środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 15


( perspektywa Klaudii )

 Jestem w szoku. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nie wiem co się dzieję ....co z Car......co z Em moją maleńką siostrzyczką.CO JEST KURWA GRANE ?! Fakt, zjadły po osiem babeczek na głowę ale żeby od razu na OIOM-ie wylądować ?! Nie ma opcji jadę tam ,nawet gdybym musiała się bić z Robertem. To moja rodzina ,muszę tam być. Przebrałam się w świeże ciuchy ,zabrałam telefon, butelkę wody i wyszłam z apartamentu. Na korytarzy stała cała ekipa. Przeszłam obok nawet na nich nie patrząc. Nacisnęłam guzik windy.

-A gdzie Ty się wybierasz ??- zapytał Paul

Odwróciłam się w ich stronę.

-No chyba nie myślałeś, że będę tu bezczynnie siedzieć ??!!-krzyknęłam- Tam leży moja mała, biedna, młodsza , niczemu nie winna siostrzyczka -powiedziałam a po moich policzkach spłynęły łzy

-Nie dramatyzuj, to pewnie zatrucie pokarmowe. Nie rób afery nie wszystko kręci się wokół was odkąd dołączyłyście do ekipy. -powiedziała Shmit i prychnęła

-ZAMKNIJ MORDĘ WARO-OBCIĄGARO BO CI ZROBIĘ Z TWARZY JESIEŃ ŚREDNIOWIECZA, I DOBRZE CI RADZĘ ODWAL SIĘ OD LIAMA BO POŻAŁUJESZ-powiedziałam

-Nie groź jej, bo to jest bardziej śmieszne niż straszne -powiedziała Swift gestykulując

-A Ty się nie oddzywaj. Ubrałaś się jak sekretarka , polo wpierdolo, proszę państwa oto ja Taylor Swift , która pisze piosenki o swoich byłych bo nie ma o czym. Ambitnie kurwa ambitnie.-odgryzłam się. Ona spojrzała na mnie, otworzyła usta kilka razy aby coś powiedzieć ale się powstrzymała. To lepiej dla mnie bo nie miałam siły, ochoty ani czasu na to by się z nią kłócić. Przyjechała winda.

-Poczekaj zawiozę Cię-powiedział Harry. Spojrzałam na niego niepewnie ale kiwnęłam głową na zgodę.

-Czekajcie ja też jadę-powiedział Niall, który swoją drogą wyglądał okropnie. Miał podpuchnięte oczy od płaczu i był cały blady.

-My tez jedziemy-krzyknęła reszta. I tak na korytarzu zostały tylko tynkary. Jechaliśmy windą z jedenastego piętra. Przez całą drogę patrzyłam na Horana.
Patrząc na niego widziałam jak bardzo on kocha Emili i jak bardzo cierpi. Wiem , że nigdy nie skrzywdzi Em i będzie dla niej najcudowniejszym chłopkiem na świecie.

-Załamał się. Nie je , nie chce z nikim gadać pierwszy raz widzę go w takim stanie. On ją bardzo mocno kocha-powiedział Louis patrząc raz na mnie, raz na Nialla. Spuściłam głowę w dół na co Lou pogłaskał mnie po plecach.

-Nie łam się śliczna. To jest Emili Kornelia Nowak , twoja siostra !! A Nowaki jak widać nigdy się nie poddają. Ona z tego wyjdzie zobaczysz , a co do mojej Car...-na te słowa wszyscy w windzie spojrzeli w naszą stronę

-Znaczy o naszej Car nawet nie wspomnę. Ma takiego ducha walki ,że szok. Przepraszam ja też już nie wiem co mówię -dodał

Dziwne strasznie się zmieszał gdy powiedział "moja Car" był jakiś .....nieobecny ?!? Nie wiem , może jestem przemęczona. Gdy znaleźliśmy się w hotelowym holu , puściłam się pędem w stronę drzwi. Nagle ktoś chwycił mnie za rękę.

-Nie idź tam mała. Tam jest tyle fanek, że nie wyjdziecie- usłyszałam ciepły głos Prestona. Faktycznie . Gdy spojrzałam wszędzie było "morze" fanek. Jedne trzymały transparenty z naszymi imionami itd. : Pali, Emill , Karry, Zar ( Zayn +Car) , niektórzy jeszcze z LouMad, inne z hasłami typu "Car i Em jesteśmy z wami", "Wróćcie do nas", "Kochamy was". Na ten widok zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro ale to było wspaniałe z ich strony. Odwróciłam się w stronę Prestona zalana łzami.

-Proszę Cię Preston. Ja muszę dostać się do szpitala-załkałam

-Spokojnie mała zaraz coś wymyślimy spokojnie -powiedział tuląc mnie do siebie.

-Harry a gdzie Ty się do cholery wybierasz ?! Wracaj tu natychmiast-usłyszeliśmy zdenerwowany głos Paula. Harry wychodził właśnie przed hotel. Co on robi , przecież one go zabiją ?! Nagle zapadła totalna cisza. Patrzyliśmy jak Hazz mówi coś do tłumu a ten momentalnie się rozstąpił. Styles wrócił do środka.

-Możemy jechać- oznajmił. Uśmiechnęłam się do niego blado. Rzuciłam się pędem do samochodu, od strony kierowcy.

-To nie najlepszy pomysł żebyś prowadziła auto-powiedział Zayn zabierając mi kluczyki.

-Racja, dzięki- odparłam

Jechałam samochodem z Zayne'm, Niall'em , Louis'em i Lukiem. Reszta zapakował się do czterech następnych samochodów. Jechaliśmy w milczeniu. Jeszcze chwila i trafiłby mnie jasny szlag na miejscu. Dojechaliśmy pod szpital, który też był okupowany przez fanki. Niektóre miały nawet namioty i śpiwory ze sobą. To było cudowne i dawało siłę do walki z tym wszystkim. Już wiem jak bardzo kochały chłopców , n i teraz nas i ile były wstanie dla nich zrobić. Dosłownie wszystko. Gdy weszliśmy do szpitala podeszła do nas mała, rudowłosa pielęgniarka.

-Państwo do panienek Collins i Nowak?- zapytała

-Tak właśnie- odparłam

-Przykro mi ale nie możecie wejść wszyscy-oznajmiła
Odwróciłam się do nich.

-Dobra wchodzimy ja ,Niall i Pat a reszta czeka w poczekalni - powiedziałam

-Ja też idę -powiedział Lou

-I ja oczywiście - wtrącił się Josh, który właśnie dotarł do szpitala z Gemmą bo ta lepiej się już czuła.

-No i my- powiedzieli Liam, Harry i Zayn

Spojrzałam błagalnie na pielęgniarkę.

-No dobrze-powiedziała łagodnie - Czwarte piętro, sala 36 , blok OIOM.

Podziękowałam pielęgniarce i ruszyliśmy do góry. Gdy wysiedliśmy z windy zauważyłam Roberta siedzącego na ławce. Nagle na korytarzu pojawił się Mati

-Ciocia !!-wrzasnął , rzucając mi się na szyję

-Skrzacie-odparłam , mocno go do siebie tuląc. Spojrzał na mnie swoim dużymi , Michałowatymi oczami.

-Czy ciocia Em będzie żyła ? A bobasek ? -zapytał

Stanęłam jak wryta. CO ?? ŻYŁA ? BOBASEK ?.Podeszłam z małym do Ali i Roberta.

-Co....-nie skończyłam gdyż Ala mi przerwała

-Idź porozmawiaj z lekarzem

-Tak już idę-wydukałam i udałam się do pokoju lekarzy. Zapukałam do białych jak śnieg drzwi. Usłyszałam cichutkie "proszę" i weszłam. Za biurkiem siedział młody, przystojny lekarz.

-Ja w sprawie mojej siostry Emili Nowak i przyjaciółki Carolain Collins, Klaudia Nowak-przedstawiłam się

-Victor Richards - odpowiedział- Proszę usiąść. Możemy mówić sobie po imieniu ?-zapytał

-Tak proszę-odparłam

-Więc nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości- zaczął a ja spuściłam głowę, nic nie mówiąc.- Twoja siostra i przyjaciółka zostały otrute.
Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.

-OTRUTE ?!? Ale-ale ...jak...to..?-zapytałam wstrząśnięta.

-Tak ale to nie wszystko. My nie wiemy co to za trucizna a ona powoli zabija je obydwie-powiedział-Czy one coś jadły, piły na coś się skarżyły ? Mają jakiś wrogów ?-pytał ale nie wszystko do mnie wtedy docierało.

-Nie..w ..sumie..to nie tam czasami drobne sprzeczki z Perrie ,Taylor czy Sophią ale nie -mówiłam bardziej do siebie niż do niego.-Zjadły babeczki przed koncertem ale to prezent od Paula więc nie sądzę żeby było coś z nimi nie tak

-A mogłabyś mi przywieźć jedną ? Czy ktoś jeszcze je jadł?- pytał dalej

-Tak mogę. Jadłam ja i Pat ale najwięcej zjadły Em i Car-odparłam

-Jak się czujesz ?-zapytał podchodząc do mnie

-Nie najlepiej ale to z powodu całej sytuacji -powiedziałam

-Tak pewnie tak ale zostań w szpitalu w razie czego i wyślij kogoś po ta babeczkę proszę to bardzo ważne

-Tak jasne
Już łapałam za klamkę gdy mnie zatrzymał.

-Aha jeszcze jedno Emili jest w ciąży
Stałam w tych drzwiach dobre 5 minut nie mogąc się ruszyć. Moja Em w ciąży. A jeśli dziecku się coś stanie a jeśli Em się coś stanie. Jak ja to powiem Niallowi ? Wyszłam w końcu na korytarz. Spojrzałam na Horana.

-Niall musimy pogadać -powiedziałam a ten od razu poderwał się do góry. Poszliśmy na taras , który znajdował się na końcu korytarza.

-No mów wreszcie bo zaraz zwariuje. Nikt się chce mi nic powiedzieć- denerwował się blondyn

-One zostały otrute ....

-OTRUTE ?! Jak to przez kogo i kiedy ? Pomogą im ?!-zasypał mnie pytaniami

-Tak otrute, nie wiem przez kogo i kiedy ale otrute. Na razie nie mogą im pomóc bo nie wiedzą czym zostały otrute. Lekarz kazał przywieźć te babeczki , które dostały od Paula do badań.

-Matko dlaczego nas to spotyka- załkał

-Nie wiem Niall ,nie wiem. Straciłam już brata jeśli teraz stracę siostrę to koniec-powiedziałam tuląc do siebie Irlandczyka.
Oparłam swoje czoło na jego.

-Niall musze jeszcze Ci coś powiedzieć-zaczęłam- Niall Em jest w ciąży-powiedziałam wypuszczając głośno powietrze.
Stał nieruchomo, patrząc na mnie.

-W ciąży ? Będę ojcem?-zapytał a po jego policzkach spłynęły łzy.

-Tak będziesz tatusiem-teraz ja tez płakałam. Staliśmy wtuleni w siebie i płakaliśmy.

-Dobra wracajmy do reszty- powiedziałam i udaliśmy się z powrotem do środka.

(perspektywa Pat)

Siedzimy tu już godzinę i tak naprawdę wiemy to co nam powiedziała Ala. Em jest w ciąży. To z jednej strony wspaniała informacja a z drugiej strony z czego się cieszyć. Nie wiadomo co się z nimi dzieje i dlaczego ?! Mam dosyć bezczynności. Chwilę później wróciła Klaudia z Niall'em. Horan usiadł obok reszty chłopców a Duśka obok mnie.

-Gdy dowiedział się o ciąży , trochę ożył-powiedziała blado się uśmiechając

-Tak widzę, w jego oczach są iskierki nadziei , będzie o nią walczył jak lew-powiedziałam kładąc głowę na jej ramieniu

-Wiem on ją cholernie kocha-odparła tuląc głowę do mojej.-Szkoda , że ja nie mam takiego szczęścia -dodała wskazując palcem na korytarz.
Boże dlaczego ja tak cierpię ?! Odpowie mi ktoś ?? Korytarzem szła nasza świta. Taylor z szatańskim uśmiechem na twarzy, Sophia i Perrie. Po jaki chuj one tu przyjechały ? A Shmit to już w ogóle. Przecież Li jest ze mną oficjalnie. Niech ona mi lepiej zejdzie z oczu bo ją szlag trafi, ale oczywiście całkiem przypadkiem. Nie mogłam na to patrzeć więc ruszyłam w stronę Duśki i Matiego, który usnął jej na kolanach. Siedzieliśmy tak kolejne dwie godziny. Każdy z nas już praktycznie spał. Nagle moją uwagę przykuły Taylor i wara obciągara , które po cichu wymykały się z korytarza uważając aby nikogo nie obudzić. Stwierdziłam , że to bardzo podejrzane i tak aby mnie nie zauważyły ruszyłam za nimi. Szły głównym korytarzem, podążając tak mi się wydawało do damskiej łazienki. Nie pomyliłam się. Kilka chwil później weszły do damskiej toalety. Podeszłam do drzwi i przyłożyłam do nich ucho. Odpowiedziała mi cisza. Lekko odchyliłam drzwi aby móc zobaczyć czy weszły głębiej czy tylko do lustra. Zaglądając nie zobaczyłam nikogo , więc bezszelestnie weszłam do środka. Usłyszałam głos Taylor w jednej z kabin. Zaczęłam się przysłuchiwać.

-Wiesz Sophia muszę Ci coś powiedzieć -zaczęła Swift

-Słucham, tylko mi nie mów, że jesteś w ciąży-zaśmiała się swoim jaszczurowatym śmiechem Shmit

-Nie przestań, nawet tak nie żartuj-pisnęła Taylor

Przybiłam sobie facepalma jak można być tak przypierdolonym ? No jak można ?! A no jak widać można bez problemu. Próbowałam głośno nie oddychać i ogólnie nie poruszać się. Słuchałam dalej.

-Bo wiesz to tak jakby ja je zatrułam- powiedziała Swift. Moje ciało spięło się do granic możliwości. Oddychałam szybko ale jak najciszej. WŁAŚNIE USŁYSZAŁAM ,ŻE TA SZMATA TAYLOR SWIFT , KTÓRA UWAŻA SIĘ ZA GWIAZDĘ ŚWIATOWEGO FORMATU, ZATRUŁA DWIE Z NAJWAŻNIEJSZYCH OSÓB W MOIM ŻYCIU ?! Miałam ochotę tam wejść i wpierdolić im obydwu ale coś mnie powstrzymało.

-Co ty gadasz ?- zapiszczała Shmit

-No tak zrobiłam te babeczki i dodałam tam rtęci. Ale kurde zamiast tej Emili miała to zjeść ta cała Klaudia-kontynuowała Swift. Nie mogłam dłużej tego słuchać. Wiedziałam już wystarczająco dużo. Wyszłam z łazienki tak jak weszłam czyli bezszelestnie. I udałam się pędem do pokoju lekarzy. Wpadłam tam jak burza.

-Doktorze Richards-wydyszałam- To rtęć, zostały zatrute rtęcią
Doktor spojrzał na mnie zdziwiony.

- Na pewno ?! Skąd to wiesz ?-zapytał. Przewróciłam oczami.

-Zaufaj mi i idź ratuj moje przyjaciółki- krzyknęłam. Na szczęście nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Wybiegł z pokoju i ruszył do sali dziewczyn.

Ja natomiast zebrałam swoje rzeczy tak aby nikogo nie obudzić, i ruszyłam w stronę wyjścia. Nie zostawię tak tego. Zemszczę się. Ruszyłam w stronę czarnego jeepa , którym tu przyjechaliśmy później oczywiście odstawię go na miejsce. Gdy wychodziłam z łazienki, kątem ucha ( aut. nie wnikajmy w to głębiej :p) usłyszałam jak Swift mówi do wary żeby się później bo Taylor musi się odświeżyć. Już ja ją tak odświeżę , że się zdziwi. Ale najpierw jadę do nas do domu. Prułam po londyńskich drogach z prędkością światła dlatego też siedem minut później byłam po domem. Otworzyłam drzwi i pędem puściłam się do swojego pokoju. Zaczęłam przekopywać całe pomieszczenie w poszukiwaniu czarnego, zimnego , ciężkiego zawiniątka.

-Kurwa gdzie to się podziewa ?!-krzyknęłam. Nagle na dnie szafy , pod pudłami znalazłam.

