jest Mateusz mój syn-oo Alicja jest nie zauważyłam.

-Czy wszyscy mężczyźni nie mieli iść po bagaże?-zapytała Perrie. Ona jest taka głupia czy tylko udaje ?

-No właśnie Peroldzie co ty tu robisz a zapomniałam ty to niby kobieta.-zakpiłam.

-W dodatku bez kultury- Dodała Al.

-Dziewczyny przestańcie może tak nam się przedstawicie-zagadała Aneta.

-No to tak ja to Taylor Swiftt amerykańska piosenkarka aktualnie w związku partnerskim z Harrym Stylesem. To jest Perrie Edwards narzeczona-tu się już pokładałam ze śmiechu no nie mogę a pierścionek gdzie?-Zayna Malika jest jedną z czterech z Little Mix.

-A już wiem tych na które Lolo mówi beztalencia,bezguścia ogółem pierwsze lepsze-zagadała Aneta po czym zaczęła tańczyć swój taniec zwycięstwa.

-Dobra dość tego zabieramy się do przygotowania kolacji -zapędziła nas do roboty mama każdemu dała jakieś zadanie. Po dwóch godzinach przygotowań było wszystko gotowe. Zasiedliśmy wszyscy do stołu już wiem po co Josh kupił nam taki ogromny dom bo jak się wszyscy zwalą to masakra.

-Dobra moi drodzy Panie już znam i wiem dlaczego nie ma dwóch a teraz grzecznie Panowie mi się przedstawią-zagaiła moja mamusia.

-No wiec ja ci pomogę ten Rudzielec to Ed Sheeran następnie ta nędzna podróba Mateusza-tu wskazałam na Lou który był ubrany tak samo jak Mat czyli czerwone rurki i bluzka w paski- To Louis, kolejny to nasz głodomor czyli Niall,następnie jest czekoladka czytać Zayn. niestety nie ma z nami naszego tatusia Liama i lokersa czyli Harrego. Przedstawiłabym ci jeszcze 5SOS ale dziś w nocy polecieli do domu. -przedstawiałam wszystkich po czym jeszcze dodałam-A to jest Aneta żona Roberta, którego już znacie następnie jest moja mama Kayt, Olivia córa Roberta i Anety no i oczywiście nasz gorący towar Ala wolna i do wzięcia.-pokazałam kolejno na każdą z Pań-Jak ją któryś skrzywdzi zabije. Każdy z tych debili pocałował je w rękę jak dżentelmen tylko Ali i Olivii dali buziaki w poliki.

-Ej a ja?-spytałam po czym na mojej twarzy wylądowała serwetka.

-Weź się schowaj bo straszysz ludzi-jest w Londynie od zaledwo kilku godzin a on mnie już tak wkurwił, że gorzej być nie może.

-A ty się zamknij bo masz żonę tylko dlatego że się nad tobą zlitowała-prychnęłam odrzycając do niego.

-Idiotka.

-Palant.

-Obiad-przerwała nam mama. Obiad mijał w miłej atmosferze każdy coś opowiadał lub coś innego.

-Dobra to teraz ja wam coś powiem. Jak wiecie z Car jestem najbliżej w rodzinie i raz jak była napita-nie tylko nie to błagam. Lolo myśl co by tu zrobić. Wstałam szybko od stołu i wyszłam przed pokój gdzie stały jeszcze tylko bagaże Roberta.

-Roberto chodź zobaczyć jak wszystkie twoje rzeczy pływają w basenie zawołałam po czym ruszyłam pędem nad basen a za mną Robert. Otwarłam jego walizkę po czym wszystko już pływało.

-Ty wredna mała jędzo pożałujesz-zagroził i wszedł do domu.

-Car Maclaren to twoje auto prawda??-krzyknął ze środka.

-Tak to jej świętość tego nikt dotknąć nie może -odkrzyknął mu Lou

-Mam kluczyki-on nie nie nie nie nie tylko nie moje auto. Ruszyłam biegiem do środka a Rob z domu co on kombinuje?? Wsiadł do mojego cacka po czym się w nim zamknął i zaczął rozbierać?!?!

