niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 18

*narrator 3 os.*
*5 miesięcy później *

Bum cyk cyk....

A więc minęło dobre kilka miesięcy bo aż pięć.. Dużo się przez ten czas działo a żeby to miało jakiś skład i porządek to wam to w skrócie opowiem ,dość rozszerzonym skrócie. No więc po kolei a że panie maja pierwszeństwo to....u chłopaków  nic ciekawego się nie działo...trasa, fanki, koncerty, spotkania za kulisami, wywiady, imprezy, no i ich damy serca. Znajomość Zayna i Ali zaczęła nabierać coraz ciekawszego tempa  a przeszkodami zajmuje się Car i Duśka które odpędzają od nich Perolda (Nie lubię tej dziewczyny normalnie) Liam nadal jest z warą-obciągarą, czyli nic nowego standardowo, Niall oczekuje syna czyli Horanowie szaleją normalnie.. Zaraz po porodzie jest planowany ślub na którym ma grać Maroon 5...pomysły Roberta nie wnikajcie..naoglądał się teledysku do Sugar i chce to przeżyć na żywo debil, następnie mamy Harolda...co u Hazzusi otóż u Hazzusi ciekawie, cały czas wisi na telefonie i utrzymuje kontakt ze swoją dziewczyną (ogłosił ja swoja dziewczyną na 3 koncercie na San Siero w Italii) (Klaudie jak ktoś nie ogarnia) dalej nie spali ze sobą od tego incydentu przed ślubem chociaż oboje maja już taka chcice ze wszyscy obstawiają kiedy się prześpią..Na koniec to co najlepsze...żartuje..no więc co u Lou..Nasz Tommo nadal jest singlem i nie podbił jeszcze serca Carolain ale coś mi się zdaje że jest blisko.. Zresztą ja wiem wszystko ale wam nie powiem bo macie się sami przekonać o tym co będzie. Josh również będzie szczęśliwym tatą bo Gemma jest w ciąży w dodatku będą bliźniaki na co Harry i Caro jak powaleni już kupują prezenty i planują jak to będzie. A teraz wasz ulubieniec Robert Adam Adams bez oklasków, omdleń, pisków, kiślu w gaciach etc. No więc Robert to według słów Caro: Największa zakała rodziny której nikt nie kocha po za nią oczywiście...Robert to dalej mega wkurwiający seksowny policjant, bez którego było by nudno i nie miał by kto ganiać Payne z piłą mechaniczną po ogrodzie i obu domach..Było ciekawie i prawie skończyło się tragedia gdyby nie Patty która nadal kocha tego pacana. No i jeszcze nasz Ed więc Ed się zakochał i jak nagrywali teledysk do Thinking out Loud i przed nim gdy przebywał z Mel wpadł po uszy i się biedaczek zakochał więc mamy kolejna parę Med(Mel i Ed) a u sosów to co zawsze szaleją póki młodzi. Panowie są nudni  oni tu zalanie powinni robić bo panie  to dopiero mają jaja.

Tak wiec u pań.

Patt: Zrobiła karierę i jest mega rozpoznawalna, zgarnęła kilka nagród deklasując Little Mix, dalej menadżerka Rudego osądziła że nigdy z tego nie zrezygnuje. Skończyła z doktorkiem a jej najlepszym przyjacielem jest Austin z którym przebywa bardzo często.

Duśka: Ma na swoim koncie zdobycie faceta, prawie pobicie policjanta za niesłuszny lub słuszny mandat ale bez tego było by nudno, chodzi z Em do ginekologa tak jak Caro z Gemm. Duśka natomiast jest blisko z Nickiem Jonasem

Emi: Przyszła mama, narzeczona samego Nialla Horana więc ma się czym chwalić obecnie jest w Polsce u rodziców w odwiedzinach.

Ala: Przyszła dziewczyna Zayna Malika (przespali się ale shh nikt o niczym nie wie) nadal wychowuje swojego wspaniałego syna który jest rozpieszczany przez wszystkie panie. Otworzyła klub nocny na spółkę z Caro o nazwie "Blue Night" Nie doszukujcie się z jakiego powodu tak.