-No nareszcie- powiedziałam a na mojej twarzy zagościł triumfalny uśmiech.

-No to Swift zabawimy się teraz


( perspektywa Liama)

 Obudziłem się gdyż poczułam przeciąg. Zobaczyłem Pat wybiegającą z pokoju lekarzy, zabrała swoje rzeczy i wyszła. Było to bardzo dziwne. Chwilę po niej z pokoju lekarzy wybiegł doktor Richards i poleciał do dziewczyn do sali. Wiedziałem, że coś się dzieje. Obudziłem Klaudię i kazałem jej dać znać jak coś się dowie , obudziłem resztę i ruszyłem biegiem za Pat. Nie wiedziałem co kombinuje ale zamierzałem się dowiedzieć. Szedłem za nią ale tak aby mnie nie zobaczyła. Wiem , że to słabe śledzić swoją dziewczynę ale coś czuje , że nie powiedziałaby prawdy gdybym ją zapytał. Wsiadła do samochodu , którym przyjechaliśmy do szpitala. Jak ja ją dogonię ? Na piechotę na bank nie dam rady. Zacząłem grzebać po kieszeniach. Gdzie to jest do jasnej cholery !?! No na reszcie jest. Sięgnąłem do tylnej kieszeni spodni. Wyciągnąłem z niej czarny klucz , który wyglądał normalnie ale był nienormalny. Otóż otwierał wszystkie samochody należące do nas i do ekipy. Paul powiedział , że to w razie potrzeby i nagłych wypadków a właśnie taka jest sytuacja. Wyjechałem na drogę. Chwilę się porozglądałem i nic. Jak to ? To ona aż tak szybko jedzie ?! No dobra. Nagle zobaczyłem czarnego jeepa, skręcającego w uliczkę jakieś pół kilometra przede mną. No nieźle. Wdepnąłem na gaz. Skręciłem w tą samą uliczkę co Pat. Już wiedziałem , że to ona i dokąd jedzie. Jechała do domu. Więc nie myśląc długo skręciłem w jedną z przybocznych uliczek , jadąc na skróty. Zajechałem dom tak aby nikt mnie nie widział. Stałem tam jeszcze chwilę gdy nagle Pat zajechała z piskiem opon pod dom. Co jej się tak spieszy ? Nigdy tak nie jeździła, przynajmniej nie ze mną ani w mojej obecności. Kilka , niedużych grupek fanek poderwało się gdy przyjechała. Ale Pat krzyknęła , że nie ma czasu teraz i nadrobi to przy okazji ( tak mi się wydaje bo miałem zamknięte szyby) i wbiegła pędem do domu. Nie było jej z 15 minut, już miałem wysiadać kiedy ta wybiegła z domu i wsiadła do auta. Ruszyłem za nią dosyć szybko gdyż dalej nie zdjęła nogi z gazu. Gdzie jej tak spieszno Li myśl ! Ale w tamtym momencie nic nie przychodziło mi do głowy. Jechałem w bezpiecznej odległości. Nagle Pat zajechała pod hotel Hilton. Ale po co ?! Zaraz zaraz czy to nie hotel w , którym zatrzymała się Taylor ?? Ale po co Pat szła by do Swift ? Przecież one się nienawidzą ?! Wysiadłem z wozu i ruszyłem za panną Wasilewską , która znajdowała się już w środku. Gdy Pat udała się do windy ja ruszyłem w stronę recepcji przy, której chwilę wcześniej stała.

-Przepraszam czy pani Wasilewska już dotarła do pani Swift ?-zapytałem robiąc z siebie debila

-Witam panie Payne tak przed sekundą weszła do windy, pokój numer 254, czwarte piętro jakby pan nie pamiętał- powiedziała Amanda wszystkim znana recepcjonistka.

-Dziękuję - odpowiedziałem i ruszyłem do windy. A w dupie idę schodami, będę szybciej. Biegłem po schodach ile sił w nogach. Gdy zobaczyłem napis "Czwarte piętro" miałem ochotę pocałować ziemię. Jestem na to za stary.

S: Wystarczy ,że trochę poćwiczysz leniu patentowany.

Nakrzyczało na mnie moje sumienie. Na tak racja. Wpadłem na piętro. 249, 250,252 JEST!! 254. Stanąłem pod drzwiami zastanawiając się co mam zrobić . Przyłożyłem ucho do drzwi. Usłyszałem krzyk Taylor. Wiedziałem ,że to nie jest towarzyska rozmowa. Poczekałem jeszcze chwilę ale gdy usłyszałem drugi pisk Taylor nie wytrzymałem. Gdy otworzyłem drzwi moim oczom ukazał się straszny widok. Taylor leżała na podłodze i błagała o litość a nad nią stała Pat mierząc do niej z pistoletu. Wstrzymałem oddech. One obydwie spojrzały na mnie ale zaraz odwróciły wzrok.

-Liam co Ty tu robisz ?! Idź stąd i nie wtrącaj się -powiedziała Pat zaciskając zęby.

-Chyba sobie kpisz !!-powiedziałem- Odłóż ten pistolet, Klaudia i Harry i tak będą razem - dodałem. No to dojebałeś Liam, nie ma co.
Taylor spojrzała na mnie urażona moimi słowami, za to Pat spojrzała ze współczuciem w oczach.

S: Tak kochany współczuje twojej chwilowej głupocie !!!!!

-Liam co jak co ale o Duśkę to ja się nie martwię. Oni będą razem to pewne ale czy wiesz ,że ta zdzira tutaj -i tu wskazała giwerą na Swift- Zatruła nasze biedne Em i Car ? Wiedziałeś ??

-Skąd to wiesz ?-wrzasnęła Taylor podrywając się z podłogi. Patrzyłem na to z niedowierzaniem.

- Podsłuchałam was w kiblu. Ty i ta szmata Shmit wszystko uknułyście. Szczerze spodziewałam się tego po Edwards ale jak widać pomyliłam się -wysyczała Wal.

-I wszystko by się udało. Ale zamiast młodej miała leżeć tam ta druga szmata Nowak !!! Ona się w ogóle nie umywa do mnie i nie pasuje do misia pysia. No ale cóż już za późno na ratowanie tych tam w szpitalu więc przykro mi. A poza tym nie zastrzelisz mnie bo wsadzą Cię na dożywocie -zaśmiała się ironicznie Swift

-O mnie się nie martw. Dam sobie radę-odparła Pat zaciskając rękę na spuście.

-Pat nie rób tego wtedy będziesz tak samo zła jak ona !!!!!- krzyczałem aby uratować sytuację.

-Ale jeśli one nie przeżyją to ona będzie bezkarna- krzyknęła

-Jakoś to załatwimy. Proszę odłóż ten pistolet. Kocham Cię i nie mogę Cię stracić.

( perspektywa Harrego )

Coś zaczęło się dziać. Lekarze zaczęli latać , krzyczeć ale i tak nic z tego nie rozumiem. Pat gdzieś zniknęła, Liam tak samo. Klaudia z Robertem świrują. Totalny chaos. Louis ciągle myśli o Car. To mój przyjaciel i życzę mu z całego mojego serca aby wszystko mu się ułożyło. Już ja się o to postaram. Natomiast u mnie sytuacja jest zupełnie DO DUPY !!! Dlaczego nie mogłem być singlem gdy spotkałem Klaudię co ?!? Dlaczego ?? Nie właściwie źle to ująłem. Dlaczego nie byłem wolny totalnie wolny. Sprawy wyglądały by zupełnie inaczej. Chciałbym zacząć wszystko od nowa. Ale czy ona tego chce ? Nie będę jej teraz głowy zawracał. Oni przeżywają teraz tragedię. Nagle przysiadł się do mnie Zayn , który wrócił z Matim i Alą z bufetu. Widać ,że mulat bardzo polubił małego a co dopiero jego mamę. Zaraz chwileczkę a gdyby tak ....... nie nie ważne. Harry ty sobie nie potrafisz związku zorganizować tak jak należy a innych będziesz swatał zajmij się sobą.

-Nad czym tak myślisz ? Chodzi o Duśkę ,zgadłem?-moje przemyślanina przerwał Zayn.

-Tak, ale tez nie tylko. Stary zjebałem sprawę -powiedziałem

-No w tedy z tą stodołą na pewno. Dupek z Ciebie-powiedział i popatrzył mi w oczy.

-Ale dupek, który potrafi się ogarnąć, naprawić swoje błędy i przyznać ,że zjebał. Dupek , który ma zielone tęczówki, dołeczki i loki oraz złote serce w brew pozorom-zaśmiał się-Musisz zacząć to od nowa

-Wiem ale nie wiem czy ona chce - powiedziałem zwieszając głowę

-Na pewno chce - zapewnił mnie Malik

-Zayn mogę Cię  o coś zapytać ?

-Wal śmiało Hazz- odparł

-Podoba Ci się Ala ?- zapytałem patrząc na niego zaciekawiony. On popatrzył na mnie , jego kąciki ust powędrowały ku górze a po chwili powiedział.

-Jest wspaniała, wyrozumiała , inteligentna, ambitna, rodzinna, kochana, piękna, ma poczucie  humoru i stonowany charakter ale potrafi zaszaleć czy pokrzyczeć, jest wrażliwa i delikatna ale za razem stanowcza i zdecydowana, wie czego chce od życia , troszczy się o innych wokół siebie ale nie koniecznie myśli wtedy o sobie. No i do tego Mati, cudowne dziecko. A czemu pytasz ?
Podczas gdy on to wszystko mówił zdałem sobie sprawę , że o Carolain nigdy tak nie mówił, przynajmniej nie tyle i z takim wigorem.

-A tak pytam bo oni chyba bardzo Cię polubili- mówiąc to wskazałem na Matiego biegnącego w naszą stronę. Podbiegł do Zayna , klepnął w kolano i krzyknął "BEREK" na co mulat poderwał się z krzesła i rzucił w dziką pogoń za maluchem.

-Pogadamy później - krzyknął i zniknął za zakrętem. Nagle z tego samego zakrętu wyłonili się Pat i Liam. Pat była zalana łzami a Li ją pocieszał. Podbiegłem do nich.

-Co się stało ?-zapytałem. Liam z początku nie  wiedział co powiedzieć ale w końcu wyjąkał.

-Pat po prostu jest trochę przytłoczona i nie radzi sobie do końca z tą sytuacją ale będzie dobrze.

Musiałem mu uwierzyć ale wiedziałem , że coś nie gra. Następne dwie godziny , były dla nie masakrą. Nikt się nie odzywał, wszyscy siedzieli jak na skazaniu. Nagle przyszedł doktor Richards.

-Mam dla was dobre wieści ich stan się ustabilizował. Jest dobrze-powiedział. Gdy skończył mówić na korytarzu dało się słyszeć oddechy ulgi i kamienie spadające z serc nas wszystkich. Teraz nareszcie mogliśmy zejść do bufetu zjeść i się napić  być spokojnym ,że pod naszą nieobecność nic strasznego się nie wydarzy. Szedłem jako ostatni, przede mną szli Pat i Li. Gdy wszyscy siedzieli i jedli ja wyszedłem żeby zadzwonić do mamy. Chciałem z nią porozmawiać , usłyszeć od niej jakieś ciepłe słowa czy radę . Gdy wybierałem numer zauważyłem Pat przytulającą jakiegoś dobrze zbudowanego faceta. Wyglądała na bardzo szczęśliwą. Facet przytulał ją całował w policzek itd. Co jest grane ? Pat przecież nie zdradziłaby Liama. A może pomyliliśmy się co do niej. Wtedy przyszedł do mnie Li.

-Nie widziałeś gdzieś Wal ? Uciekła mi a nie chce jej zostawiać samej - zapytał. Już miałem go ostrzec aby się odwracał gdy on właśnie to zrobił. Stanął jak sparaliżowany gapiąc się w stronę Pat i tego gościa.

-Kto to jest ?- zapytał gniewnie..

-Nie wiem Li może jakiś kolega -odpowiedziałem. Jego twarz spochmurniała. Zniknął w bufecie po chwili wracając z Klaudią  ,ciągnąc ją za ramię .

-Liam puść mnie oszalałeś ?!- krzyczała
Ej lekko przesadza.

-Stary puść ją o co ci chodzi ?-krzyknąłem, ewidentnie uścisk Li ją bolał.

-Spójrz- wysyczał i obrócił Duśkę w stronę Pat i tego faceta -Widzisz wy wszystkie jesteście takie same. Oszustki i tyle. Tylko, że głupi Niall dał się złapać na dziecko. Nie poznałem go w tamtej chwili. Nasz prawdziwy Li nie powiedział tych słów. Klaudia spojrzała na niego krzywo.

-Liam co się z Tobą stało ? To nie tak jak myślisz-powiedziała. Chciała jeszcze coś powiedzieć ale jej przerwał

-Ona mnie zdradza.....

___________________________________________________
A oto jak wygląda nasz doktor Richards:


czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 14


(Narrator 3.os.)

Poziom ekscytacji na Estadionie El Campin w Bogocie rośnie z każdą chwilą. Dosłownie przed chwilą ze sceny zbiegły dziewczyny z 5SOS. Teraz wszyscy czekają na główny występ. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Oczywiście bez tradycyjnego opóźnienia nie mogło się odbyć. Wszyscy zgromadzeni na stadionie wyklaskują jeden rytm. Wrzawa wzrasta gdy na scenie pojawia się ekipa 1D. W składzie perkusista Josh, który już stał się przyjacielem Caro, Dan gitara prowadząca, Sandy bas i Jon klawisz. Do nich dołączyły dziewczyny. Car podbiegła do Josha, Pat do Dan'a, Em do Jon'a,a Duśka do Sandy'ego. Gdy oni stali już na swoich miejscach na ogromnych ekranach za nimi pojawił się filmik otwierający trasę WWAT. Wszyscy nadal klaskali rytmicznie a dziewczyny się dołączyły. Ich stres miną zaraz po przetańczeniu dwóch piosenek z Sosami. Teraz są naładowane pozytywną energia. Gdy filmik dobiegł końca rozbrzmiały pierwsze takty Midnight Memories  wraz z nimi na scenę wbiegli chłopacy. Wydawałoby się,że poziom ekscytacji na stadionie sięga już zenitu ale nie to dopiero początek. Dziewczyny tańczyły do pierwszej piosenki i do wielu innych ale co ja się będę koncert się dopiero znaczą a zapowiada się nie zapomniana noc. Liam staną na środku sceny i wrzasnął

-WITAMY NA TRASIE WHERE WE ARE TOUR!- na co fanki odpowiedziały mu piskiem. Niall biegał po scenie z gitara. Bawili się jak dzieci. Nastepną piosenka jaką wykonali była Little Blac Dress. Podczas, której jest rif na gitarze wykonany głównie przez Horana. Podczas tego rifu Em stanęła na Niallem do siebie plecami. I robili różne głupie miny. Następnie mamy Kiss you. Tu to się działo Harry krzyczał,że chce pocałować fanke na co Duśka mu odparła,że jest pierwsza w kolejce i dostała buziaka w polika po czym Pan Styles szepnął jej coś na ucho. Ale i tak wszyscy wiedzieli o co chodzi. Zayn chciał buziaka od Cari ale ona pokiwała przecząco głową. Wiec Pan Malik ze spószczoną głowa sie odwrócił wtedy Caro wskoczyła mu na plecy i dała soczystego buziaka w polika. Natomiast Pali i Emill wymienili się sliną jak to mają w zwyczaju pary na co reszta oprócz fanek,które zrobiły Aww zrobiła blee nie przy ludziach. Kolejnym utworem było Why Dom't We Go There. Potem Rock me podczas którego Car dobrala się do konsoli DJ i zrobila remix piosenki a Malik jej pomógł i padło hasło Dj Malik and Dj Collins dają czadu. Podczas Live While we're young dziewczyny zniknęły a zreszta nie tylko one bo reszta ekipy tez podkład został puszczony. Nagle na scene wpadli Duśka,Pat,Em,Car,Josh,Dan,Sandy,Jon,Luke,Claum,Asthon,Michel uzbrojeni w pistolety na wodę różne gumowe akcesoria do basenu i zaczęła się zabawa. Wszyscy sie ganiali oblewali woda nawet fanki, z pod sceny były mokre a gdy jedna oblała Zayna ten się na nią popatrzył i zszedł ze sceny a po chwili na nia wrócił z wiadrem wody,które wylądowało na biednej dziewczynie. Klaudia błagała o litość chłopaków bjedaczka nie była mokra a oblac ją chcieli wszyscy oprócz dziewczyn,które znalazły się pomiędzy scena a fankami z szlaufami?!?! Nie wiem jak skąd ale to one. Car, Pati i Em stały gotowe do oblania chłopaków natomiast za chłopakami stanęli Paul,Adam,Carolain(ona ubiera chlopaków), Lou(stylistka) i Preston(ochroniarz). Byli uzbrojeni w dość DUŻE pistolety na wodę. Gdy fanki próbowały ostrzedz chłopaków nie mądry Harrold im przerwał.