-Ty wredna zakało rodziny ja cie kiedyś zajebie zobaczysz-wydarłam się na niego-Nieeeeeeeeeeeeeee tylko mi tam nic nie zrób-błagałam po czym zobaczyłam że on ma zamiar tam siedzieć nago. Jak ja go nie cierpię

-A spierdalaj kupię sobie nowe -krzyknęłam i weszłam do domu a później do jadalni.

-Nienawidzę go.

Po obiedzie siedzieliśmy wszyscy bez tego gołodupca w salonie aż do salonu weszli Robin i Ana czyli Duśka wróciła.

-Dzień dobry wszystkim-przywitała się radosnym głosem Pani Cox.

-Cześć Ana Robin. Co wy tu tak wcześnie robicie?-przywitała się z nimi moja rodzicielka.

-No wiesz za tydzień jest ślub więc pomyślałam, że potrzebują mojej pomocy-zaśmiała się.

-No w sumie racja nie zostawimy z tym wszystkim młodych.-odparła jej moja mamuśka.

-Mam takie pytanko ale to może do Robina bo widzę, że wy jesteście zajęte.-zaśmiałam patrząc na mamę i Ane, które zawzięcie o czymś dyskutowały.

-Więc Robin jak wy jesteście tu to gdzie jest Harry i moja przyjaciółka Klaudia??-spytałam bo coś mi tu nie pasowało.

-Nie było ich u nas a wiedzieliśmy, że ktoś ma przyjechać po rzeczy Gemmy i jej suknię ale nikogo nie było no to razem z Foxy Coxy (ponętna Cox)to przywieźliśmy-Odparł niewzruszony. W tym momencie każdy kto wiedział, że oni tam pojechali zaczęli dzwonić do nich.

-Zayn jedziemy ich szukać!-oznajmiłam i pociągnęłam Mulata za rękę na podjazd gdzie ignorując moich Dziadków,którzy musieli własnie przyjechać i błagającego o wypuszczenie Roberta z auta. Biedaczek się zatrzasnął. Ruszyliśmy w stronę Holms Champl.

(Perspektywa Klaudii)

Cholernie bolą mnie plecy ale co się dziwić. Na wspomnienie wczorajszej nocy od razu robi mi się cieplej na sercu. Chciałam się odwrócić i przytulić do Hazzy tylko go koło mnie nie ma. Wstałam po czym złapałam za jego koszulę w kratę i ją założyłam potem bieliznę. Zaczęłam szukać wzrokiem Lokersa. Stał w drzwiach stodoły patrząc się przed siebie. Podeszłam do niego po czym objęłam go od tyłu.

-Czemu nie śpisz?-spytałam po czym cmoknęłam go w policzek.

-Nie mogłem spać-odparł od niechcenie. Albo mam takie wrażenie albo on żałuje tego co się wczoraj stało.

-Harry??-zaczęłam.

-Hmm....

-Żałujesz?-spytałam chodź było mi ciężko ale ja muszę to wiedzieć.

-Czego?-odparł. Nie utrudniaj tego proszę.

-Tego, że się przespaliśmy ?-spytałam ponownie. Zapadła cisza wachał się.

-Wiesz to była chwila słabości-on tego nie powiedział.

-Więc byłam tylko takim jebanym pocieszeniem! Kpisz sobie ze mnie potraktowałeś mnie jak zwykłą dziwkę.-wydarłam się na niego palant jeden.

- Nie to nie tak.-zaczął-Po prostu ja jestem z Taylor i ja.....Nie mogę jej zostawić nie tak.-dodał

-I myślisz, że po tym czuje się lepiej?! Otóż rozczaruję cię bo nie-nadal krzyczałam.