Mel: Dziewczyna Ed'a uwielbiana przez wszystkich dalej porywcza i pyskata niczym mały diabełek ale aniołek tylko dla swojej miłości której nawet teraz potrafi dowalić coś typu "Ty ruda wiewióro ślepy jesteś?! Bramka jest tam biegaj szybciej !! Moja zmarła babcia biega szybciej od ciebie! Boże z kim ja jestem*Ed strzela bramkę*Kocham cie misiaczku!!" zdecydowanie są ciekawą parą a po za tym Mel doczeka się koncertu Ed'a w Polsce.

Aneta: Jak to żona Roberta szalona jak on i cała rodzinka spokrewniona z Collinsami bo inaczej być nie może. Współpracuje z Victorias Secret i na kilka butików w całym Londynie wiec dziewczyny szaleją tam na zakupach.

Gemma: Była w szoku jak dowiedziała się ze będzie mamą w dodatku podwójną ale dała rade. Pracuje jako architekt ale w domu bo jej mega opiekuńczy mąż ją pilnuje i dba jak o brylant. Nie ma dnia żeby Josh jakoś nie zaskoczył Gemmy inaczej rzecz ujmując zachowują się jakby dopiero co byli para.

Caro: Ta to ma kartotekę..Długo by wymieniać no ale powiem wam  to co najważniejsze.. Car to nadal singielka poświęcona pracy, rodzinie i znajomym. Uczestniczy  we wszystkich ważnych wydarzeniach, odwiedza chłopaków i sprawdza jak tam im idzie. Nadal kłóci się z Robertem ale jak ma problem lub nie chce jej się spać samej to idzie do niego i Anety. Stała się bardziej opanowana osobą i czystą profesjonalistką ale tylko w godzinach pracy.

Ogólnie rzecz ujmując dużo się nie zmieniło jak zawsze jest to zwariowana rodzinka i paczka przyjaciół więc jest idealnie. Ciekawostką jest to że Gem i Emi maja na ten sam dzień termin porodu wiec będzie ciekawie jak się zacznie. Zastanawiam się co jeszcze wam powiedzieć ale nie ma aż tak istotnych spraw...po za tym co się wydarzy w najbliższej lub niedalekiej przyszłości...

*Perspektywa Emilii*

Do porodu mamy z Gem nie całe dwa tygodnie wiec luzik. W termin porodu niestety Niall i chłopcy maja koncert ale mamy przy sobie resztę, która jakoś wybyła z domu zostawiając dwie ciężarne z Olivia i Mattem zrobili sobie z nas niańki. Właśnie stoję sobie w kuchni i robię coś do jedzenia bo jestem mega głodna i mały dziś bardzo rozrabia co nie jest aż tak przyjemnym uczuciem jak sie wydaje o co to nie.

-Kochanie spokojnie mi tam-pogładziłam swój brzuch dłonią mówiąc do niego.

-Ciociu daj ja pościeram tą  rozlaną wodę- Matt stanął koło mnie z ręcznikami papierowymi. Jaką wodę co? Spojrzałam w dół a tam rzeczywiście była woda. O nie maluchy nie teraz

-Gemma wody mi odeszły!-krzyknęłam do niej bo siedziała w salonie ale po chwili usłyszałam tylko jej krzyk i spanikowaną Olivie, chciałam tam iść ale złapał mnie skurcz przez co zgiełam sie w pół.

-Olivia idź po torby ja dzwonie po taksówkę!! -krzyknął Mateusz i rzeczywiście po chwili byliśmy w drodze do szpitala a młodzi dzwonili do dziewczyn i panów pomijając 1D bo koncert. Skurcze sie nasilały z czego myślałam że umrę z bólu dlaczego to tak boli...

*kilka godzin później*

*Perspektywa Patt*

Siedzimy pod porodówką wszyscy po za Caro i Duśka bo Robert i Josh zemdleli takie macho..cioty.

-O TAK KURWA MAM CHRZEŚNICE I CHRZEŚNIAKA O TAK- z porodówki wypadła Caro drąc się na cały szpital i tuląc wszystkich- GEMMA MA CÓRKĘ I SYNKA ROBERT NASZA KREW- zaczęła się za nim rozglądać.

-Caro skarbie on zemdlał-przypomniałam jej śmiejąc się cicho jak reszta.

-A no tak razem z tym czymś zwanym moim bratem -mruknęła z rozbawieniem.

- MAŁY HORAN JEST  ŚLiCZNY! -Tym razem z porodówki wybiegła Duśka i zaczęła skakać i piszczeć z Caro ja powalone na co ochrona je ze szpitala wyniosła a ja na spokojnie zadzwoniłam do Lou bo Niall by zemdlał.