-Cisza! Jak cie nie oblejemy to co będziemy z tego mieli?-spytał za wszystkich. A Lou rzucił Duśce mikrofon. I nasza kochana panna Nowak ogarnęła co się święci.

-A wiec moi kochani Panowie-Mówiąc to zaczęła iść w ich stronę-Zrobię...-stanęła przed nimi-OGNIA MAJA BYĆ CALI MOKRZY-wrzasnęła i się zaczęło. Sprytna Duska zeskoczyła ze sceny do dziewczyn. Po kilku minutowym oblewaniu chłopaków byli calutcy mokrzy i wyglądali uroczo.

-Wyglądacie jak mokre kury-zaśmiała sie Em wchodząc z dziewczynami.

-Emi przyznać trzeba,ze wyglądają seksownie-dodała Pat.

-A czy ja tam wiem-car stanęła i przekrzywiła głowę na bok patrząc sie na chłopaków.

-No dupy nie urywa-dodała Duśka.

-Ja nie wiem co oni w nich widza. Przecież to zwykli nastolatkowie, troszku erotomani, ale nadal zwykli nastolatkowie.-nadal mówiła Car. A chłopacy nie wiedzieli do czego one dążną.

-Troszkę?!?!-oburzyła sie Pat.

-Im jest potrzebny seksuolog a nie.-sprostowała Emili. Na co Klaudi zaświeciły się oczka.

-Na szczęście chłopcy mają swoje dziewczyny,które BARDZO kochają i zrobią dla nich wszystko tak jak one dla nich.-oznajmiła Klaudia. A chłopakom zrobiło sie troszkę źle?! Dziwne no ale cóż.

-Ta chyba w doszukiwaniu sie limitu na ich karcie bez limitu-dopowiedziała Emi po polsku. A, ze na widowni było kilka polek lub kilka set to sie zaczęli śmiać.

-Dobra my tu nie na plotki jesteśmy tylko koncert więc. Do roboty. Bogota jesteście gotowi na kolejna dawkę muzyki?!-ostatnie zdanie Pat wykrzyczała i koncert toczył sie już swoim planem. Czyli Hazza jadł banany. Zayn odpisywał na sms'y i Panie i Panowie nie Car tylko temu tlenionemu czemuś. Li i Niall przez większość czasu śpiewali dla swoich dziewczyn i je przytulali. A Duśka z Car leżały na scenie wychodzącej w fanki i się relaksowały. Później dziewczyny zeszły bo były zmęczone a chłopcy bisowali razem z 5SOS. A dziewczyny były w garderobie aktualnie robiły striotiz dla ubogich.

(Perspektywa Klaudi)

Byłam wyczerpana koncert trwał prawie trzy godziny a my od rana ćwiczyłyśmy od rana. Masakra padam jutro mamy przerwę i lecimy do Limy. Leżałam na podłodze w krótkich spodenkach i staniku sportowym, Caro leżała rozwalona na wielkim, skórzanym fotelu a Em i Pat dopadły się do sofy.Wszystkie ledwo oddychałyśmy.

-Czuje jak uchodzi ze mnie życie-powiedziała Em

-Nie tylko z Ciebie zaraz umrę- zawtórowała Car
Nagle rozległ się huk otwieranych drzwi i do środka wpadło 13 spoconych facetów. Mówię wam ohyda !

-Robimy kanapkę-krzyknął Claum

-Kurwa ani się warz!!!-wrzasnęłam podrywając się z podłogi na równe nogi

-Dobra przecież żartowałem- zaśmiał się głupkowato i udał w stronę łazienki

-No raz Panowie wszyscy maszerują grzecznie pod prysznic ba wszyscy się tu zaraz podusimy ze smrodu- zarządziła Lou (stylistka) łapiąc się za nos w geście odrazy

-Jest aż tak źle ??-zapytał Niall

-Oj tam swojskie zapaszki jeszcze nikomu nie zaszkodziły-powiedział Li siadając a krześle

-Źle ?? Kochanie jest megazajebiściewyjebaniewkosmos źle -podsumowała Horana Em

-Liamie Jamesie Payne w tej chwili masz iść się wykąpać albo inaczej sobie pogadamy-powiedziała Pat podniesionym głosem. W garderobie zapadła grobowa cisza. Li spuścił wzrok akcie zażenowania i poszedł się myć.

-Macie 15 minut i ruszmy dalej więc jazda moi drodzy-krzyknął Paul
Nie trzeba nam było dwa razy powtarzać, biegiem popędziłyśmy wziąć prysznic.Gdy już wszyscy byli gotowi z części garderób wybiegliśmy na zaplecze El Campin i wpadliśmy jak burza do TourBusów. No to ruszamy do Limy znowu dać czadu.W podróży dopiero mogłam zdać sobie sprawę jakie to były emocje i jak było zajebiście.
Po koncercie wszyscy pojechaliśmy do hotelu a tam co czekała na nas niespodzianka. W holu stały te dwa tynki i...O KURWA CO ONA TU ROBI?!

-O JA PIERDOLE CHYBA MAM ZWIDY ALBO NAĆPAŁAM SIĘ NA TYM KONCERCIE DUŚKA WYJEB MI WRYJ JAK SIĘ MYLĘ I TO SA TE TRZY SZMATY!!!-wrzasnęła Cari na wejściu po polsku.

-Co ona tu robi?-spytała Patt przez zaciśnięte zęby. No w sumie to chyba nikt nie wie nawet chłopaki są zdziwieni.
Tynki się odwrócił i z okrzykiem 'Skarbek''myszko'Liaś' ruszyły na nich i było mizanie fuuu aż mi nie dobrze.

-Komu jeszcze sie patrzeć na ten świat che to lepiej niech sie zmyje bo za skutki uboczne oglądania tego czegos nie odpowiada.-powiedziałam i ruszyłam do windy a wszyscy za mną oprócz Patti, która nadal stała u boku Li.

-Paul powiesz nam co one tu robią?-spytałam Emii. Ta to ciekawska jest. Paul kilka razy otwierał buzie aby coś powiedzieć ale zaraz ją zamykał.

-Mają prawo.-odparł i wypruł z windy jak przeciąg. Nie miałam zamiaru tego komentować więc od razu poszłam do swojego pokoju. Musiałam wziąć prysznic po koncercie i sie przebrać. Po jakiś 30 minutach byłam już czysta. Położyłam się na łóżku kiedy dostałam wiadomość.

Od: Cari
Idziemy nad basen?

Od Cari:
Chce się pochwalić figurą albo powyrywać facetów.

Do Cari
No pewnie, gdzie się widzimy?

Wstałam i podeszłam do walizki po strój.

Od Cari.
Ja już jestem nad basenem więc rusz te swoje zacne cztery do mnie. ^^

Zaśmiałam sie ta to potrafi poprawić humor człowiekowi. Wskoczyłam szybko w czarne bikini wzięłam ręcznik,mleczko do opalania,telefon i ruszyłam nad basen do mojej kochanej brunetki. Miałam na sobie bikini i koszulkę Hazzy,która tak bosko pachnie jego perfumami. Gdy wyszłam nad basen pierwsze co mi się rzuciło w oczy to nie to,że jest piękna pogoda tylko to iż Caro leżała na leżaku a nad nią stało Union J. Ta to ma powodzenie. Ruszyłam w ich stronę.

 -No piękna zdradź nam swoje imię?-dręczył Cari JJ. Stanęłam na chwile i zaczęłam sie im przyglądać.

-Błagam powinniście wiedzieć kim jestem chyba,że nie czytacie gazet itd.-zaśmiała się.

-A ja wiem kim jesteś.-wrzasnął zadowolony Josh.-Jesteś Carolain Rose Collins masz swoje studio muzyczne razem ze swoim bratem Josh'em ha moje imię. Jesteś jedna z tancerek One Direction i 5 Seconds Of Summer. Po prostu kobieta ideał masz kilka tatuaży,palisz i kochasz szybka jazdę. -wow zabłysnął inteligencja a Car nie wiedziała co powiedzieć.

-Będziesz nasza różyczką-oznajmił jej Jaymi.

-Stop! To jest nasza różyczka więc spadać- wrzasną Claum. Teraz to sie zacznie. -A ta druga piękność to nasza gwiazdka.-i tu wskazał na mnie.

-Dziewczyny mogą decydować za siebie.- wtrącił sie dotychczas milczący George.

-Caro skarbie my już jesteśmy zajęte prawda?-mówiłam podchodząc do Car.

-Tak tak kochanie. Mój facet przy was to Bóg seksu najlepszy z najlepszych a wy..-zaczęła machać palcem przed ich twarzami.

-A wy jesteście nie z naszej ligi po prostu gustujemy w czymś innym. Lolo spadamy. -złapałam ja za rękę i pociągnęłam w stronę hotelu. Zabrała po drodze swoje rzeczy i dobiegła do mnie a chłopacy mieli miny jakby im ktoś zdechłą rybą w mordę przywalił.

Poszłyśmy z Caro do mojego pokoju po drodze mijając Malika,Payne,Styles,Shmit,Edwards,Swift no i nasza kochana Pati,która jako jedyna miała zajebista figurę. Posłałyśmy jej miny pełne współczucia i weszłyśmy do mojego apartamentu po czym jebłyśmy śmiechem.

-Wi...wi..- Lolo próbowało sie wysłowić. Zaczęłam kiwać głowa na tak bo wiedziałam o co jej chodzi.

 -Patt i chłopacy przy nich to czekoladki a Zayn to już w ogóle- mówiłam wdrapując się na łóżku.

-Weź mi nie przypominaj..-biedny Lolek aż sie ze śmiechu popłakał. Moje biedactwo.

-A ich figury..-zaczęłam,ale Car mi przerwała.

-No przepraszam ale wojownicy sumo mają lepsze figury od Shmit i Edwards, bo Swift ma nawet nawet ale nie ma atutów.-Car przeszła sie po pokoju pokazując swoje zajebiście długie nogi, wypinając dumnie piersi do przodu.

-Skarbie nie na darmo się mówi,ze polki to najpiękniejsze kobiety na świecie.-upomniałam ją.

-Przecież wiem. No ale z Patt to one szans nie maja w końcu to Miss dolnego śląska.- no tak Panna Wasilewska to Miss.

-A my to wice Miss-oburzyłam się.

-No tak-car poszła na balkon.-Chcesz zobaczyć dwa wieloryby w basenie?-zachichotałam i wyszłam do niej. Perrie i Sophia chlapały sie w basenie a Car prawie wypadła z balkonu ta to ma ubaw a ja mi współczuje takiej figury. Fuu.

-SHE LOOKS SO PERFECT-wrzeszczał Luke wskazując na Emi i Patt flirtujących z ratownikami.

-Ejj dlaczego ja tych ciasteczek tam nie widziałam?!-spytałam oburzona Car.

-Nie wiem jak ty ale ja idę sie topić-wrzasnęła zadowolona i pobiegła nad basen a ja zaraz za nią.

(Perspektywa Patt)

Ten ratownik jest nawet nawet. Pewnie się zastanawiacie co ja wyprawiam otóż jak mój facet może flirtować z ta warą obciągarą to ja mogę z ratownikiem. Niby to coś teraz bawi się w wieloryba z Peroldem w basenie no ale błagam on nie odrywa od niej wzroku. Nagle usłyszeliśmy plusk wody. Odwróciłyśmy się z Emi w tamtą stronę a tam co? Caro udaje,że się topi no ale Tom musiał lecieć ją ratować.Tylko ubiegł go Zayn. Oj biedaczek jeszcze nie wie, że ma przejebane.

-Kurwa Malik ten seksiak miał mnie uratować a nie ty.-wrzeszczała Caro.Malik nie wiedział co jest grane biedaczek.

-Ohh jak mi nie dobrze!- wszyscy usłyszeliśmy zdramatyzowany głos Duśki. Okey teraz na serio nie wiem co jest grane. Duśka chciała "zemdleć" do wody ale Haroldzik ją złapał.

-KURWA MAĆ CO ZA CHOLERA MI PRZERYWA?!-darła się. Podsumowując wulkan Carolain i Klaudia właśnie wybuchły.

-Carolain Rose Collins nikt nas tu nie rozumie-zaszlochała sztucznie Klaudia.

-Wracamy do pokoju i potniemy sie plasteliną-dramatyzowała dalej Cari.

-A jak już się skończycie ciąć zapraszam na lotnisko bo lecimy do Limy.-poinformowałam je. Wkurwiona Duśka i Roni wróciły do hotelu a my dalej z tymi plastikami na hotelowym basenie. Rąbnęłam się na leżak koło Li a Emi koło Niallerka a w sumie to leżeli na jednym zakochańce.

-Patti..-oł pan Payne sobie o mnie przypomniał.

-Yhym?- ledwo mruknęłam a Liam już leżał na mnie.

-Kocham cię-szepnął i mnie pocałował przeciągle. Uśmiechnęłam się i odwzajemniłam pocałunek.

-Ja ciebie też-powiedziałam między pocałunkami.

- Zostawmy ich samych.-oparł swoje czoło o moje. Uśmiechnęłam się.

- To sie rusz skarbie a nie. - Liam wstał, podał mi rękę, którą chwyciłam i ruszyliśmy do hotelu. Wpadliśmy do windy o dziwo była pusta. Liam przycisnął mnie do jednej z jej ścian.

-Coś Pan chce Panie Payne?-spytałam przygryzając wargę. Li przejechał nosem po mojej szyj na co automatycznie ją odchyliłam.

-Tak ciebie.-zamruczał mi do ucha i przygryzł jego płatek. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Usłyszeliśmy dźwięk oznajmujący otwieranie windy. Jak Liam się odwrócił usłyszeliśmy wrzask Klaudii:

-PADNIJ!-w naszą stronę leciała piłka do bejsbolu. Szybko z Li padliśmy na ziemię.

-Pojebało was?!-wydarł się Payne jak sie pozbieraliśmy i wyszliśmy z windy.

-Dan mówiłam ci nie tak mocno- Car próbowała zrzucić winę na Dana a biedaczek nie był niczemu winny.

-Panno Collins doigrałaś się...-zaczął Jon. O ciekawie się zaczyna.

-Spotka cie za to kara..-dodał Sandy. Okey będzie ciekawie.

-Brać ją!-wydarł się Li. Car zaczęła biec do swojego i Josha pokoju ale Joshua ją przechwycił.

-Kurwa postaw mnie!-wydzierała się. Waląc Josha po tyłku. Wspomniałam, że jest przerzucona przez jego ramię?

-Uspokój się.-klepnął ją w tyłek.

-To co z nią zrobicie?-zagadnęła Duśka.

-Nawet ty przeciwko mnie?!-ol Duśka grabi sobie.

-Myślę, że Caro musi ochłonąć..-zaczął Paul.

-A więc myszko idziemy pod prysznic.-poinformował ja Josh.

-Oo, prysznic z toba okey-Car cos knuje to słychać. Josh wszedł z nią do pokoju a my wszyscy za nimi czyli. Ja, Klaudia, Liam, Lou (stylistka), Dan, Jon, Sandy, Paul i Preston. Josh zabrał ją do łazienki oj będzie źle......

(Perspektywa Emii)

Nie rozumiem po co one przyjechały. Po co one nam tu? Masakra. Poczułam silne ramiona obejmujące mnie. Mimowolnie się uśmiechnęłam.

-Skarbie jest środek nocy a ty nie śpisz jutro mamy koncert.-ups obudziłam Niallera. Może i powinnam się wyspać kiedy nie mogę bo czuje, że coś się stanie.

-Zaraz-wtuliłam sie bardziej w niego. Oparł głowę na moim ramieniu.

-Co jest myszko?-dlaczego on zawsze wie kiedy jest coś źle.