-Nie ja cię kocham tylko nie mogę rozstać się z Taylor

-Kochasz mnie a sraj się z taką miłością-powiedziałam po czym wymierzyłam mu siarczystego polika. Pozbierałam swoje rzeczy i zaczęłam się ubierać. Chuj mnie obchodzi,że nie wiem gdzie jestem. Teraz mam wszystko gdzieś. Harry ubrał się już tak jak ja tylko,że ja nie mam zamiaru spędzać już z nim czasu. Wyszłam ze stodoły i skierowałam się w stronę ulicy kiedy akurat nadjechał czarny Range Rover, z którego wysiadła Car. Moja kochana Roni. Wpadłam w jej ramiona ale nie mam zamiaru się rozklejać nie teraz.

-Już was stąd zabieramy-dopiero teraz zauważyłam Zayna. Oderwałam się od Car i przytuliłam Mulata.

-Co się stało kwiatuszku?-spytał. Jak to możliwe, że on coś podejrzewa a Lolo nie.

-Nie chcę o tym gadać-odparłam

-Nie za dużo tych czułości?-zaśmiała się Carla. No tak dalej tulę Czekoladkę. Zaśmialiśmy się razem i spojrzeliśmy na nią. Stała patrząc się na nas jak na rzadki okaz z muzeum.

-No co ?-spytaliśmy razem.

-Moje dwa skarby się w końcu lubią.-odparła. A my dopiero po chwili zaskoczyliśmy o co jej chodzi.

-Wiesz ty nie możesz żyć bez nas to my się już kłócić nie będziemy-odparłam. Miło jest patrzeć na szalejące ogniki szczęścia w tych ogromnych piwnych oczach Roni.

-A wręcz będziemy jak brat z siostrą więc się przyzwyczaj, że będę więcej czasu z Duśką spędzał-dodał Zayn

-A wy co tu tak romansujecie?-spytał Loczek.

-A no wiesz te koty o to tu się polubiły-zaćwierkała radośnie Car.

-Ok.Lepiej powiedźcie co się stało, że wy tu jesteście?-spytała.

-Zabrakło nam paliwa-odparł loczuś po czym spuścił głowę. Teraz cię skrucha bierze za późno.

-Mam zapasowy kanister w bagażniku więc po kłopocie wracamy do domu bo wszystko i wszyscy już dotarli.-oznajmiła.

Po dziesięciu minutach wszystko już grało.

-Ok to ja jadę z Lolkiem a ty Zayn z Harrym. Wiesz muszę pogadać o tobie z Car po obgadujemy cię-powiedziałam.

-Ok kwiatuszku dla ciebie wszystko-zgodził się po czym dał mi buziaka w polika a Car bardziej w kącik ust. wsiadłyśmy do auta Car i ruszyłyśmy do domu.

-A teraz skarbie jak na spowiedzi co się stało?-wypaliła nagle.

-Dlaczego coś musiało się stać?-spytałam udając ,że nie wiem o co chodzi.

-Myślisz,że tylko Zayn to zauważył? Kochana znamy się od dziecka. No więc co jest.?-no tak czego ja się spodziewałam,że ukryję to przed Lolciem nie ma szans.

-Przespałam się z Harry a on dzisiaj powiedział, że to była chwila słabości-powiedziałam i wpuściłam głowę.

-Coooooooo?!-wrzasnęła po czym poczułam jak gwałtownie hamuje i wychodzi z auta. Nie tylko niech ona nic nie robi.

-POJEBAŁO CIĘ!?-wrzeszczał na nią Harry.

-MNIE POJEBAŁO?-od krzyknęła i stanęła z nim twarzą w twarzą. Spojrzałam zaniepokojona na Zayna.

-NAJPIERW JĄ PRZELECIAŁEŚ A PÓŹNIEJ POWIEDZIAŁEŚ, ŻE TO BYŁA CHWILA SŁABOŚCI-gdy skończyła wycelowała mu polika i tak jeszcze kilka razy aż Zayn stanął między nimi łapiąc Roni za ręce.

-Roni spokojnie-zaczął do niej spokojnym głosem a ja nie wiedziała co się dzieje. Mogłam jej tego nie mówić.