*rozmowa telefoniczna*

L: Ty to nie Caro wiec nie gadam z tobą*zaśmiał się*Hej Patti kochanie co u ciebie/was?

*Louis zawsze wie jak rozweselić człowieka*

J: Oj przepraszam ale Car teraz ma lekką kłótnie z ochroną nie wnikaj

*zaśmiałam się i słyszałam jak Louis cmoka do słuchawki i ucisza fanki...no tak oni maja koncert.*

No wiec mam dobre wieści otóż Gemma i Em urodziły

*pisnęłam do słuchawki na co on zaczął wrzeszczeć ze mamy małego Horana*

L: A Gemma jak tam? Niall zemdlał *śmiał się i próbował przekrzyczeć fanki ale ja to aż za bardzo slyszałam*

J: Syn i córka jak będziecie mieli czas to przyjedzcie a ja idę na ratunek Car i Duśce ...kochamy was papa

*rozłączyłam się szybko widząc ostro się kłócące dziewczyny i ochronę *

*koniec rozmowy*

Gdy już ogarnęłam wszystkich a pani doktor zakazała nam wejścia do dziewczyn i po pokazaniu dzieci wszyscy pojechaliśmy do domu a uprzednio na ogromne lody dla naszych małych bohaterów.

(Perspektywa Duśki )

Dziewczyny są w szpitalu od trzech dni zresztą dziś po południu wychodzą a chłopacy wracają bo im się trasa kończy. JESTEM CIOCIĄ. Szaleństwo wszyscy się cieszymy i to ogromnie no po za Caro która ustawiła nas wszystkich w salonie i łazi po nim.marudząc pod nosem  a raczej wrzeszcząc na cały dom

-Te pierdolone kanalie  wracają i znowu będą nam na głowie siedziały. Banda niedorobów. -łaziła  po salonie wyrzucając co chwile ręce w górę. Biedna ma gorszy dzień bo wszyscy sie cieszą no wiecie Hazza wraca będę miała z kim się miźac ...Aww kocham tego faceta.

- Zróbcie coś ja się o nią obawiam - zaczął Robert.

- Zabije tego który wejdzie pierwszy do do domu - warknęła Caro a w tym czasie do domu wszedł Louis a za nim reszta.

- Tomlinson jesteś trupem-spojrzeliśmy na niego ze współczuciem a Car porwała go do piwnicy.

- Eeee....co tu się właśnie stało? -zapytał Hazza ale nikt mu nie odpowiedział bo wpadłam w jego ramiona matko jak ja dawno go nie widziałam.

- Car ma okres wiec musi się polać więcej krwi - parsknął Robert a Harry szeptał mi na ucho jak bardzo tęskni a reszta się witała. Nagle wszyscy ucichliśmy słysząc tłuczone szkło i ztłumiony śmiech Caro.

- Chyba już z nią dobrze - zaśmiałam się siadając na kolanach Hazzy i zaczęliśmy gadać a z piwnicy wyszła uchachana Collins i Tomlinson z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem.

- Coś ty jej zrobił? - wrzasnął przerażony Robert stając przed Car i wymierzył jej policzka ale Lolek złapał jego rękę i wyjebała  mu z kolanka  w krocze

.
- PIERDOLONA POKRAKO NIE PRÓBUJ  MNIE BIĆ-wysyczała a Roberto zwijał się z bólu . Tommo objął Car od tyłu a ona przymknęła oczy uspokajając  się.
Magia Tommo ja uspokaja jednym dotykiem wykorzystamy to oj tak.

(Perspektywa Em)

Siedzę z moim synkiem na rękach jest cudowny. Wykapany ojciec, nasze maleństwo. Gemma spała zmęczona a jej dzieci przy jej łóżku wyglądała na mega szczęśliwa zresztą taka była tak jak ja. Świat już pewnie wie o naszych pociechach. Do sali weszły pielęgniarki uśmiechając się i zabierając nasze malce....coś do mnie dotarło nie mamy z Niallem imienia dla dzidziusia. Chwyciłam telefon wiem ze jest środek nocy no cóż . Wykonywanie telefonu przerwał mi Niall wchodzący do sali.

- Niall?! - byłam w szoku.