S: Bo to twój chłopak i cię kocha debilko.

No tak nie ma to jak własne sumienie cię zbeszta. Odwróciłam sie do Niallera i po prostu wpiłam się w jego usta. Potrzebuje tych pocałunków tylko one mnie uspokajają. Horan przyciągnął mnie bliżej siebie delikatnie całując. Ugh kocham jak to robi bo wtedy jak to mówi Duśka stado motyli lata mi w brzuchu.

-Co ty na relaksującą kąpiel?-uśmiechnęłam się. Złapałam go za rękę i pociągłam do łazienki. Niall włączył wodę a ja wlałam do niej olejki. Po całej łazience rozniósł się zapach vanilii. Po chwili ta ogromna wanna była pełna. Rozebraliśmy się z Niallem i weszliśmy do wanny. Usiadłam pomiędzy jego nogami i oparłam się o jego tors.

-Jak miło.- szepną mi do ucha.

-Kocham cię Nialler- odwróciłam głowę do niego.

-Ja ciebie równie mocno księżniczko-odszeptał i musnął moje usta. Odwróciłam się do niego pogłębiając pocałunek. Ja przy nim staje sie stanowczo za bardzo śmiała. To coś nie tak przy czym dziewczyny się śmieją, że to bardzo dobrze. Ta nawet bardzo od Caro i Duśki dostałam ciekawa książkę wedle nich do przeczytania. Może kojarzycie "Kamasutra" a od Patt i Alci dostałam poradnik o antykoncepcji. Niall nie miał lepszych prezentów. Bo od Louiego i Hazzy dostał kuferek z jakimiś seksualnymi akcesoriami, a od Li i Zayn'a dostał zapas prezerwatyw na rok różnego rodzaju. Mamy pojebanych znajomy no ale cóż. Później była kłótnia między Ulizanym pizdusiem, marchewką a Duśką i Lolkiem bo one Niallerowi taki sam kupiły. Żyje po prostu z debilami. Wtuliłam się mocno w Nialla a on gładził delikatnie moje plecy. Jego dotyk uspokaja....

-Księżniczko wstawaj idziemy na śniadanie-Niall drażnił mój nos piórkiem. Co ja robię w łóżku?

-Niall.....-to jest naprawdę dziwne.

-Zasnęłaś w wannie więc cie tu przyniosłem i wykorzystałem- zaśmiał się.

-Ach tak.. wykorzystałeś mnie?-przytaknął mi. Uśmiechnęłam sie i cmoknęłam go w usta.-Wstajemy bo ci wszystko zjedzą- zaśmiałam się, wstałam i poszłam się ubrać. Po jakiś 20 minutach byłam gotowa. Wyszliśmy z Niallem z pokoju trzymając sie za rękę i skierowaliśmy się do restauracji hotelowej. Byli tam wszyscy. Podeszliśmy do stolika.

-Hej- powiedzieliśmy razem z uśmiechem na ustach. Odpowiedzieli nam wszyscy chórem oprócz Caro, która od wczoraj milczy jak grób. Po zimnej kąpieli i wiadrze farby na głowie siedzi cicho. I nikt do niej nie dotrze każdy próbuje ja skłonić do mówienia ale ona nic. Nawet czekoladka próbowała. Jak on nie pomógł to jest źle. Wszyscy jedli to co sobie zamówili. Razem z Niallem zamówiliśmy coś sobie. Wszyscy prowadzili luźną rozmowę, od czasu do czasu pytając o coś Lola ale ona nic nie odpowiadała a jej twarz wyrażała zero emocji. Wstała od stołu i ruszyła do wyjścia z restauracji.

-No Carolcia nie chcieliśmy przepraszamy- Josh juz po raz etny przeprasza ja na co ona mu odparła z uśmiechem środkowym palcem. Josh tak przegiął, że spał z Paulem. Bo Carolain wypierdoliła go z pokoju.

-Okey musimy z nią pogadać-zaczęłam bo tak być nie może.

-Myślisz, że nie próbowaliśmy?-zapytała sarkastycznie Klaudia. Nagle ktoś dostał sms. Wszyscy złapali za telefony i sprawdzili czy to nie do nich. Ups to do mnie.

Od: Caro.
Nie wysilaj sie Em. Mają za swoje. ^^

-Kto napisał?-Jezu co za ciekawscy ludzie.

-Operator-odparłam im a oni wrócili do jedzenia i swoich rozmów.

Do: Caro.
Oni żałują kochanie odpuść im.

Od:Caro.
Nie ma tak łatwo.

No trudno. Po śniadaniu pojechaliśmy do Limy na stadion i próby. Car nadal milczała. Masakra co się z nią dzieje. Po próbie zeszłyśmy do garderoby a tam czekały na nas babeczki. Yey!

-BABECZKI!!!!!!!!- wydarła się Caro.

-CARI!!!!!-wrzasnęłyśmy razem.

-No dobra do was się będę odzywać ale do tych tanich fiutów nie-zabrała sie za jedzenie babeczek a ja z nią.

-Nie chcecie?-spytałam mojej siostrzyczki i Patti.

-Nie dziękujemy myszko. Wiesz dbamy o linie a wy musicie nabrać troszkę kilogramów- zaśmiały się. No trudno nie wiedzą co tracą. Skończyłam jeść po jakość czterech babeczkach..

S: Czterech? Kogo ty próbujesz oszukać? Zostało cztery babeczki a wy z Caro zjedliście ich z osiem na głowę.

No tak kogo ja oszukuje. Za 15 minut mamy wchodzić na scenę przebrałyśmy się w standardowe stroje czyli krótkie spodenki i bokserki.

( Perspektywa Caro)

Szalejemy na koncercie już od dobrych dwóch godzin. Wprawdzie troszkę mi nie dobrze i mogłam nie jeść tych babeczek. Każdy biega, skacze po prostu szalejemy. Teraz wychodzimy na scenę z 1D. To dobiero będzie. Kolejne dwie godziny tańczenia z wygłupami.

Koncert dobiega końca a z Emii coś sie zaczyna. Po chwili zemdlała ale na szczęście wpadła prosto w ramiona Niallera. Widownia wstrzymała oddech. Niall zniósł Emm ze sceny a tam zaraz lekarze sie nią zajęli. Stałam na platformie i miałam widoki na wszystko no nawet fajnie. Tak troszkę świat mi wiruje ale fajnie....

(Perspektywa Louisa)

Niall był za sceną z Emilli a my próbowaliśmy dalej kontynuować koncert. Stanąłem pod platforma na której stała Caro i po chwili wylądowała w moich ramionach nieprzytomna. No to mamy kolejną do kolekcji. Zaniosłem ją za scenę.

-Wiadomo co z Em?- Carolain była właśnie badana.

-Nie wiem musimy czekać.-odparł zdenerwowany Nialler.

-Zabieramy je do szpitala.-oznajmił lekarz do mikrofalówki.-Poinformujcie zespół reanimacyjny i OIOM, że mamy dwie pacjentki w stanie krytycznym.-kontynuował.

-Co w stanie krytycznym?! O co tu chodzi?-Niall był w szoku i nie tylko on tak samo jak ekipa i Paul też. A ja w nie mniejszym. Dziewczyny zostały zabrane do szpitala Niall jest załamany Paul informuje o ich stanie rodziny, Klaudi płacze w ramie Harrego, Patt w Liama. Niall nie może usiedzieć na miejscu. Pomimo tego, że siedzimy już wszyscy pod OIOM'em. A te trzy tynki nic ich miny nie wyrażają nic. Tylko oczy taką jakby satysfakcję. Koło nas właśnie przebiegali kolejni lekarze i pielęgniarki. Złapałem jedną za rękę.

-Wiem, że się martwicie ale musisz mnie puścić my tam walczymy o ich życie.-rzekła i wyrwała się z mojego uścisku.

-CO TAM SIĘ DO CHOLERY DZIEJE?-wrzasnąłem.

-Louis też chcemy to wiedzieć-przytuliły mnie zapłakane dziewczyny. Gdy ja się o nie boje.

S: Louis czas pomyśleć kogo ty chcesz co? Ale czy Carolain?

No właśnie kogo ja chce? Ala jest fajna ale ja do niej nic nie czuje. Wiem, że mogę ją tym ranić. Matti jest słodkim chłopakiem synkiem mamy ale co mi z tego jak moje serce nie bije szybciej przy niej tylko przy tej uroczej brunetce o pięknych piwnych oczach. Jestem idiotą bo spotykałem się z Madi myślałem, że to miłość ale się myliłem to było zauroczenie. Nic po za tym. Wiem zasługuje na miano skurwiela, ale rozmowa z mama mi coś uświadomiła. Lepiej, że sobie to uświadomiłem i wiem kogo kocham niż oszukuje sam siebie, że kocham kogoś innego. Ala jest miła, mądra ale to nie to mogę się jedynie z nią przyjaźnić. Tylko osobę, którą kocham nigdy ze mną nie będzie. Ona kocha Zayna.

Nawet nie spostrzegłem, że dziewczyny przysypiają na ramionach chłopaków a ja nadal stoję jak ten kołek i nie wiem co robić dalej. Idę zapalić. Wyszedłem ze szpitala. I poszedłem usiąść na murek niedaleko szpitala. Odpaliłem papierosa i się zaciągnąłem. Mój umysł zaczął się oczyszczać po woli a mięśnie sie rozluźniły.

-Która?-usłyszałem głos Hazzy za sobą.-otworzyłem oczy.

-O co ci chodzi bro?-nie wiedziałem... chciałem nie wiedzieć o co mu chodzi.

-No która z tych pan zawładnęła twoim sercem i umysłem LouLouś?-usiadł koło mnie.- I nie mów, mi że żadna bo mnie nie oszukasz za dobrze cię znam. Wiem też, że to z Madi to zauroczenie..-on naprawdę wie o mnie wszystko.

S: Idioto mówiłeś mu, że kochasz inna.

Strzeliłem sobie mentalnie w policzek. No tak pamiętam. I dziękuję mu za to, że mam takiego przyjaciela. Nie naciska bo wie iż na pewno kiedyś mu powiem. Wszystko.

-Dlaczego życie jest tak popierdolone?- Harry wie nie odzywał czyli czeka aż się wygadam.- Kocham ją ale nie mogę z nią być. Ona kocha Zayna a nie mnie ja jestem dla niej nikim. Jak nie daje znaku życie to umieram ze strachu o nią. Gdy teraz sie do nas nie odzywała nie wiedziałem co zrobić żeby usłyszeć jej głos nic. Jestem bezsilny. A teraz co nie wiem co się z nią dzieje mój świat się wali. I nigdy nie będzie pełny. A co do Ali jest fajna i ja lubię nic więcej nic. Co ze mną jest nie tak Harry co?-byłem zdenerwowany i jednocześnie zdeterminowany.

-Nic Louis jesteś wspaniałym gościem i zasługujesz na szczęście z Cari- powiedziała Ala? Wstałem jak oparzony i zobaczyłem Ale i Roberta.

-Masz szczęście, że ta dama tu koło mnie też nic do ciebie nie czuje a ja wiem więcej o Caro niż wam sie wydaje. A na wasze nie zadane pytanie jesteśmy wszyscy znaczy ja Al, Aneta, Olivia, Matti. Dzieci z Aneta są w szpitalu.-dokończył Robert a ja miałem ochotę sie zabić za to, że oni to słyszeli.

-Nie wiem do czego zmierzacie..-zaczął Harry.

-Carolain to moja chrześnica wiem o niej wszystko. Nawet to kiedy....-zaczął Robert i się zaciął.

-Nie chcemy wiedzieć.-zaśmiała się Ala.- Postaram się wypytać Zayna o nią.

-Tak wiec Louis jak masz po swojej stronie Roberta Adama Admasa to jest dobrze- oznajmił Harry.

-Dziękuje za wszystko.-odparłem. Byłem im wdzięczny za wszystko naprawdę. Wiedziałem, że jeżeli mam po swojej stronie Roberta to jest dobrze.

-Gdzie Josh i Gemm?-spytał Harry. No właśnie zniknęli gdzieś.

-W hotelu Gemma się źle czuła.-odparła mi Ala i uśmiechnęła się uroczo. Jest naprawdę wspaniała osobą, piękna kobietą ale nie dla mnie. Nie ma na to najmniejszych szans.

-Dobra my tu gadu gadu a mi ta idiotka tam zchodzi z tego świata najpierw muszę jej powiedzieć co mi na sercu leży czy tam na wątrobie.- mówił Robert idąc w stronę szpital. Ruszyłem za nim a Harry i Alcia też.

-Gdzie leży ta idiotka?!-wrzasnął na wejściu a pielęgniarki próbowały go uciszyć. Adams ruszył w stronę OIOM'u.-Wszyscy do hotelu odpocząć widzimy sie jutro!-warknął każdy stanął na baczność. Duśka już chciała coś powiedzieć ale Robert jej przerwał- Macie trzy sekundy na opuszczenie szpitala w przeciwnym razie pożałujecie i to cholernie.-Oł Robert jest wściekły. Wszyscy się zerwali do biegu oprócz mnie. Odwrócił się do mnie.- 1....

-Robert..-liczyłem na to, że będę mógł zostać.

-2... jak powiem 3 to już więcej nie zobaczysz Caro-zanim dokończył mnie już nie było. Kij wie do czego on jest zdolny.

(Perspektywa Roberta)

-Gdzie tu kurwa jest jakiś lekarz?!-okey może zachowuje się za ostro ale z nimi tak trzeba.

-Proszę o spokój-o jakiś fagas się mną zainteresował. I wygląda na lekarza.-Jest Pan z rodziny Panny Collins lub Panny Nowak?

-Nie jestem księżniczka z bajki.-odparłem mu po polsku. Co za konował.-Tak jestem bardzo BLISKA rodzina.- co za debil już go nie lubię.

-A więc obie Panny są w bardzo poważnym stanie ich organizmy się wyniszczają. Jedyne co może my zrobić to leczyć je objawowo. Zostały wprowadzone w stan śpiączki farmakologicznej. Panna Collins była reanimowana przez ponad 30 minut na szczęście udało nam się ją odratować. A co do Panny Nowak to czy ma ona partnera?- z każdym jego zdaniem się łamałem niech mi jeszcze powie, że Em była w ciąży i poroniła to uduszę kogoś i padnie na te tynkary bo mi na nerwy działają. Kiwnąłem do niego twierdząco głowa.- Jest w ciąży na szczęście nie poroniła ale jak się nie dowiemy co im jest to będzie źle. Proszę powiadomić ich rodziców aby przyjechali i się....pożegnali.-powiedział i sobie poszedł.

Popierdoliło go te dwie nigdzie mi się z tego świata nie wybierają nie ma takiej opcji o co to nie. Wpadłem na OIOM za pozwoleniem jednego z lekarzy. Dziewczyny były podłączone pod respiratory ich twarze blade niewinne nawet Cari, która nie jest aniołkiem tylko moim małym diabełkiem. Usiadłem pomiędzy ich łóżkami i złapałem Caro i Emilli za ręce.

-Drogie Panny czy wam się to podoba czy nie macie mi tu wrócić do świata żywych. Ty Em bo masz dla kogo masz Nialla, Klaudie, wspaniałych przyjaciół, mnie i resztę bandy czyli naszą rodzinkę w chuj wielką. Do tego masz jeszcze dzidziusia więc walcz.-zcisnąłem jej dłoń.- A ty Carolain Rose Collins masz tu do mnie wrócić! Słyszysz bez ciebie nie ma nas nie ma naszej paczki jak syracimy was obie to nasza wielka rodzina i przyjaźń dziewczyn się rozwali. Kogo ja będę wyzywał? Z kim będę jeździł po chłopakach jak nie z tobą i Duśką. Wracajcie potrzebujemy was..-Robercie Adamie Adamsie nie płacz jesteś twardy nie płacz...

-Jeśli nie nakłonię niebios to poruszę piekło, ale wy do nas wrócicie....



Życzenia!