-Jak mam być spokojna jak on potraktował moją przyjaciółkę jak dziwkę-wychyliła się zza Zayna i krzyczała do Stylesa.

-Dobrze wiem i zaraz tego pożałuje-razem z Car spojrzałyśmy na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi. I w tym momencie w Czekoladka wymierzyła Harremu prawego sierpowego po czym wylądował na ziemi a z nosa poszła mu krew.

-Oszaleliście?!-krzyknęłam

-Należy mu się odparli. Kucnęłam koło niego i złapałam za jego twarz ale on się wyrwał i wstał. Zabolało nie powiem łzy już stanęły mi w oczach.

-Poprawić ci?-spytała sarkastycznie Car po czym już dostał powtórkę z rozrywki a Car tak krucha ale jak ci zajebie to masakra.

-Dość tego wracajmy do domu-powiedziałam bo wiedziałam, że jak tego nie przerwę to się źle skończy.

-Ok ja jadę z Harrym a Zayn z tobą-oznajmiła-Hazzuś wsiadaj do auta jak nie chcesz znowu dostać.

I już byli w aucie Harrego a my z Czekoladką wróciliśmy do auta Carli.

-Nie musieliście go bić ani się o tym dowiadywać-powiedziałam tak jakby do siebie ale wiedziałam, że usłyszy.

-Kochana należało mu się-odparł-I nie musisz się bać nikt się nie dowie-dodał.

-Jesteś kochany-zaśmiałam się i dałam mu  buziaka w polika. Przez większą część drogi rozmawialiśmy i śmialiśmy się. W pewnym momencie odpłynęłam do krainy Morfeusza. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam było to, że Zayn mnie nakrył swoją bluzą.

(Perspektywa Zayna)

Gdy zaparkowaliśmy na podjeździe od razu oznajmiłem Car i Harremu ,że to co się stało wczoraj i dziś zostaje między nami a oni się zgodzili. Harry chciał zanieść Klaudię do jej pokoju ale wtedy Car warknęła coś o jakiejś rozmowie więc ja ją zaniosłem. Gdy zaniosłem już brunetkę do góry wróciłem do salonu gdzie wszyscy pytali Harrego co mu się stało a on nędznie próbował się tłumaczył. Przejechałem po towarzystwie lecz nigdzie nie było Carolain. Wyszłam do ogrodu zapalić i zobaczyłem Roni siedząca na końcu tarasu z fajka w ustach. Pomimo tego, że wiem iż ona pali to dalej mnie to zaskakuje. Usiadłem koło niej a ona położyła głowę na moim ramieniu.

-Dlaczego wszystko się komplikuje? Dlaczego ta cała sprawa z Taylor nie może ujrzeć światła dziennego? Zayn dlaczego?-zadawała pytania a ja nie wiedziałem co jej powiedzieć.-Nie musisz się trudzić Harry mi powiedział,że Swift to Modest.-Dodała

-Wszystko będzie dobrze zobaczysz jeszcze będą razem bo po za sobą świata nie widzą.-zapewniłem ją a ona się do mnie uśmiechnęła. Po tym zapadła między nami cisza. Nie była ona krępująca czy coś wręcz przeciwnie każde z nas mogło pomyśleć o tym co się dzieje. Zapaliłem papierosa. Zaciągnęłam się po raz drugi i dopiero teraz zauważyłem, że Car mi się przygląda.

-Co mi się tak przyglądasz?-spytałem. A ona wzruszyła ramionami.

-Tak po prostu. A co nie mogę widoki tylko dla Perrie?-zaśmiała się ironicznie.

-Kobiety-zaśmiałem się.

-Faceci. Nie wiedzą czego chcą.-odparła.

-Przepraszamy,że przerywamy wam interesującą konwersacje ale Panie pojechały po obrączki a ja i ty Car mamy ugotować obiad a w tym czasie Panowie pograją sobie w nogę.-usłyszeliśmy głos Ali.