-Shh...skarbie mnie tu nie powinno być.-szybko podszedł do mnie i czule pocałował na co zamruczałam w jego usta. Brakowało mi go i to cholernie mocno.

- Tęskniłam kochanie - szepnęłam przy jego ustach.

- Wiem skarbie ja też -zdjął buty i położył się koło mnie.-Jak się czujesz? - spytał całując mnie w skroń.

- Obolała ale mega szczęśliwa - wyszczerzyłam się.

- Widziałem naszego synka jest śliczny -mówił a jego oczy błyszczały ze szczęścia

.
- A jak mu damy na imię?-spytałam lekko przygryzając wargę. A Niall zaczął się zastanawiać.

-Dylan Jake Horan? - zaproponował a  ja sie szeroko uśmiechnęłam.

- Więc nasz syn to Dylan Jake Horan - zgodziłam się bo bardzo mi się podało to co wymyślił.

- A maluchy Gemmy I Josha jak się nazywają?-zapytał zaciekawiony.

- Scott Alex Collins i Mia Stella Collins - uśmiechnęłam sie i zaczęliśmy gadać z Niallem jak to będzie aż nie odpłynęłam  w jego ramionach do krainy Morfeusza.

(Perspektywa Liama )

Jest środek nocy a ja nie mogę spać. Myślę o wszystkim i o niczym. Moje życie jest tak zwariowane że lepiej być nie mogło. O ile czujecie ten sarkazm. Moje rozmyślania przerwała brunetka poruszając się w moich ramionach. Szkoda że nie jest to ta brunetka, obok której chciałbym teraz leżeć, że nie ma tu mojego promyczka Patty.

S: Przypominam ci debilu, że to ty z nią zerwałeś  bo osądziłeś ja o zdradę z BRATEM!!!

Moje sumienie się na mnie wydarło. Nic na to nie poradzę że jestem o nią chorobliwie  zazdrosny i zabiłbym każdego który zechce dotknąć mojego skarba.

S: Zakop ja w ogrodzie jak to twój skarb debilu!!

Ugh Zamknij się już idę się przewietrzyć. Wstałem założyłem szare dresy i wyszedłem z domu idąc na taras skąd miałem idealny widok na okna Patt w których świeciło się światło. Czemu ona nie śpi o tej porze jest 3 w nocy a moje kochanie nie śpi.

-Dalej ją kochasz co?-usłyszałem za sobą głos Tommo. Westchnąłem spuszczając głowę.

- Cały czas siedzi w mojej głowie. Jej słodki uśmiech, delikatny głos , dotyk , wszystko co z nią związane było nadal jest we mnie nie potrafię o niej zapomnieć.-mówiłem a Lou usiadł na leżaku obok mnie uważnie słuchając. - Kocham ją za to że nie udaje innej, że  jest sobą , ma ten swój nie wyparzony język za to jaka jest nie za to jak wygląda chociaż przyznać muszę jest piękna kobietą razem z jej przyjaciółkami . - zamikłem. - Nie daje już rady bez niej. -dodałem po chwili.

- Miłość potrafi zabić i nie mówię tu o Maddie-uśmiechnął się wspominając ta wariatkę.

- Brakuje ci jej?-spytałem zaciekawiony. Wiem że on liczy na miłość Carolain ale ona chyba nadal się boi flirciara jedna.

- Jako przyjaciółki tak-Tommo się uśmiechnął spoglądając w niebo.

-Tommo...-zacząłem zerkając w okno Patty , w którym się pojawiła i również patrzyła w niebo i otarła policzek....czekaj kurwa co ona płacze?! Chciałem się dowiedzieć czy to z mojej winy ale wiedziałem że jak tam pójdę to raczej nie wskoczy mi w ramiona.

-Tak?-spojrzał na mnie a ja na niego.

-Co czujesz do Carolain?-spytałem prosto z mostu. Tommo się uśmiechnął zamykając oczy.

- Do tej pyskatej wariatki wściekłej na cały świat?-zaśmiał się a ja sam szeroko się uśmiechnąłem.-Cóż uwielbiam ją to jak się uśmiecha bo wygląda wtedy uroczo, to jak jest wściekła i marszczy uroczo swój nosek, uwielbiam w niej wszystko i zabije każdego skurwiela który ją skrzywdzi. Wtedy ja skrzywdzę go tak że już więcej nie zobaczy tego świata. - zagroził a ja się zaśmiałem.