Wesołych Świąt i udanego sylwestra oraz aby spełniły się wszystkie wasze marzenia abyście spotkały swoich idoli i spełniły się wasze marzenia.♥♥♥


Wszystkiego Najlepszego Louis! ♥♥




Ps: Rozdział dodam dziś wieczorem jak wrócę do domu. :-) 

środa, 1 października 2014

Rozdział 13


 (perspektywa Pat)

Obudziłam się jeszcze na długo przed pobudką. Usiadłam na łóżku i tempo gapiłam się w okno. Ciekawe jak będzie wyglądać nasze życie w trasie ? Strasznie się cieszę, że jedziemy razem z nimi ale z drugiej strony targa mną niepokój. Gdy już znudziło mi się gapienie w okno wstałam weszłam do garderoby i wybrałam ten strój w sumie za dużego wyboru nie miałam gdyż walizka była spakowana od 3 dni.
Weszłam do łazienki wzięłam prysznic, ubrałam się zrobiłam makijaż



 i zeszłam na dół. W kuchni siedziała Car z Zaynem ,Em z Niallem ,Hazz,Lou z Matim no i mój boski facet Payne.

-Cześć słońce wyspana ?-przywitał mnie Li buziakiem w polika.

-Mniej więcej,chociaż mniej niż więcej-powiedziałam siadając przy wyspie i wstawiając sobie tosty.Nagle rozległ się niemiłosierny pisk nie wytrzymującego napięcia ekspresu do kawy.

-Dać wieśniakowi sprzęt a zaraz go zepsuje-powiedziała Car przybijając facepalma

-Ej to nie moja wina że on jest jakiś dziki-bronił się Lou

-Tak tak to sobie tłumacz kochany-dalej ciągnęła Car.W tym momencie usłyszeliśmy krzyk ze schodów.

-DO CHUJA PANA CZY WAS DO RESZTY POJEBAŁO !! KOMU MAM ZA TO WPIERDOLIĆ CO ??ŻEBY WE WŁASNYM DOMU CZŁOWIEK PRZED TRASĄ KONCERTOWĄ NIE MÓGŁ SIĘ WYSPAĆ. MACIE WSZYSCY WPIERDOL NA DZIEŃ DOBRY-krzyczała Duśka zbiegając po schodach.Wpadła do kuchni w koszulce Harrego i samej bieliźnie.Ups to nie najlepsze zagranie.Wszyscy chłopcy gapili się na nią z otwartymi ustami.

-Będziecie ścierać tą ślinę z podłogi-powiedziała Klaudia podchodząc do Hazzy i zamykając mu buzię.

-O kurwa od dzisiaj chodzisz tylko w takim zestawie-powiedział Lokers lustrując ją wzrokiem.

-Zgadzamy się w 100%-powiedzieli chłopcy chórem

-Możecie tylko pomarzyć Hazz poproś Taylor to się może dla ciebie rozbierze a teraz grzecznie pytam kto narobił takiego chałasu że aż mnie obudził ?-zapytała patrząc morderczym wzrokiem na wszystkich po kolei.

-To jak przyzna się ktoś.Patrząc na rekcje innych zauważyłam że Mati pokazuje palcem na Louisa. Duśka to zauważyła i z cwanym uśmiechem podeszła do Lou.-Zebrało mi się na niepohamowany śmiech.

-Lou wiesz mam za dużo na głowie żeby cię bić czy coś dzisiaj twój szczęśliwy dzień ale nie myśl sobie że zapomnę- powiedziała a nam wszystkim opadły kopary

-Ej ale nie tak to miało wyglądać.Wujek Lou miał dostać-krzyczał rozżalony Mati

-Młody nie pozwalaj sobie dobrze-powiedział Boo-Bear

-Dobra ferajna koniec srania po krzakach szykować się Tour Busy będą za 40 minut-krzyknęłam tym samym robiąc porządek w kuchni.Poszłam do swojego pokoju sprawdzić czy wszystko zabrane czy czegoś ważnego nie zapomniałam.Odpaliłam IPoda i włożyłam słuchawki do uszu.Zaczęłam śpiewać na cały głos a co i tak nikt mnie nie usłyszy bo mam pokój najdalej ze wszystkich.

Shadow

 You walk into the room
So perfect but unaware
Making you stop and stare
Everytime I heard he broke your heart
Can I just fix you girl
Show you a different world
I take you anywhere
I push you on a throne
I lay down my heart I swear
And I’ll make sure that you’ll never be alone

Only my shadow knows
How I feel about you
Only my shadow goes
Where I dream of you and me
Should I go or wait
Is it too soon too late
Only my shadow knows

 I’ve been loving you so long
And now that I got the chance
I see you need to dance on your own
So I wait another day

Maybe another year I’m gonna be right here oh
 I take you anywhere
I push you on a throne
I lay down my heart I swear
And I’ll make sure that you’ll never be alone

Only my shadow knows
How I feel about you
Only my shadow goes
Where I dream of you and me
Should I go or wait
Is it too soon too late
Only my shadow knows

I wish I could say all these words
All these things that your heart never heard
But I saw the pain in your eye and it sealed my lips

Only my shadow knows
How I feel about you
Only my shadow goes
Where I dream of you and me
Should I go or wait
Is it too soon too late
Only my shadow knows

Kocham tą piosenkę i nigdy mi się ona nie znudzi.Chciałam jeszcze zagrać na gitarze ale przecież ona jest spakowana.Stanęłam przy oknie i zamknęłam oczy.Nagle poczułam czyiś dotyk.Odruchowo odwróciłam się gwałtownie do tyłu co było skutkiem tego iż Liam zarobił w nos z łokcia.Rzuciłam Ipoda gdzieś w kąt i padłam na podłogę gdzie leżał Li zwijając się z bólu.

-Kochanie,słońce,koteczku,skarbie nic ci nie jest ???-krzyczałam jak porypana nie wiedząc co mam ze sobą zrobić

-Liam powiedz coś do cholery mam wzywać pogotowie? Liam nagle popatrzył na mnie i zaczął się śmiać jak psychopata.No nie tylko udawał.Co za kretyn ja się martwię a on sobie jaja robi.

-Liamie Jamesie Payne wypierniczaj z mojego pokoju ale to już-wstałam pokazując mu drogę do drzwi.Nikt nie będzie żartował z Patrycji szczególnie w takich sprawach.Spojrzał na mnie zdziwiony.

-Kochanie żartujesz sobie prawda?-zapytał dalej się uśmiechając

-Nie nie żartuję wyjdź stąd chcę być sama a ty idź wynieś walizki na zewnątrz-powiedziałam grobowym tonem i udałam się do łazienki.Zamknęłam drzwi i nasłuchiwałam czy wyszedł.Gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi odczekałam jeszcze minutę i wyszłam.Nagle zostałam przygnieciona wielką ciepłą masą , którą jak się później okazało był Liam. Leżeliśmy na podłodze a on siedział na mnie okrakiem.

-Nie opuszczę cię tak łatwo zwłaszcza że się obraziłaś.No przepraszam nie chciałem żebyś się zdenerwowała ale żebyśmy pobyli trochę czasu razem-powiedział robiąc minę zbitego kotka.

-Jeśli próbujesz się tłumaczyć to słabo ci to idzie.To nie mogłeś przyjść normalnie i się przytulić czy coś.A nie ty przychodzisz i mnie straszysz a ja cię bije to chyba nie na tym polega bliskość-powiedziałam robiąc filozoficzną minę.

-No wiem że źle zrobiłem wybaczysz mi ?-zapytał

-No nie wiem wiem-zaczęłam się drażnić.Liam nachylił się w moją stronę i złączył nasze usta w pocałunku.Nasze języki znalazły wspólny zachłanny rytm z resztą jak zawsze.Nagle naszą cudną chwilę rozkoszy przerwała Ala.

-No gołąbeczki najwyższa pora się zbierać

No to teraz dopiero zacznie się ostra praca.

(perspektywa Emili)

Nie wiem jak my to robimy ale to telepatia jakaś.Wszystkie cztery wyszłyśmy z walizkami na korytarz w tym samym czasie.Popatrzyłyśmy po sobie i dziarskim krokiem ruszyłyśmy w stronę schodów.

-Kurwa jakie ciężkie te walizki są.Spakowałam chyba całą garderobę-jęczała Car. Klaudia spojrzała na nią wymownie podeszła do schodów i wrzasnęła.

-Zayn słodziaku przyjdziesz tu i zniesiesz Roni walizki?

Z dołu odezwał się głos mulata

-No pewnie Klaudusiu.

Mina Carolain była bezcenna.Chwilę później Malik wyłonił się zza ściany.Ukłonił się w strone Car

-Pani pozwoli-powiedział , zabrał walizki i zniknął.

-To jakiś spisek tak ?-zapytała Car patrząc pytająco na Duśkę

-Na mnie nie patrz ja nic nie wiem-powiedziała i zbiegła po schodach.

Wszystkie ruszyłyśmy w jej ślady. Na dole było takie zamieszanie że nic nie było wiadomo.Spakowaliśmy bagaże i reszte klamotów.Nadeszła chwila pożegnania nienawidzę tego.

-No więc żegnamy się krótko i treściwie bo chyba nikt nie lubi pożegnań-powiedziała Ala i podeszła pierwsza do Duśki.Ja w tym samym czasie żegnałam się z Matim później zamieniłyśmy się.

-Pa skrzacie -usłyszałam jak głos Klaudii zadrżał.Nie chciała się z nim rozstawać na tak długo zwłaszcza że nie dawno ich znalazła.

-Pa ciociu.Obiecasz mi coś?-zapytał mały.Klaudia spojrzała na mnie i znowu na Matiego.Zauważyłam że wszyscy przyglądają się tej wzruszającej scenie.

-Oczywiście kochanie-odpowiedziała

-Obiecaj że jak spotkasz tatę to powiesz mu jak bardzo go kocham dobrze

W oczach Klaudii stanęły łzy tak samo jak w moich.Wzięła go na ręce i mocno przytuliła.

-Widzimy się codziennie na skaypie jasne -powiedziała i odstawila go na ziemię.Gdy już wszyscy się pożegnali i pakowaliśmy się do busów przyjechały jeszcze panie Perrie i Taylor we własnej osobie.

-O kurwa czy wy widzicie jaki nas zaszczyt kopnął. Szanowne panie przyjechały nas pożegnać.Bo się zaraz popłacze normalnie -drwiła Car

-Aż mnie dupa zabolała tak nas kopnął tez zaszczyt -odpowiedziała jej Duśka która nie zwracała uwagi na żegnających się Harrego i Swift.Z resztą była bardzo pochłonięta zawziętą rozmową z Lukiem (zapomniałam wam powiedzieć że w trasę rusza także 5 Second of Summer jako suport) z którym ostatnio bardzo dobrze się dogaduje.Gdy już nasze "gołąbeczki" się pożegnały,ekipa zapakowała ruszyliśmy w drogę.Oczywiście podróż zaczęła się od pogadanki Paula , która była nudna jak flaki z olejem.Co nam wolno czego nie, bla bla bla takie pierdolenie o Szopenie.

-Więc tu macie listę wszystkich koncertów, poruszamy się głównie drogą lotnicza więc bedziemy dużo latać, w miedzy czasie mamy tez przerwy wiec spokojnie.- ptowiedział podając nam kartki.

-Bedziecie mieli tez czas na spotkania z rodzinami a mianowicie moga przyjechać na koncert.-dopowiedzial Adam.

Ameryka Południowa
25 kwietnia - Bogota, Estadio El Campin
27 kwietnia - Lima, Estadio Nacional
30 maja- Santiago Estadio Nacional
1 maja - Santiago, Estadio Nacional
3 maja - Buenos Aires, Velez Sarsfield
4 maja - Buenos Aires, Velez Sarsfield
6 maja - Montevideo, Estadio Centenario
8 maja - Rio De Janeiro, Apoteose
10 maja - Sao Paulo, Palmeiras Arena
11 maja - Sao Paulo, Palmeiras Arena

 Irlandia
23 maja - Dublin, Croke Park
24 maja - Dublin, Croke Park
25 maja - Dublin, Croke Park

 Wielka Brytania
28 maja - Sunderland, Stadium Of Light
30 maja - Manchester, Etihad Stadium
31 maja - Manchester, Etihad Stadium
1 czerwca - Manchester, Etihad Stadium
3 czerwca - Edynburg, Murrayfield Stadium
6 czerwca - Londyn, Wembley Stadium
7 czerwca - Londyn, Wembley Stadium
8 czerwca - Londyn, Wembley Stadium

 Europa
13 czerwca - Sztokholm, Friends Arena
14 czerwca - Sztokholm, Friends Arena
16 czerwca - Kopenhaga, National Stadium Parken
17 czerwca - Kopenhaga, National Stadium Parken
20 czerwca - Paryż, Stade de France
21 czerwca - Paryż, Stade de France
24 czerwca - Amsterdam, Amsterdam Arena
25 czerwca - Amsterdam, Amsterdam Arena
28 czerwca - Mediolan, Stadio San Siro
29 czerwca - Mediolan, Stadio San Siro
2 lipca - Dusseldorf, Esprit Arena
4 lipca - Berno, Stade de Suisse
6 lipca - Turyn, Stadio Olimpico di Torino
8 lipca - Barcelona, Estadi Olimpic
10 lipca - Madryt, Vincente Calderon
11 lipca - Madryt, Vincente Calderon
13 lipca - Porto, Dragao Stadium

Ameryka Północna
1 sierpnia - Toronto, Rogers Centre
2 sierpnia - Toronto, Rogers Centre
4 sierpnia - East Ruthenford, MetLife Stadium
5 sierpnia - East Ruthenford, MetLife Stadium
7 sierpnia - Foxboro, Gillette Stadium
8 sierpnia - Foxboro, Gillette Stadium
9 sierpnia - Foxboro, Gillette Stadium
11 sierpnia - Washington DC, Nationals Park
13 sierpnia - Filadelfia, Lincoln Financial Field
14 sierpnia - Filadelfia, Lincoln Financial Field
16 sierpnia - Detroit, Ford Field
17 sierpnia - Detroit, Ford Field
19 sierpnia - Nashville, LP Field
22 sierpnia - Houston, Reliant Stadium
24 sierpnia - Dallas / Fort Worth, AT&T Stadium
27 sierpnia - St. Louis, Edward Jones Dome
29 sierpnia - Chicago, Soldier Field
30 sierpnia - Chicago, Soldier Field
11 września - Los Angeles, Rose Bowl
12 września - Los Angeles, Rose Bowl
13 września - Los Angeles, Rose Bowl
16 września - Phoenix, University of Phoenix Stadium
19 września - El Paso, Sunbowl Stadium
21 września - San Antonio, Alamodome
23 wrzesień - Tulsa, Bok Centrum
25 września - Nowy Orlean, Mercedes-Benz Superdome
27 września - Charlotte, PNC Music Pavilion
28 września - Charlotte, PNC Music Pavilion
1 października - Atlanta, Georgia Dome
3 październik - Tampa, Raymond James Stadium
5 października - Miami, Sun Life Stadium

-O kurwa ile tego jest-Pat złapała się za głowę.

-No wiesz kochanie i my tak cały czas-powiedział Li

-Biedactwo-odpowiedziała Pat i go pocałowała.

Ja z Niallerem siedzieliśmy na jednej z siedzień ( warto wspomniec,ze jestesmy już w samolocie) obok nas Pat i Li, na przeciwko nas Klaudia i Luke obok nich Car i Claum. Z boku siedzieli Michell,Asthon,Zayn i Harry .Później Paul rozdał jeszcze set listy i mogliśmy robić co chcemy.

(perspektywa Car)

No więc lecimy ale powiem wam że straszne nudy.Graliśmy w makao i wygrałam, w pokera wygrałam. No porażka z ich strony mówie wam.Duśka rozmawia z rodzicami na skaypie,Pat mizdrzy się z Liamem,Niall z Em reszta albo śpi albo gra na X-boksie no i to tyle.Hahaha mam pomysł podręczę psychicznie czekoladkę.Ruszyłam w jego stronę.Siedział sam na końcu samolotu (caly samolot wynajety dla ekipy i zespołu) i słuchał muzyki.

-Hej mogę cię podręczyć ?-zapytałam ściągając mu słuchawki z uśmiechem na ustach.

-No jak musisz-odpowiedział również się uśmiechając.

-Muszę-odparłam zadowolona

-No więc nie tęsknisz za rodziną jak jesteś 9 miesięcy w trasie ?-zapytałam od czegoś muszę zacząć.

-Powiem ci że z początku bardzo, nie radziłem sobie z tym po prostu ale teraz już jest dobrze. Mamy stały kontakt,przyjeżdżają na nasze koncerty jestem na bieżąco-odpowiedział-a co już tęsknisz ?