Polubiłem tą dziewczynę.Gadałem z nią wczoraj dość długo razem z Car bo Edwards za bardzo się nie udzielała i wiecie co? Ona jest bardzo podobna do mnie. Zawsze stawia na swoim,jest uparta i co najważniejsze chyba wpadła w oka takiemu jednemu. Tylko to znowu nam życie uprzykrzy.

-Ok to Wy się dzielcie na zespoły czy jak to tam a my znikamy w kuchni i od razu sobie pogadamy-zaśmiała się Roni. Po czym już ich nie było.

-Dobra to mamy dwóch kapitanów Louisa i Roberta-oznajmiłem a ci już zaczęli sobie złowrogie spojrzenia wysyłać.

-Ty kupo marchewek szykuj się na przegraną-zagroził mu Robert.

-Pff. Wiesz taką bandę ze schroniska jak twoja drużyna to dla mojej pikuś-kłócą się a nie wiedzą z kim grają.

-Dobra to do drużyny Roberta należą po kolei  Ed,Jams,Robin i Josh i to jet grupa seniorów.-poinformowałem ich a Lou zaczął się śmiać.-A reszta czyli Ja, Harry,Niall,Louis i Mateusz, który chce być z nami-dokończyłem.-O przepraszam jeszcze Wiktor(dziadek Car i Josha.) będzie sędzią.- nie ma to jak zapomnieć o najstarszym. Poszliśmy wszyscy się przebrać w dresy. No nie powiem zadomowiliśmy się w domu u dziewczyn. Gdy wróciłem do ogrodu tam już stały bramki nie wiem skąd oni je mają ale ok. To nie koniec boisko było namalowane(wysypane kredą pole do gry w nogę). Gdy już się rozciągnęliśmy zaczęliśmy grać.



(Perspektywa Car) 

-Rozmawiamy po polsku bo ściany mają uszy-zakomunikowałam na wejściu.-Jak tam nasz klub?-spytałam podjarana.

-Zajebiście stał on się najlepszym klubem we Wrocławiu. Ustawiają się do niego takie kolejki, że szkoda mówić. Jednym i słowy za nie długo będziemy w chuj bogate. No może ja bo ty już jesteś-ostatnie zdanie powiedziała już ciszej.

-Tamten rozdział twojego życia jet już zamknięty teraz jesteś tu z nami i należysz do wyższych sfer społeczeństwa. I ja już zadbam z Duśką żeby wam nic nie zabrakło-powiedziałam i widzę jak na jej twarz wstępuje uroczy uśmiech.

-A tak po za tym to jak ci się podoba w Londynie,wpadł ci ktoś w oko??-spytałam włączając laptopa i wchodząc na portale plotkarskie gdzie był ciekawy artykuł 'Czyżby Liam Payne zostawił Sophie Smith dla Patrycji Wasilewskiej z którą jest na mini wakacjach w Madrycie. Nowa para wygląda uroczo.



-A ty już tylko plotki o nas czytasz-zaśmiał się Lou wchodząc do kuchni.

-Czego dusza pragnie spytałam-już po angielsku.

-Wody dla wszystkich-odparł. Ala podała mu całą zgrzewkę wody gazowanej bo wiedziała, że i tak nie będą się fatygować by pić ze szklanki.A Lou podziękował jej dając buziaka w polika na co Al się zarumieniła. Po tym już go nie było w kuchni.

-Alllll?

-Hmmm?-spytała rozmarzona.

-Podoba ci się Louis ?-spytałam wiem,że on jest z moją przyjaciółką ale..... Właśnie co ale?? Jestem kurwa w kropce.

-No morze trochę. Tylko on jest z Mad i ja nie chcę tego psuć.-odparła

-Aaaaaaaaaaaaaa Lou ci się podoba Lou ci się.-wydzierałam się stojąc na wyspie.