- No no Tommo..-usłyszeliśmy za sobą Zayna. Poszedł do nas i usiadł obok mnie.

- Czyżbyś się zakochał?-O jest i Hazza który zajął miejsce koło marchewy.

- Może troszkę -wzruszył ramionami a my unieśliśmy brwi - troszkę za bardzo. - westchnał a my się zaśmialiśmy.

- Tommo mamy Listopad niedługo grudzień I twoje urodziny wtedy możesz o nią zawalczyć a po za tym wiesz magia świąt i te sprawy - Harry poklepał go po ramieniu na co Tommo się uśmiechnął.

- Malik a Ty i Ala jak tam?-zapytałem zaciekawiony zresztą chłopaków tez to zaciekawiło.

-Jesteśmy razem ale jak wiecie musimy się ukrywać bo mam tą popierdolona umowę z Modestem i oficjalnie jestem z Perrie ale to się zmieni Paul ma z nimi pogadać.-Cały czas jak mówił uśmiechał się szeroko.

- Panowie chyba nie chcecie być chorzy raz dwa do domu i koniec tych słodkich wyznań - odwróciłyśmy się wszyscy do Ali która stała oparta i framugę z lekko potarganymi włosami i w koszulce Zayna.

- Nie wiedzieliśmy że śpisz u nas.-Zaśmiał się Tommo.-Już idziemy i oddajemy ci twojego faceta - wstał musnął jej policzek i poszedł do swojej sypialni tak samo zrobiliśmy my. Położyłem się obok Sophie i zasnąłem rozmyślając o Patty.

(Perspektywa Patt)

Wstałam wcześnie rano mimo iż spałam tylko z dwie trzy godziny. Ubrałam się. Zjadłam coś i wsiadłam w samochód jadąc przed siebie albo nawet miałam określony cel mojej podróży. Kierowałam się do Wolverhampton...tylko po co...och dlaczego ja wciąż coś czuje do tego dupka. Po 3 godzinach zatrzymałam się pod blokiem w którym wynajęłam mieszkanie po zerwaniu  z Paynem. Zaparkowałam, wzięłam torbę i torebkę ruszając do środka a następnie do windy która pojechałam na odpowiednie piętro weszłam do swojego mieszkania. Było urządzone bardzo nowocześnie wszędzie biel i czarne wstawki wyglądało to ciekawie. Nawet bardzo. Uśmiech przemknął przez moją twarz usiadłam w salonie i zastanawiałam się co zrobić. Wstałam szybko i wyszłam z mieszkania a następnie z budynku w siadając samochód i pojechałam do domu rodziców  Liama. Po kilkunastu minutach wjechałam na podjazd ich domu wysiadłam i ruszyłam do drzwi. Zanim zapukałam ktoś je otworzył i schował mnie w niedźwiedzim uścisku jak się po chwili był to  Geoff. Zamknęłam oczy mocno się w niego wtulając.

- Patrycjo co ty tu robisz...albo nie odpowiadaj tęskniliśmy - pocałował mnie w czubek głowy i wpuścił do domu a tam zaraz wpadłam w ramiona Ruth i Nicole.

-Myślałyśmy że już nie będziesz chciała nas znać-szepnęły .

- Oszalałyście?! - byłam w szoku - To że nie jestem z waszym bratem nie znaczy że o was zapomnę.

- Patty?-z kuchni wyszła zaskoczona Karen i również mnie przytuliła.

- Zostajesz u nas a co do Liama to zapomnijmy o nim na chwile.-uśmiechnął się Geoff.

- Dziękuję wam -uśmiechnęłam się szeroko. Uwielbiam tą rodzinę mimo wszytko i tego co się stało oni dalej trzymają moja stronę. Rozmawiali nawet z Li ale ten ślepy i głuchy plant  nic nie rozumie. Karen dała mi coś zjeść akurat trafiłam na obiad , później spędziliśmy czas przy kominku w salonie w końcu mamy już listopad nie jest szaleńczo ciepło czy coś a wręcz idzie zima.

*wieczór *

-Ja już się będę zbierać jest miło i dziękuję za wszystko ale nie chce wam przeszkadzać- wstałam z kanapy.