-No za Matim za Alą za Demonem nie jestem przyzwyczajona do życia na walizkach-odparłam

-Spokojnie przyzwyczaisz się- pocieszał mnie

-Tak pewnie tak-powiedziałam zamyślając się

-Co jest ?-zapytał przysuwając się do mnie.W sumie nic takiego nie było.

-Nic

-No przecież widze , mnie nie okłamiesz.Jesteś zamyślona i tak jakby to nie była Carolain.No mów.

-A takie tam babskie sprawy.Nie ważne-powiedziałam.Tak Carolain brawo babskie sprawy toś się wyśliła.

-Co okres masz ?-zapytał wybuchając śmiechem.Spojrzałam na niego z politowaniem.

-Ale ty jesteś w chuj taktowny i zabawny.Z resztą dobrałeś się z Peroldem.Tworzycie zajebiście zgrany duet.-zaczęłam krzyczeć w jego stronę-Nie wiesz że o takich rzeczach jak okres się nie mówi.To jest nic przyjemnego.Z resztą do kogo ja mówię do Zayna Malika który nie zna żadnych reguł kultury-dorzuciłam i ruszyłam do na swoje miejsce.

Sumienie: -Dlaczego na niego nakrzyczałaś?

-Bo mu się należało.Palant jeden, będzie mi tu z okresem wyjeżdżał.

S:Na pewno tylko dla tego ?

-Nosz kurwa nie tylko ale to przelało czarę goryczy.Em i Pat znalazły już swoich wymarzonych facetów a ja dalej jestem w czarnej dupie!!

S:Aha no tak bo przecież ty czujesz miętę do Malika ale nic nie zrobisz żeby zmienić status.

-Zamkniesz się czy nie ?! To moje życie i robię co chcę a teraz daj mi się wyspać.
Po jakimś czasie odpłynęłam do krainy snów.

(perspektywa Klaudii)

Siedziałam z Lukiem i razem brzdąkaliśmy na gitarach.Raz ja mu śpiewałam raz on mi. Naprawdę bardzo dobrze się z nim dogaduje.Czuję że jest moją bratnią duszą.Kątem oka widziałam jak Harry nas obserwuje siedząc razem z Paulem i Lou.

-Duśka zaśpiewaj coś jeszcze bo jak śpiewasz to lepiej mi się myśli-powiedział Paul

-Hahahaa przestań bo się zarumienię-odpowiedziałam faktycznie się rumieniąc

-No ale talenty trzeba chwalić kocie taka prawda-powiedział Lou puszczając mi oczko

-No dalej śpiewaj -ponaglali mnie

-No dobra już dobra-poddałam się chwytając za gitarę.Wybrałam Torn i zaczęłam śpiewać.

Torn

I thought I saw a man brought to life,
He was warm, he came around like he was dignified,
He showed me what it was to cry,
Well, you couldn't be that man I adored.
You don't seem to know, seem to care, what your heart is for,
But I don't know him anymore,
There's nothing where he used to lie,
My conversation has run dry,
That's what's goin' on. Nothing's fine I'm torn...

I'm all out of faith,
This is how I feel,
I'm cold and I am shamed,
Lying naked on the floor,
Illusion never changed,
Into something real,
I'm wide awake and I can see the perfect sky is torn,
You're a little late, I'm already torn,

So I guess the fortune teller's right,
I should have seen just what was there and not some holy light,
To crawl beneath my veins and now,
I don't care, I have no luck, I don't miss it all that much,
There's just so many things,
That I can't touch I'm torn.

I'm all out of faith,
This is how I feel,
I'm cold and I am shamed,
Lying naked on the floor,
Illusion never changed,
Into something real,
I'm wide awake and I can see the perfect sky is torn,
You're a little late, I'm already torn,

Torn,

There's nothing where he used to lie,
My insparation has run dry,
That's what's goin' on ... nothing's right I'm torn

I'm all out of faith,
This is how I feel,
I'm cold and I'm ashamed,
Lying naked on the floor,
Illusion never changed,
Into something real,
I'm wide awake and I can see the perfect sky is torn
I'm all out of faith,
This is how I feel,
I'm cold and I'm ashamed,
Bound and broken on the floor,
You're a little late, I'm already torn,
 Torn.

Gdy skończyłam śpiewać wszyscy zaczęli bić brawo.

-Przestańcie.Wszystkie mamy taki sam talent i nie lubie jak ktoś tylko mi bije brawo.To krępujące i według mnie nie fair wobec dziewczyn-powiedziałam.

-Kochana moja ale to ci się należy-powiedziała Car i się na mnie rzuciła

-Dokładnie siostrzyczko tak powinno być i to wcale nie jest nie fair wobec nas-powiedziała Em siadając obok nas.

-Kocham was wiecie -powiedziałam-Poróbmy coś bo zaraz padnę z nudów.

-Pograjmy z rozbieranego pokera-zaproponował Harry

-Zesrali się biali i zwiali-skomentowała Em

-Harry no co ty proponujesz damom-zbeształ go Paul gromiąc do tego wzrokiem

-Nie lubie cie już zboczuchu-powiedział Claum odsuwając się od Hazzy.

-Ale one mnie lubią prawda? Ty nie musisz Hood-odgryzł się

-Jak psy dziada w ciasnej ulicy kochanie-zwróciłam się do Stylesa.

Wszyscy jebnęli śmiechem a biedny Harold nie wiedział o co chodzi.
Nagle odezwała się Pat.

-Może mi ktoś pomóc bo mój ukochany sobie nie radzi?

-Kochanie przecież mówiłem że dam radę to dam.-odpowiedział Li lekko zdenerwowany

-Tak kochanie mówiłeś tak godzinę temu i co i nic a ja chcę odzyskać swój telefon-powiedziała Pat

-No tak ale tego się nie da naprawić -powiedział Payno zrezygnowany

-Nie da się skarbie parasola w dupie otworzyć a tak po za tym to wszystko się da-powiedziałam naprawiając w sekundę rzekomo zepsuty telefon Pat.

-Boże tak się zbłaźniłem-złapał się biedaczek za głowę

-Nie bój się w łóżku się zrewanżujesz-rzuciłam z cwanym uśmiechem na co on słodko się zarumienił.

(perspektywa Louisa)

Przyznam się bez bicia że strasznie tęsknię za Alą i Matim.Brakuje mi skrzata bez niego tak cicho i nudno,Ali też mi strasznie brakuje jej uśmiechu,spojrzenia bliskości...zaraz zaraz Lou co ty pieprzysz?!Mad niedawno odeszła a ty takie coś !

S: Oj nie dramatyzuj.Mad bardzo chciałaby żebyś był szczęśliwy a Ala jest odpowiednia dla ciebie.

-Ale ja tak nie potrafię tak od razu ..

S: A kto powiedział że to musi być już teraz

Tak gadałem z własnym sumieniem.Z transu wyrwał mnie głos Paula.

-No kochani niedługo lądujemy.

Odpaliłem laptopa i na przywitanie zobaczyłem



 Tak moje sumienie ma 100% racji.Zależało mi na Ali i chciałem się nią zaopiekować po tym co przeszła.Wyjąłem telefon z kieszeni i wykręciłem numer.

*rozmowa telefoniczna*

-Haloo ?

-Cześć Ala-przywitałem się

-Louis !!!!! Jak tam dojbecieliście już ?Co robicie? Opowiadaj nooo-zalała mnie potokiem pytań.Zaśmiałem się.

-OOO spokojnie.Więc nie nie dolecieliśmy ale już nie długo .Hmm..co robimy?? Nudzimy się jak cholera.No nie ma co robić.Tęsknię z wami-powiedziałem.Nastała chwila ciszy.

-Matii za tobą tez i to bardzo-odpowiedziała.Zabolało mnie to bardzo.

-A ty ?-zapytałem lekko zawiedzionym głosem

-Louis ...ja...muszę....kończyć.Pa wracajcie szybko-powiedziała i się rozłączyła.Odłożyłem telefon.No kurwa dlaczego ?

-Zależy jej na tobie - usłyszałem głos za sobą

-No na pewno po tym co usłyszałem przed chwilą Em nie mam u niej szans

-Przestań tak mówić ona po prostu bardzo dużo przeszła i nie jest gotowa na to wszystko co związne jest ze związkiem

-Prawda jest taka że ona nigdy mnie nie pokocha tak jak waszego brata
Usiadła obok mnie wzdychając.

-Masz tu trochę racji bo Michał był tym pierwszym i mają dziecko ale mój braciszek bardzo by chciał żeby Ala była szczęśliwa a jestem pewna że z tobą właśnie taka będzie

-Dziękuje ci Em -powiedziałem dając jej buziaka w policzek.

-Em mówi prawdę a na razie mogę cie przytulić-usłyszeliśmy Car.

-To chodź-odparłem i już po chwili tuliłem się z Car.

____________________________________________________________________

I o to mamy rozdział 13 i co wy na to?
CZYTASZ=KOMENTARZ dla nas to ważne a dla cb to tylko chwila.
Pozdrawiamy! :*

sobota, 13 września 2014

Rozdział 12

(Perspektywa Car)

Minęła pierwsza godzina jazdy a mój samochód już prawie nie został rozwalony. Nie nie mielibyśmy wypadku czy coś. Tylko Duśka z Mateuszem postanowili sprawdzić co ja mam w samochodzie a uwierzcie ja tam mam wszystko co mi się przyda.

-Ciociu po co ci to?-spytał młody nienawidzę jak on tak do mnie mówi. Spojrzałam wstecznie lusterko i zobaczyłam Duśkę zwijającą się ze śmiechu na tylnym siedzeniu a obok niej siedział Matti i w ręku trzymał kondony.

-Spytaj się cioci Klaudii ona ci powie-odparłam z kpiną. Młody zaczął dręczyć Duśkę a ona zaczęła mu coś tam tłumaczyć.

-Powiesz nam w końcu gdzie jedziemy?-spytała Ala. Oj skarbie przysięgam, że ci się spodoba. Kocham knuć jestem w tym mistrzem.


-Nieeee..-przeciągnęłam. Klaudia nie miała już argumentów lub pomysłów jak pominąć temat aby młody nie dręczył jej już pytaniami.


-Tak a co?-odparł. On jest stanowczo za mądry i wyszczekany ale to po Michale.


-Nic nic. Którego najbardziej?-kontynuowałam pytania patrząc się na jezdnię.


-No wiadomo, że wujka Harrego-zaśmiała się Klaudia i wystawiła mi język.


-Nie bo Zayna-odparłam jej.


-Mój syn woli Ed'a-próbowała nam wmówić Alka.


-Cicho-krzyknął młody i skutecznie nas uciszył.-Najbardziej lubię Louisa on jest najfajniejszy.-oznajmił nam. 

Na taką odpowiedź czekałam. Przez resztę drogi czyli jakieś dwie godziny Klaudia z Mattim wystawiali języki do każdego mijanego samochodu. Później się wydzierali na całe auto i kij wie o co im chodziło. A my z Ala gadałyśmy. Po trzech godzinach jazdy byliśmy na miejscu teraz zostało mi poinformować o niezapowiedzianej wizycie. Dziewczyny się jeszcze nie skapnęły gdzie jesteśmy. Jako, że miałam słuchawkę w uchu szybko wybrałam połączenie:


-Hej skarbie. Co chcesz?-czy ja od razu muszę coś chcieć? Dobra mniejsza.


-Hej misiu. Słuchaj tak czysto teoretycznie jakbym się teraz u ciebie zjawiła z Alą, Mateuszkiem i Duśką to co byś mi zrobił?- spytałam słodziutkim głosikiem. 


-Pewnie bym cię zabił bo nie jestem gotowy a tak jakbyś się zapowiedziała to nic-odparł spokojnie. Oki Car streszczaj się zbliżamy się do celu.


-Kocie bosko wyglądasz bez koszulki w asyście kosiarki-zaśmiałam się.


-Skąd wiesz?-spytał. W tym momencie wjechałam na podjazd domu Tomlinsonów mina Lou bezcenna. Raz był to szok później radość a na końcu mord na mnie.


-Louuuuuuuuuuuuuuis-wydarł się Matti wypadając z samochodu jak torpeda po czym wpadł prosto w ramiona Marchewy. Mówię wam jak to słodko wyglądało.


-Oki moje kochane szybko wypad z auta-rozkazałam. Gdy dziewczyny witały się z Louisem ja szybko wsiadłam do auta wycofałam i daje nura. Jakbym tam została on by mnie zabił. A tak nie ma jak tego zrobić ja geniusz. 'Ty geniusz? Nie zostawiłaś im bagaży' kpiła ze mnie moja podświadomość. Nie zostawiłam bo nie śpimy u Louisa tylko muszę znaleźć jakiś hotel. Tylko gdzie. Moje rozmyślenie przerwał telefon. Nie patrząc kto odebrałam.


-Kurwa albo mi tu zaraz wracasz albo masz taki wpierdol skarbie, że się nie pozbierasz-wrzeszczała Duśka do słuchawki.


-Nie bo muszę coś załatwić a po za tym ten Marchewkowy potwór mnie zabije za to, że mu się na chatę zwaliłyśmy.-odparłam.


-Ja ci dam potwór już masz nam tu wracać-ups Lou jest wściekły dobra ostatni ratunek w hotelu. Albo co tam wrócę do nich. Zrobiłam gwałtowny skręt na ręcznym co prawie skończyło by się wypadkiem. Zajechałam ponownie na podjazd i nie patrząc na nikogo zaczęłam biec do domu a za mną Louis z okrzykiem bojowym. Wpadłam do kuchni i schowałam się za Dana. Równy gościu będzie się chajtać za Johanne. W drzwiach kuchni stanął wściekły Louis.


-Louis nie rób niczego czego będziesz później żałował-zapiszczałam przerażona.


-Louis kobiet się nie bije-upomniał go Dan. Bogu dzięki, że on tu jest.


-Ja jej nie będę bił ja ją tylko lekko uszkodzę-zaśmiał się.


-Ja śpię dzisiaj z tobą i Danem bo twój wredny syn chce mnie uszkodzić-oznajmiłam Johannie, która właśnie weszła do kuchni. 


-O nie kochanie Ala z Mateuszem śpią w jednym gościnnym w drugim śpi Klaudia a ty moja droga panno z Louisem-oznajmiła dumna. 


-Nie-oznajmiliśmy zgodzie.


-Albo tak chodź Car pokarze ci pokój-na twarzy Tommo zagościł szatański uśmiech. Gdzie jest moja mamusia ja ją potrzebuję.


-Tajemnica.-odparł.


(Persepktywa Duśki)


Od pójścia Car z Lou na góre mineło już pół godziny. W tym czasie było słuchać trzask tłuczonego szkła i ich wrzaski, ale jak to osądziła Jo z Danem lepie żebyśmy im nie przeszkadzali.

-Słodkich macie tych bliźniaków-skomentowała Ala trzymając na ręcach Denis a ja miałam Ernesta.

-Dzi......-zaczęła Jo. Tylko przerwał jej ogromny huk i śmiech tamtej dwójki. Ciekawa jestem co oni tam robią.

-Może ja jednak sprawdzę co oni tam robią?-spytał a raczej poinformował nas Dan. Juz miał wychodzić z kuchni gdy w jej progu stanęli Car z Tommo.

-Ej a dla nas kawa gdzie?-spytał oburzony Tommo.Wszyscy się zaśmiali. No nareszcie miła atmosfera powróciła. Przez całe popołudnie szaleliśmy w ogrodzie Tomlinsonów. Później jak się okazało Mateusz zasnął u Lou.

-Ej masz go obudzić ja miałam z tobą spać-marudziła Cari.

-Skarbie będziesz spać ze mną-zaśmiałam się.-No chyba, że mnie już nie lubisz?

-Czekałam aż o to zapytasz-odparła entuzjastycznie jako,że była już 22 to każdy postanowił iść spać. Skierowałyśmy się z Lolem do naszego pokoju. Ta się do mnie odwróciła i puściła chytry uśmieszek po czym zaczeła biec do pokoju. O co jej chodzi? Nie ogarniam jej dzisiaj. Gdy przekroczyła próg pokoju już wiedziałam co on chciała poszła pierwsza do łazienki. Oj Karolcia. Gdy Lolcia wyszła z łazienki poszłam ja wziąć prysznic. Po czym ubrałam bieliznę i męską koszulkę. Czekaj to jest koszulka Harrego. Skąd wiem pachnie jego perfumami. Tylką skąd ja ją mam? * W domu panował taki harmider, że pewnie przez przypadkiem ją wzięłaś* Racja nie moja wina. Wyszłam z łazienki i co zobaczyłam? Car rozwaloną na łóżku tępo wpatrującą się w sufit. Dopiero teraz zobaczyłam co ona ma na sobie. Oj skarbie masz przejebane jak on się dowie. Albo wie?