-Ciii-zaczęła Ala

-Komu się podobam?-zaśmiał się Tommo opierający się o futrynę drzwi do kuchni.Zaśmiałam się histerycznie. Ups ja to powiedziałam po angielsku

-Komu? Milionom twych fanek-odparłam-A po za tym nie podsłuchuj i wypad mi stąd już.-wygoniłam go bijąc ścierką po głowie.

(Perspektywa Louisa)

Na obiedzie byli już wszyscy. Teraz siedzieliśmy w salonie Mateusz z Olivią bawią się u góry moja dziewczyna gdzieś zniknęła u góry Ala gawędzi z Ed'em Car jest wgapiona w ekran laptopa w sumie to
ciekawy jestem co ona tam robi.

-Hej Li-zaśmiała się do ekranu. Już  wszystko jasne dzwoni do naszych kochanych zakochańców.-Już ci się znudziło?-humor to jej dzisiaj chyba nie odpuści.

-Nie po prostu zwiedzaliśmy Madryt później zjedliśmy obiad a teraz Pat się opala a mi się nie chce więc wziąłem sobie laptopa patrzę a tu ty jesteś na skype i postanowiłem zadzwonić.-tłumaczył.

-Oj Li Li-zaśmiałem się siadając koło brunetki. Rozmawialiśmy wszyscy z nimi tak nimi bo Pat też się dołączyła nawet Olivia zeszła. Śmialiśmy się z Li, że jest pantoflarzem ale Pati skutecznie go broniła.

-O gadacie z Pali-powiedziała ucieszona Mad wchodząc do salonu. Po niej może jakieś pięć minut zszedł zapłakany Mateusz i od razu przytulił się do Al i rozpłakał się bardziej.

-Skarbie chodź z nami a mama pogada z ciocią Patrycją i wujkiem Liamem.-zaczęła Roni.

-Pogadamy jak facet z facetem.-dodała zachęcająco Duśka. Ala była przerażona Matt mówił jej coś na ucho więc ona wie o co chodzi. Dziewczyny poszły do kuchni z młodym a my dalej gadaliśmy i się śmialiśmy.

-Mam nadzieję, że macie dla mnie i Mateusza górę prezentów-powiedziała władczym głosem Olivia. Ona jest niemożliwa normalnie druga Car.

-Li idziemy na zakupy-odparła przerażona Pat a my się zaśmialiśmy.

-Ok ale ja płacę-poinformował ją.

-No chyba nie-zaprotestowała.

-Płacę ja bo jestem twoim chłopakiem

-No i co mnie to?? Ja płace za siebie a ty kupuj co chcesz co mnie to?

-Nic cię nie obchodzi ok. Wujek Liam kupi wam lepsze prezenty od cioci Pat.-powiedział Payne do Olivii a ta się cieszyła jak głupia.

-Ed zabierz dzieci do góry już-powiedziała władczym głosem Klaudia

-Al.....-zaczął.

-Bez żadnego ale-warknęła Car. Coś się musiało stać. Tylko co. Gdy Rudy zniknął z dziećmi u góry. To się zaczęło

-POJEBAŁO CIĘ?! CO TY SOBIE KURWA WYOBRAŻASZ SZMATO JEBANA I TY MASZ CZELNOŚĆ NAZYWAĆ SIĘ NASZĄ PRZYJACIÓŁKĄ?-wydzierała się Klaudia na Mad.

-O co ci chodzi?-stanąłem w obronie mojej dziewczyny.

-O CO? MAGDA ZWYZYWAŁA MATEUSZA POTEM POWIEDZIAŁA ŻEBY RAZEM Z TĄ JEGO PUSZCZALSKĄ MATKĄ WYPIEDALALI Z LONDYNU Z DALA OD CIEBIE LOUIS. MOGŁAŚ ZROBIĆ WSZYSTKO ALE Z MATTEM JUŻ PRZEGIĘŁAŚ.-tym razem wydzierała się Car a ja nie mogłem w to uwierzyć.

-COŚ TY KURWA ZROBIŁA?-wrzasnąłem na nią.