-Oszalałaś? Zostajesz u nas na noc jutro pojedziesz a nie będziesz mi się po nocach wozić - zagroziła Karen. Chyba nie mam nic do gadania tylko muszę zostać u nich. Geoff zaprowadził mnie do pokoju Li w którym mam spać. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic korzystając  żelu Liama . Uwielbiam nim pachnąć, następnie założyłam jego koszulkę i nowe bokserki kładąc się w łóżku w którym o sen nie musiałam długo prosić bo zaraz przyszedł.

(Perspektywa Klaudii)
*NEXT DAY*

Siedzę w salonie a w domu panuje grobowa cisza....Coś tu nie gra. Zmarszczyłam brwi. Patt wyjechała powiedziała że jest cała i tyle. Panowie znaczy 1D i Josh w studiu niestety muszą nagrywać. Ala, Aneta z Mattem i Olivia są w kinie. Ed zajmuje się Melanie u siebie w domu a zapomniałam o Car która od rana jest w biegu. Wiem odbiorę dziewczyny ze szpitala!! Wstałam z kanapy idąc do góry ale stanęłam widząc Roberta.

- Klaudia - powiedział mierząc mnie wzrokiem .

- Robert - przyglądałam się mu

- Chodź przytulę cie - wyszczerzył się.

- A tobie co brak miłości? - Zmarszczyłam brwi- No dobra chodź tu- rozłożyłam ramiona do tulenia. Robert zbiegł ze schodów zatrzymał się przede mną odwrócił się do mnie tyłem i objął rękami udając ze się tuli z kimś innym na co jebłam śmiechem.

- Robert debilu uwielbiam cie -zaczęłam się śmiać.-Jadę po dziewczyny jedziesz ze mną? - uniosłam brwi idąc do góry.

-Nie jadę do pracy. -powiedział i znikł. Jak oni mogli mnie zostawić mnie Klaudie Danielle  Nowak no jak?!?! Pizdy wołowe. Ogarnęłam się wziełam torebkę i zeszłam do garażu biorąc Range Rovera i pojechałam po moje kochane  panie.

Wpadłam do szpitala jak burza a tam kurwa kto? No kto?!

-ROBERT TY PIERDOLONA ZAKAŁO RODZINY MIAŁEŚ BYĆ W PRACY!!-Wrzasnęłam na niego.

- PO PIERWSZE PRZYBŁĘDO ZARAZ PÓJDĘ DO PRACY! PO DRUGIE JA TU PO GEMME  I DZIECIAKI! PO TRZECIE I OSTATNIE JA ODBIERAM COLLINSÓW A TY NOWAKÓW !!-ryknął. Oł ma zjebany humor.-Mam zawieźć Gemme do Annie - powiedział już  spokojnie i poszedł po Gemme a ja po Emi i mojego ślicznego siostrzeńca.

(Perspektywa Patty)

Wstałam o 10 będąc mega wypoczęta. Ogarnęłam się i Zeszłam na dół witając się radośnie ze wszystkimi. Zjedliśmy śniadanie i gadaliśmy o zaręczynach Ruth sprzątając po śniadaniu aż na podjazd domu nie wjechał Liam?!?! CO ON TU ROBI MIAŁ BYĆ DZIŚ W STUDIU NIE TU!!

- Patt nie chcesz się z nim widzieć? - spytała Karen a ja szybko pokręciłam głową na nie-Tu jest wyjście do ogrodu a tam furtka możesz wyjść tamtędy.- Jak na szybciej wybiegłam z domu słysząc krzyk Liama.

- Wiem ze ona tu jest!! PATT!!-krzyczał i chyba biegł za mną . Po chwili wbiegłam do budynku w którym mam mieszkanie wsiadłam do windy i już po chwili byłam w mieszkaniu wyciągając telefon i mimo łez zadzwoniłam do Ed'a

*rozmowa telefoniczna *

E i C : Hej Patty! !*krzyknęli razem. *

J: Dlaczego on musiał tu przyjechać?! Dlaczego?! Było tak pięknie chciałam o nim zapomnieć ale się nie da nie da się ja nadal kocham tego dupka dalej go kocham *mówiłam stojąc przy wielkim oknie w salonie*

-Wiem jestem skurwielem, palantem, debilem, idiotą wszystkim co najgorsze. Nie zasługuje na ciebie i zdaje sobie z tego sprawę ale Patty - odwróciłam się do niego w totalnym szoku co Payne tu robi?! Zrobiłam wielkie oczy.-Ale tak cholernie cie kocham, nie powinienem cie osądzać o zdradę tylko zapytać i porozmawiać ale tego nie zrobiłem jestem idiotą, największym debilem chodzący po świecie ale moja miłości do ciebie  nigdy nie wygaśnie. Kocham cie bardzo mocno i nigdy nie przestanę. -mówił ze skruchą a ja Rzuciłam telefon na kanapę podchodząc do niego.