-Skarbie skąd masz tą koszulkę?-spytałam. A ona na mnie spojrzała jak na głupią.

-Oczywiście,że z szafy Zayna. Zapamiętaj skarbie co jest u mnie w domu jest moje-zaśmiała się. -A terz chodź spać-dodała. Pokręciłam zdezaprobatą głową i się koło niej położyłam.

-Pamiętasz jak w Polsce zawsze spałyś my razem?-spytałam.

-Tak i zawsze się śmiali, że masz lepsze kontakty ze mną niż z Em.-odparła.

-I tak was kocham.Dobranoc skarbie-odparłam.

-Dobranoc.-powiedziałai i zagasiłyśmy lampkę. Zdecydowanie dom Tomlinsonów działa na nas kojąco. Nie martwię się co tam u dziewczyn ale to pewnie dla tego, że mamy z Car ważną misje. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.

-Laski wstawać-do mojego snu próbował się wdrzeć jakiś głos.

-O ja pierdolewdupejebana pojebało cię!?!?-ryknęła Car wstając z łóżka. Wspomniałam, że Louis wylał na nas wodę.

-Czego dusza pragnie?-spytałam i się położyłam miałam gdzieś,że łóżko jest mokre.

-Wskakiwać w dresik idziecie ze mną.-powiedział.

-Ta już lecimy jest środek nocy-odparła sarkastycznie Car i jebła się na łóżko.

-Dlatego mam drugie wiadro wody.-zaśmiał się. Ma boski śmiech ale czasmi to on mnie już wkurwia. Wstałyśmy z Cari wziełyśmy z walizek dresy i poszłyśmy się ubrać. Ja miałam na sobie czarne luźne dresy ze zwęrzaczami do tego białą bokserkę a do tego męską bluzę. Bluzę Josha. Car chyba nadal śpi bo miała na sobie szare dresy ze zwęrzaczami sportowy neonowy stanik i czerwone conversy. W drodze do samochodu Lou Lolo zgarnęła jego bluzę. Czyli już nie śpi.

-Lou gdzie nas zabierasz?-spytałam.


-Jak w tej chwili nie powiesz to uwierz ale w Doncoster na pewno odbywają się nielegalne wyścigi. Zajebie ci auto i je tam rozpierdole-warknęła Car. Biedny Lou ma przejebane.

-Ona kłamie prawda?-spytał się mnie Lou. A ja na to jebłam śmiechem. Oj Lou jeszcz się nie nauczyłeś.

-Dobra pojadę.-odparła zrezygnowana.

-Przyda wam się jakieś pożadne auto.-powiedział Tommo a my patrzymy się na niego jak na debila. I w tym momenci przed dom Tomilsonów zajechało cztery sportowe cacuszka.

-Tommo nie wiem co kombinujesz ale już mi się podoba.-oznajmiłam.

-Wybierzcie,którym chcecie jechać.-poinformował nas.

-Mój jest McLaren Benz mp4-12c-krzyknęła podekscytowana Car.

-Ja stawiam na Ferrari-dokrzyknęłam. Na co Lou się zaśmiał.

-To ja biorę Forda Mustanga-powiedział.

-Stop.-wrzasnęła Car-Nie żeby coś ale ja muszę jakoś wyglądać w takim cacku-No tak przecież my mamy dresy.

-Tommo daj nam dosłownie pięć mintek.-krzyknęłam wbiegając za Lolem do domu. Po pięciu minutach stałyśmy już na podjeździe ja ubrana w krótkie spodenki, czarne vansy, białą bokserkę i marynarkę. Car w czarnych obcisłych rurkach, luźnej bokserce z 69, skórzanej kórtce ala Zayn i tak jak ja vansy. Z tego co zauważyłyśmy Lou też się przebrał miał na sobie biała koszulkę, czarne rurki i vansy. Nie no to się zgraliśmy. Na podjeździe stały tylko nasze auta a tego czwartego już nie było.

-Jedźcie za mną to może się nie zgubicie.-powiedział po czym zajął miejsce za kierownicą Mustanga. Car przejechała subtelnie palcami po karoseri po czym otwarła drzwi i zajeła miejsce. No to sprawdźmy na co cię stać. Zajełam swoje miejsce i założyłam słuchawki przez, które mamy się komunikować.

-Lou jak będziesz się wlekł to zabije-zaśmiała się Roni.

-Dokładnie nie niszcz takiej maszyny.-dodałam.

-Nie martwcie się o mnie.-odparł. Po czym wyjechał z podjazdu a my za nim jechaliśmy setką prze ulice Doncoater nie no Lou prowadzi bosko. Razem z Car weszłyśmy driftem w zakręt.

-To było dobre skarbie.-zaśmiała się Car.

-Zaraz się wyżyjecie jeszcze chwila-uspokoił nas Lou. Jechaliśmy jeszcze jakieś 15 minut przez las. Gdzie później wjechaliśmy na teren nielegalnych wyścigów.

-Co wam to przypomina?-spytał Loui.
-Furious-wrzasnęłyśmy razem.

-Coooo?-spytał.

-A nic nie warzne-odparłam. Razem z dziewczynami w Polsce czytałyśmy ff o Louisie Furious. I ono było takie boskie, że masakra. Lou się ścigał miał najlepszego kumpla Alexa i w ogóle było tak bosko. Alex miał dziewczynę Arie a Louis spotykał się z Faith. Faith poznała Louisa na jednym z wyścigów przez przypadek bo ona wracała do domy gdy na jej drodze stanął istny bóg seksu Speed Master znany również jako Furious lub jak kto woli Louis Furious Tomlinson. Z początku był chujem ale sis Faith była genialna i powalała wszystkich swoimi tekstami. A porównania  Faith rozpierdalały wszystkich. Car najbardziej lubiła Alexis (Alex Stryder najlepszy kumpel Lou) a raczej to jak Lou mu dogryza.  No ale ona już taka jest. Zawsze się śmiałyśmy,że takie życie jakie oni mają to coś idealnego dla nas. Zawsze byłyśmy na bierząco w końcu Furious to nasze ulubione FF. Co dalej było nie wiem bo wyjechałyśmy do Londynu. Raz jak w Polsce dodali rozdział zaraz po tym jak odkryłyśmy Furiousa to miałyśmy taki napad głupawki, że sąsiad Mad chciał dzwonić po lekarzy bo osądził, że to nie jest normalne jak nastolatki tak szaleją. A kij z nim momenty z przypałami z Furiousa są najlepsze i zostaną zawsze w naszej pamięci.

-Oki laski ścigacie się jako pierwsze-oznajmił nam Lou.

-A myślałam, że my tu tylko rekreacyjnie.-powiedziała Car.

-Pogadamy na mecie jak będziesz oglądała moje tyły-zaśmiała się do mnie.

-Chyba sobie śnisz. Ja będę Furiousem a ty Alexem-odparłam.

-Mylisz się skarbie. Wedle ostatniego wyścigu w Furiosie to ja puszczam do ciebie ten tekst jako Loui a ty jako Alex przegrywasz-powiedziała. Oo czyli ona dalej czyta.

-Przekonamy się na mecie-stanęłyśmy na starcie a z nami jeszcze trzy auta. Oki mi to tam obojętne jak wiadomo razem z Car nie należymy do grzecznych dziewczynek i w Polsce wyścigi to była norma.

-Jak ja dawno tego nie robiłam-oznajmiła Roni.

-No troch ale będzie fajnie.-odparłam. Pomiędzy moim a jakiegoś kolesi autem stanęła skompo ubrana laska z flagą z szachownicą. Spojrzała na każde auto po kolei aby się upewnić,że jesteśmy gotowi. Następne ustawiła się i bum start. Ruszyliśmy od razu wybiłam się na pierwsze miejsc. Trasa była oznaczona lampionami wpadłam driftem w zakręt a za mną jakiś Nissan. Chciał mnie wziąść po zenętrznej ale go zablokowałam. Bawiłam się zanim tak dalej gdy coś zaczęło mi nie grać gdzie jest Car? I w tym momencie ukazały mi się jej tyły przed maską. Jak kurwa ja się pytam?!

-Widzimy się na mecie skarbie-powiedziała po czym przyśpieszyła. O nie tak być nie będzie. Wcisnęłam pedał w podłogę i zaczęłam gonić moją bff. Wchodziłyśmy razem driftem w zakręt. Wypadłyśmy na ostatnią prostą. Ustawiłam wszystko co trzeba i wcisnęłam czerwone prziciski na kierownicy i momentalnie zostałam wciśnięta w fotel jak się okazało Car tak samo. Dwa metry przed metą pomiędzy nami przejechało jakieś auto. Czekaj to Tommo. Zaraz po przekroczeniu mety dałam po hamulcach a Car zrobiła drifta centralnie przed maską Mustanga Lou.

-Gratulacje Lou-zawołałyśmy.

-Oj nie mogłem pozwolić żebyście się później kłóciły o to,która była lepsza.-uprzedził nasze pytanie.

-W sumie racja-zaśmiałam się.

-Oki to co robimy?-spytała Car.

-No właśnie-poparłam jej pytanie.

-Pozwolę wam po wkurwiać policję w Doncoster.-na te słowa Car jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wpadła do auta po telefon?! Zadzwoniła do kogoś ale po chwili była już spokojna.


-Oki mamy posterunek szalej póki mogę?-Lou powiedział nam co i jak. Przez najbliższy czas woziliśmy się po ulicach Doncoster po czym nad ranem wróciliśmy do domu spać.



(Perspektywa Pat)

Na drugi dzień razem z Li poszliśmy rano biegać. No nie powiem zaniedbałam swoją kondycję, ale to się poprawi w trasie. Po prawie godzinie biegania wróciliśmy do domu. Poszłam waziąść prysznic a Li próbował podkraść coś mamie ze śniadania ale Karen była nie ugięta i kazała mu się umyć oj biedny Liaś. Po półgodzinie byłam gotowa więc zeszłam na dół do kuchni gdzie byli już prawie wszyscy oprócz Liama, który brał prysznic.

-Dzień dobry wszystkim-przywitałam się na wejściu z Ruth i Nicol dałam im buziaka w polika.


-Widzimy,że dbasz o formę ale to dobrze bo ktoś od czasu do czasu musi przegonić Li-zaśmiał się Goeff.


-Jako tancerka muszę-odparłam siadając do stołu. Siedzieliśmy tak i się śmialiśmy z rożnych rzeczy ja opowiadałam o sobie, dziewczynach i rodzinie a oni o Liamie no i dziewczyny o swoich chłopakach. Zdecydowanie rodzina Payn'ów to taka rodzina jak moja zwariowana ale jakby coś się komuś stało gotowa się zjednoczyć. Atmosfera jaka tu panuje bardzo mi odpowiada. Czuje się u nich jak w domu. 


-Przepraszam,że opóźniałem śniadanie ale widzę, że się świetnie bawiliście-powiedział Li na wejściu.


-Nic się nie stało kochanie-zaśmiałam się. Na co on do mnie podszedł i dał buziaka w polika po czym usiadł koło mnie. Po śniadaniu pomogłam składać Karen razem z dziewczynami plotkując przy tym.


-Wiecie co jestem na stronie plotkarskiej i nie zgadniecie co tam jest-zagadała Ruth.


-No co takiego?-spytałam.


-Następujący artykuł. Wszyscy członkowie One Direction odpoczywają w swoich rodzinnych stronach razem ze swoimi dziewczynami. Carolain Collins i Klaudia Nowak również wyjechały razem z Alicją i Mateuszem Makiewicz.-przeczytała Ruth. Nie wiedziałam, że one gdzieś jadą.


-Coś jeszcze piszą?-spytałam.


-Tak,że Lou,Car i Klaudia byli w Bradford u Zayna.-odparła mi.


-Dziwne nie miały nigdzie jechać ale to pewnie inicjatywa Car więc co się dziwić.-zaśmiałam się.


-No wszyscy o niej mówicie i o reszcie dziewczyn my chcemy ją w końcu poznać-marudziła Nicol. Niestety one nie znają reszty dziewczyn bo nie były na ślubie.


-Oki to dzwonimy do Car-oznajmiłam. Wyjęłam telefon z kieszeni spodenek i wybrałam numer Lolka. Po dwóch sygnałach odebrała a ja od razu dałam na głośno mówiący.

-Tutaj prywatna sekretarka Carolain Collins CZEGO?-jej pomysły mnie rozpierdalają.


-Hej skarbie-powiedziałam.


-Jak zacząłeś rozmowę od 'Hej skarbie' znaczy,że to któraś z was sądze,że nie Duśka bo jej zwłoki leżą koło moich, więc NIE MA MNIE DLA NIKOGO KURWA DOPÓKI SIĘ NIE WYŚPIĘ-ostatnie słowa wykrzyczała i się rozłączyła.


-Przepraszam za nią ale chyba naprawdę się nie wyspała-przeprosiłam.


-Ja słyszałem wściekłą Car?-do kuchni wpadł Li z Goeffem.


-Tak.-zaśmiała się Karen.


-Dzwonimy do niej-oznajmił Li i razem ze swoim ojcem dzwonią do Car. Już nie żyją. Gdy odebrała jak zwykle włączyli na głośno mówiący.


-Hej Lolcio-zawołali razem. Było słychać jak Car bierze głęboki oddech.


-Po chuj dzwonicie?-spytała wściekła.


-A no wiesz bo-zaczął Goeff.


-Gdyż ponieważ bo...-kontynuował Li.

-PAYNE JAK WRÓCISZ DO LONDYNU OSOBIŚCIE CI WYJEBIE NASTĘPNIE WSADZĘ GRANAT W DUPĘ A ZANIM WYPIERDOLISZ W POWIETRZE ZAFUNDUJE CI KULKĘ W ŁEB. ZROZUMIANO?!-wrzeszczała. Mina Li bezcenna tak samo jak jego ojca.Chcieli jeszcze coś powiedzieć ale ona się rozłączyła. Próbowali się dodzwonić ale wyłączyła telefon.


-Patti kochanie powiedz,że ona żartuje-błagał Liaś. Pokiwałam przecząco głową. Liam wyciągnął telefon i zaczął gdzieś dzwonić.


-Robert bo Car mi grozi, że mi granat w tyłek wsadzi i wysadzi w powietrze-zaczął marudzić.


-A ja jej w tym pomogę. Jeszcze raz mnie obudzisz a pożałujesz i osobiście jej dam ten granat albo coś lepszego.-warknął Rober. Oj Li pogorszyłeś swoją sytuację.


-Ale Robert..-zaczął ale on mu przerwał.


-Nie bądź cipa Payne-powiedział i się rozłączył. Liam znowu chciał gdzieś dzwonić ale Karen zabrała mu telefon.


-Zabierz swoją dziewczynę do ogrodu a nie się przejmujesz Car i Robertem oni nic ci nie zrobią-zapewniła go na co reszta zgromadzonych łącznie ze mną ryknęła śmiechem.


-Będę w ogrodzie-powiedział fochnięty Li. Po jakimś czasie jak się ogarnęłam wyszłam do ogrodu Liam leżał na kocu i patrzył w niebo. Podeszłam koło niego po czym się położyłam.


-Li skarbie gniewasz się?-spytałam. Pewnie ma focha za to,że się śmiałam.


-Nie-powiedział lekceważąco. Czyli ma foch.


-Na pewno nie masz?-spytałam ponownie.


-Phii-oj nagrabiłam sobie. Usiadłam na nim okrakiem a on odwrócił głowę. 


-Bo wiesz jak masz focha to nie ma całowania-mówiłam chodząc dwoma palcami po jego klacie. Prychnął.-Liam, Li,Liaś,Skarbie,miśku,kocie no nie gniewaj się.-prosiłam. Nic. Oki tak gramy.-Dobra to ja jadę do domu.-oznajmiłam mu i już miałam z niego schodzić kiedy ten nas obrócił i teraz to ja byłam pod nim.