-Louis kochanie to dla naszego dobra.-odparła

-DLA NASZEGO CZEGO? DO TEJ PORY NIE WIEDZIAŁEM Z KIM JESTEM TEN ZWIĄZEK ZACZĄŁ SIĘ ZA SZYBKO I PORA TO SKOŃCZYĆ. WYPIERDALAJ Z MOJEGO ŻYCIA,CHŁOPAKÓW I DZIEWCZYN A CO NAJWAŻNIEJSZE Z ŻYCIA ALI I MATEUSZA. NIE ZASŁUGUJESZ NA TO CO MIAŁAŚ-dokończyłem a on już płakał nie żałuje tego.

-PAKUJ SIĘ I JUŻ CIĘ TU NIE MA A Z NASZĄ PRZYJAŹNIĄ KONIEC-dodała Em.

-DŁUGO TU JESZCZE BĘDZIESZ TAK STAŁA I BRAŁA NAS NA LITOŚĆ TWOIMI NĘDZNYMI ŁZAMI? NIE SŁYSZAŁAŚ OPUŚĆ TEN DOM I NASZE ŻYCIE NATYCHMIAST-warknął na nią Niall.

-Pożałujecie tego wszyscy-zagroziła nam po czym pobiegła do pokoju.

-Przepraszam ja i Mateusz też znikniemy.-usłyszeliśmy zapłakany głos Ali.

-A ty co tu tak stoisz? Już idź jej to z głowy wybij-sprowadził mnie na ziemię Zayn. No tak przecież Ala nie może wyjechać.

(Perspektywa Car)

*Następny dzień*

Całą noc z Klaudią czuwałyśmy przy łóżku Mateuszka i Olivi bo się wczoraj za pozwoleniem Louisa i Ali nażarli lodów i żelków a później całą noc wymiotowali a my jako te dobre samarytanki zaoferowałyśmy, że to my ich popilnujemy. Nie wiem jak Lou zdołał przekonać Ale do zostania a co więcej zamieszkania w Londynie ale to już załatwione zamieszka w moim apartamencie razem z Mateuszkiem. A co z Magdą? Nic zawiodła nasze zaufanie wie jak jest sytuacja i to wykorzystała uznajemy to jako zamknięty rozdział. Jest już 6:06 pm a my dopiero idziemy spać szok ale taka prawda.

*10 minut później*

-Lolcio mamy wywiad wstawaj-mówił do mnie Josh.

-Która godzina?-spytałam zaspana

-6:17 a co?-spytał.

-Spałam 10 minut-zaśmiałam się ironicznie.-Już wstaje-dodałam. Zwlekłam się z łóżka poszłam do swojej sypialni, w której spał Zayn. Z sypialni na paluszkach do łazienki szybki prysznic i do garderoby ( oczywiście owinięta ręcznikiem) tam wybrałam ten strój:



Nie wiem miałam nawet czasu na śniadanie bo to program poranny więc nie ma co. Razem z Joshem i Ed'em no właśnie Pat miała tam być.  No cóż mówi się trudno świat pozna ją później. Dzisiaj mamy wywiad bo razem z Joshem mówimy kto z nami pracuje czyli na tym wywiadzie będzie też Ed ale bez menadżerki Little Mix i my. W studiu czekała nas niespodzianka a mianowicie Pat i Li. Normalnie bym się na nich rzuciła żeby ich wyściskać ale nie dziś. Pat wyglądała pięknie a była ubrana tak:




Nie mieliśmy nawet czasu wymienić zdania bo zaraz nas zabrali do przygotowań.

__________________________________________________
Za niedociągnięcia z góry przepraszam ale rozdział pisałam sama bo Klaudia jest na koloni. Wybaczamy jej to :D
Mamy nadzieję, że się podoba.
Bum tego się nikt nie spodziewał co?
Magda się jeszcze pojawi ale czy będzie z Lou? Tego jeszcze wam nie powiemy dowiecie się później. A teraz już nie przynudzam życzę udanych wakacji.