-Zamknij się -powiedziałam i wpiłam się w jego usta na co on objął mnie w pasie i oddał czule pocałunek.

-Zamknij się już-poprosiłam opierając czoło o jego.-Kocham cie ale ty jesteś z Sophia-westchnęłam.

-Już nie wyjaśniłem jej wszystko i odeszła sama. Patt ja zrobię wszystko abyś była moja.-mówił patrząc mi w oczy.

-Jestem i do końca będę twoja-wyszeptałam.
...

(Perspektywa Louisa)

Mamy jakieś spotkanie w studiu a to jest dziwne bo wszyscy na nim są. Wszyscy to znaczy ci którzy nagrywają w studiu Josha i Caro.  Troszkę nas tu jest. Szkoda ze Liama nie ma bo jest Leona Lewis ten to by sie ucieszył. Pytanie po co Collins'owie nas tu wszystkich ściągnęli. Car musiała juz być w sali konferencyjnej bo cały czas wchodziła i wychodziła stamtąd jej sekretarka. Co oni knuja....zamyśliłem sie a z moich myśli wyrwały mnie gwizdy i pochwały wygladu. Uniosłem głowę i zobaczyłem dumnie krocząca Carolain w prześlicznej małej czerwonej do tego kremowe szpilki, lekki makijaż, włosy falami opadające na jej ramiona a w sumie ramie bo wygoliła bok i zrzuciła włosy na bok. Anioł normalnie.

-Uwaga bo wam muchy do ust powlatują-mrukneła wchodząc do konferencyjnej i nie było faceta który by nie spojrzał na jej idealny tyłek.

S: Tomlinson ogarnij sie bo ci stanie!!!

Ostrzegło mnie moje sumienie. Ups? Sekretarka zawołała nas do sali gdzie weszliśmy i zajeliśmy swoje miejsca. Gdzie ona jest? Zacząłem ja szukać wzrokiem aż zobaczyłem ja w objęciach wysokiego bruneta, który trzymał dłonie na jej biodrach szepczac coś na ucho na co chichotała. Co to ma być?!
S: Przypominać ci wasz statut? Singiel!!

-Louis dobrze sie czujesz?-spytała Carolain która juz siedziała na kluczowym miejscu przy stole obok Josha.

-Nie...yy..znaczy tak..-jakałem sie.

-Chodz powinieneś sie przewietrzyć.-wstała ruszając do drzwi- Josh kontynuuj.-poprosiła wychodząc a ja za nią. Car pociągnęła mnie do swojego gabinetu gdzie zamknęła go na klucz na co uniosłem wysoki brew.

-Mógłbyś?-przytrzymała włosy ukazując zamek od sukienki.

-Po co?-złapałem za niego ale nie zsunąłem.

-Jest niewygodna i źle sie w niej czuje.-odparła wzruszające ramionami. Odpiąłem jej sukienkę powoli zsuwajac ja z jej ramion sunąc opuszkami palców po jej skórze na której natychmiast wyskoczyła gęsią skórka tylko nie jestem pewien cz jej zimno czy to mój dotyk. Sukienka swobodnie opadła na podłogę a Cari została w czerwonej koronowej bieliźnie. I weź tu sie facecie opanuj jak taka bogini przed toba stoi.

-Już-szepnałem jej przy uchu lekko w nie dmuchajac. Odwróciła sie do mniej patrząc mi w oczy lekko przchneła mnie w stronę drzwi. Sprytnie je otwarła i wypchneła mnie za nie całując w policzek.

-Dziękuje przystojniaku-zaśmiała sie i zamknęła drzwi.

Zaśmiałem się kręcąc głową. Ta kobieta nigdy mnie nie znudzi.

_________________________________________________________________________

Notka:
Jest i nowy XD
Dziękujemy za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
Rozważymy wasza propozycje co do Caro i Lou *-*
PRZECZYTAŁEŚ=SKOMENTUJ(to dla ciebie chwila dla mnie mega radość)