-Teraz poniesiesz karę długą i sprawiedliwą.-powiedział. A ja uniosłam jedną brew do góry o co mu chodzi. 

Długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Liam wpił się w moje usta. Oł tego się nie spodziewałam. Odwzajemniłam pocałunek. Li przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o pozwolenie. Zgodziłam się już po chwili nasze języki walczyły o dominację. Zaplotłam ręce na jego karku i bawiłam się końcówkami jego włosów. Natomiast Li wsunął jedną rękę pod moje plecy a drugą gładził mój policzek. Całowaliśmy się coraz bardziej zachłannie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie bo brakło nam oddechu. Liam oparł swoje czoło o moje i ciężko dyszał. Próbowaliśmy ustabilizować swoje oddechy.


-Karen! Mam ich pierwszy pocałunek na poważnie u nas nagrany na kamerze!-usłyszeliśmy wrzask Taty Liama. Spojrzeliśmy w stronę tarasu, na którym stał ojciec Li z kamerą w ręku. Zaśmialiśmy się. Leżeliśmy wtuleni w siebie patrząc w niebo już jakąś godzinę. Dziewczyny pojechały do swoich chłopaków a rodzice Li na zakupy.

-Idę po coś do picia chcesz?-spytałam na co mój chłopak pokiwał na tak głową. Wstałam i zaczęłam iść do domu a potem do kuchni wzięłam szklanki i dzbanek z pomarańczowym sokiem. Już miałam wychodzić gdy coś przykuło moją uwagę. Kuchnia była połączona z salonem dzięki czemu był widok na oba pomieszczenia. Moją uwagę przykuła bardzo stara klasyczna gitara stojąca w koncie salonu na stojaku. Jak to możliwe, że ja jej wcześniej nie widziałam? Mniejsza ja muszę na niej zagrać. Wróciłam do kuchni wzięłam z niej krzesło barowe i postawiłam w salonie. Gdy wzięłam gitarę w swoje ręce już po prostu nie mogłam jej odstawić. Przejechałam palcami po strunach i nawet nie wiem kiedy zaczęłam grać melodię nowej piosenki Austina Mahona Shadow. Zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać. Po prostu dałam się ponieść chwili. Kocham tą piosenkę. Żałuję tylko tego,że nie mogłam być przy tym jak Austin ją nagrywał w studiu. Dlaczego? Bo Car nam zabroniła a sama tam była i jeszcze podrywała Kevina no menda jedna. Śpiewałam już ostatni wers przejechałam ostatni raz po strunach i usłyszałam brawa otwarłam oczy a w salonie byli wszyscy domownicy plus dwóch chłopaków,których nie znam.


-Przepraszam,że ją ruszyłam-powiedziałam.


-To nic nikt dawno na niej nie grał a ty w dodatku zaśpiewałaś-odparł tato Liama. Li dał mi buziaka i powiedział,że to było genialne.

 Poznałam Davida i Patryka. David to chłopak Ruth a Patryk to Nicol. Wieczór spędziliśmy w trzy pary bo rodzice pojechali do znajomych na jakąś imprezę. Czas spędzony w rodzinnych stronach Liama najlepszy jaki spędziłam w całym swoim życiu.


(Perspektywa Em)



Byliśmy już w domu razem z Niallem. Oczywiście nie obyło się bez pytań Denis. Powiedziałam jej co zaszło a ona kazała sobie wszystko ze szczegółami opowiedzieć. Gadałyśmy tak dwie godziny aż chłopaki wrócili z placu zabaw z małym. Resztę dnia spędziliśmy wszyscy na wygłupach. Niestety następnego dnia wracamy do Londynu aby na następny dzień ruszyć w trasę. Nie wiem jak ja i dziewczyny wytrzymamy w tym blasku fleszy i z fankami. Car da radę bo ona daje wywiady i tak dalej no i Pat też da sobie radę w końcu jest menadżerką Ed'a ale my? No jakoś musimy sobie poradzić. A tak w ogóle to samolot do Londynu mamy o pierwszej w nocy czyli i tak nie idę spać bo po co. Razem z Niallem i Gregiem ruszyliśmy na lotnisko. Tam się pożegnaliśmy i Greg powiedział żebym go pilnowała podczas trasy. Trudno było się rozstać z Mulingar ale trzeba wracać do domu i do swoich obowiązków. Po godzinnym locie rozstaliśmy się po wielkich perypetiach z Niallem bo oni mają nie wiedzieć,że mamy nowy dom. Nie ukrywajmy chcemy odpocząć. Nowy dom zawiera 16 sypialni, 17 łazienek,5 garderób, siłownię kuchnię, salon,salę kinową , piwniczkę, jadalnię i ogromny ogród z basenem. Może to przesada ale jak ma się tyle znajomych i rodziny to naprawdę trzeba mieć gdzie ich przenocować. Niestety musiałam jechać do domu okrężną drogą,żeby Niall nie widział. Gdy zajechałam pod naszą nową Biiiiiig willę to wszystkie rolety były zasłonięte. Dziwne ale co się dziwić jest 2:30 w nocy. No ale nie mam kluczy więc muszę je obudzić. Zadzwoniłam do drzwi a one po chwili się otworzyły i zostałam natychmiastowo wciągnięta do środka. Nie wiem co jest grane.


-Hej siostra-usłyszałam krzyk Klaudii i już byłam w jej objęciach.


-Aaaa Em wróciła.-krzyknęła Cari oki one coś ćpały. Na sto procent.


-Dobra zostawcie ją niech zwiedzi dom a późnej zapraszamy na dół przywitasz się z resztą,która zamieszka w domu na czas naszej nie obecności-poinformowała mnie Pat. Uu mamy gości. Zaniosłam bagaże do swojego pokoju. Nawet się nie rozpakowywałam walizka,która spakowałam już dawno na trasę gotowa. Wzięłam prysznic ubrałam się w dresy i koszulkę Nialla i skierowałam się na dół. Weszłam do ogromnego salonu i co ja tam widzę. Car tańczącą z Robertem !? Oni się nie wyzywają cud. Duśka tańczyła z Doniyą, Pat z Walilyha, Josh z Gemmą, Ruth z Olivią, Nicol z Anetą, Matti z Saffą a Ala ich kamerowała. Tańczyli do Eclipse de Luna Maite Perroninie no pewnie Pati wybierała wyrwałam Alci kamerę i ustawiłam ją tak aby nas wszystkich uchwyciła a sama porwałam Al do tańca. 


-Odbijany-krzyknęła Car i już każdy miał inną parę. Mi przypadła siostra Li Nicole. 


-Hej jestem Nicole-przedstawiła się.


-A ja to Emili miło mi cię poznać. Szaleliśmy tak jeszcze jedną piosenkę a później każdy poszedł do swojego pokoju spać.



( Perspektywa Car)

Promienie słońca padały na moją twarz budząc mnie. Przetarłam zaspaną twarz ręką i usiadłam.


-JEZU RAFAŁ CO TY TU ROBISZ?!-nie to kurwa nie możliwe co on tu robi?


-Cicho skarbie -powiedział zatykając mi usta ręką a do skroni przykładając pistolet. Zaczęłam się rzucać ale to nie dawało rezultatów.


-A teraz słuchaj uważnie albo jedziesz ze mną i będziesz posłuszna albo zabije wszystkich twoich bliskich zaczynając od tego Mulata-powiedział. A ja momentalnie znieruchomiałam czyli mam tylko jedno wyjście poddać się. Pokiwałam szybko głową,że z nim jadę na co on dał mi buziaka w polika i odsłonił moje usta szybko przetarłam policzek z obrzydzenia.

-Ciuchu ci nie są potrzebne kupimy wszystko na miejscu a teraz bierz szybko jakieś ciuchy i poszła się ubierać i bez żadnych sztuczek-rozkazał. Złapałam za rurki bieliznę i koszulkę Malika. Za dużo ich mam stanowczo. Weszłam do łazienki i się ubrałam. Co ja mam zrobić przeżyją be zemnie a ja bez nich nie dałabym rady. Wyszłam i od razu zostałam złapana za rękę i prowadzona do wyjścia. Pomyśleć,że jestem ostatni raz w tym domu ale wiem,że jak coś wywinę to źle się to skończy. Już miałam wsiadać do auta kiedy usłyszałam..


-Zostaw ją!-nie Zayn błagam.


-Ona jest moja wiec spierdalaj.-odparł mu Rafał.


-Zostaw ją słyszysz pojebie.-Zayn nadal próbował.


-Skończ już te swoje wywody-warknął i strzelił. 


-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!-krzyczałam. Podbiegłam do leżącego w kałuży krwi Zayna wzięłam jego głowę w ręce. Jeszcze żył.


-Nie odchodź nie możesz-szlochałam.


-Kocham cię-powiedział i zamknął oczy.


-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.-obudziłam się krzycząc. Usiadłam serce waliło mi jak młotem byłam cała spocona. Zerwałam się z łóżka sprawdziłam każdy pokój po kolei upewniając się,że każdy jest u siebie złapałam za klucze wybiegłam z domu i pobiegłam do willi chłopaków. Weszłam do środka i od razu pobiegłam na górę. Sprawdziłam pokoje chłopaków i śpią. Ostatni pokój to Zayna. Weszła do jego pokoju a tam nie ma nikogo nawet tego tynku. Wbiegłam do jego łazienki nic. Nagle poczułam na swoje taili ręce. Zaczęłam się szarpać ale uścisk się wzmocnił.


-Spokojnie Car-usłyszałam głos Zayna przy uchu. Momentalnie się uspokoiłam.Co ty tu robisz?-spytał nie puszczając mnie.


-Stęskniłam się-zaśmiałam się i oparłam się o niego.-A co mam sobie iść?


-Jak już przyszłaś to możesz zostać-odparł. Faceci.


-Wiesz jednak wolę spać w swoim nowym domu-odparłam bez zastanowienia.


-Nowym domu?!-spytał się zdziwiony obracając mnie do siebie. Car kurwa wygadałaś się.


-Ja powiedziałam w nowym domu?-zgrywałam głupią.


-Przestań wiem kiedy kłamiesz.


-Ja kłamię? Ha śmieszny jesteś-zaśmiałam się. Okey mogę już zacząć panikować.

-Oj Car Car gadaj co miałaś na myśli-mówiąc to przemieszczaliśmy się aż poczułam za plecami ścianę. Nosz kurwa co jeszcze.

-A więc jak powiesz co kombinujecie?-spytał przejeżdżając palcami po moim policzku. Przymknęłam oczy. Carolain Rose Collins jak w tej chwili się nie opanujesz to będzie źle. Pokiwałam przecząco głową.-No dalej Car powiedz proszę.-odwróciłam głowę nie na długo bo złapał mój podbródek w dwa palce i odwrócił. Patrzyliśmy sobie w oczy. Um on czeka na odpowiedź ale mu jej nie udzielę. Uśmiechnęłam się w duchu na mój plan i mam zamiar go zrealizować. Zmiejszyłam odległość między mną a Zaynem i go pocałowałam. No nie powiem był zaskoczony ale ja lubię to robić. Odwróciłam nas tak,że to teraz Zayn był przy ścianie. Pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne. No to czas na drugą część planu. Oderwałam się od niego i zaczęłam uciekać.

-NIE POWIEM CI PA!!-wydarłam się zbiegając po schodach a on za mną. On jest jak ten wżud na dupie tylko,że to jest taki przystojny wżud na dupie. Nie pobiegnę do domu bo wtedy się skapnie. Wiem park.Bieganie na boso po parku to jest coś no nie powiem. Dobrze,że mam kondycję bo było by źle. Pan Malik nie odpuszcza nadal mnie goni. Gdy już go nie widziałam skrótami pobiegłam do domu już miałam otwierać drzwi gdy usłyszałam przy uchu.


-Witam sąsiadkę.


-Kurwa-warknęłam.


-A teraz na serio kiedy miałyście nam zamiar powiedzieć?-spytał. Ups myśl Car. Wiem.


-RATUNKU KLAUDIA SKARBIE POMOCY PEDOFIL W DOMU ROOOOOOOOOOOOOOOOOOBERT!!!!!-darłam się biegnąc między pokojami. Dobiegłam do końca korytarza i wtedy się odwróciłam do schodów,z których właśnie wyłonił się Zayn. 


-Mam cię-zaśmiał się. W tym samym momencie z pokoi wypadły uzbrojone dziewczyny. Tak nie przesłyszeliście się mają broń w sumie to każda z nas ma.


-Ja ci kurwa dam mam cię-warknęła Duśka. Dobra zapali ktoś światło bo będzie źle.


-Mam kazuke nie warz się ruszać-krzyknął Robert wychodząc z MOJE sypialni. Co on tam robił.


-Co tu się dzieje!?-jeszcze tych debili mi tu brakuje. 


-No to mamy wojnę-zaśmiała się Pat. Nie wierze ona chce zabić swojego faceta tylko szkoda,że o tym nie wie.Nagle w korytarzu rozbłysło światło a z pokoju wyszli po kolei Matti,Oli i Saffa.


-Czemu nie śpicie.-spytałam wychylając się zza dziewczyn i Roberta. Swoja drogą miny reszty bez cenne.


-NIE DRZYJCIE TAK MORDY-wrzasnęła Olivia i wrócili do sypialni.


-Kochanie przepraszam,że chciałam do ciebie strzelać-zapiszczały Pat z Em. Przewróciłam na to oczami. 


-Mogę iść spać?-spytała Klaudia. Moje kochanie wygląda słodko w koszulkach Hazzy a w sumie niech mi pożyczy giwerę to go trochę postraszę.


-Tak tak kochanie wszyscy idziemy spać-oznajmiłam.


-Najpierw nam powiecie co wy tu robicie?-Jezu Niall jaki ty upierdliwy nie poruchałeś czy co?


-O boże to nasz nowy dom nie chciałyśmy wam mówić bo byście chcieli klucze i tak dalej-odparła zirytowana Pat.


-O a macie dla nas kluczę?-pytał Lou.


-I co myślisz,że damy wam klucze i będzie żyć jak szczęśliwa rodzinka to się grubo mylisz nie damy wam kluczy.-warknęłam.


-Spokojnie a teraz każdy do swoich domów i do łóżek bo jutro zaczynamy trasę koncertową-Em rozgoniła całe towarzystwo. Życzyłam wszystkim dobrej połowy nocy i poszłam do swojego pokoju. Rozwaliłam się na łóżku. Już zasypiałam gdy ktoś otworzył drzwi do mojego pokoju. Zabije.


-Car mogę spać z tobą?-usłyszałam.


-Robert spierdalaj do siebie-warknęłam. Co on domu nie ma no błagam.


-Aneta mnie wygoniła no proszę mogę?-spytał. O boże co ja z nim mam to gorzej niż dziecko.


-Okey chodź do mnie-posunęłam się na łóżku. Po chwili Roberto leżał już koło mnie.-Dobranoc-powiedziałam i się odwróciłam do niego tyłem.


-Nie ma drugiej takiej pojebanej a zarazem kochanej osoby jak ty-powiedział-A może jest Klaudia-dodał.-

Dobranoc młoda. Możemy się z Robertem wyzywać bić nienawidzić ale żyć bez siebie nie możemy. Po chwili byłam już pogrążona w głębokim śnie.

____________________________________________________________________
Hej bum i mamy dla was rozdział. Przepraszamy,że tak długo musieliście czekać ale jakoś nie moglam znaleźć czasu na dokończenie go. A teraz jestem chora i w końcu go dokończyłam. 
Prosimy skomentujcie go może byc tylko takie coś jak 'fajne' lub nie. To dla nas bardzo ważne.
Co sądzicie o nowej piosence chlopaków Fireproof. Bo my ją kochamy a zwłaszcza ten moment jak śpiewa Lou.
Moment, w którym opisuję bloga w perspektywie Klaudii to jest moj ulubiony blog Furious po prostu go kocham. Sytuacja jaka jest opisana przy opisie bloga miała miejsce miałyśmy wtedy z Magdą niezły odpał. 
Jak wam minęły pierwsze dwa tygodnie szkoły?
Nasz Niallerek ma dziś urodziny z tej okazji życzymy mu dużo zdrowia,szczęści,dziewczy,dużo jedzenia i tego co sobie życzy. Aby był zawsze taki jest i nigdy się nie zmieniał, był po prostu sobą. Tego i wielle innych rzeczy mogłybyśmy mu życzyć. 
To chyba wszystko liczymy na komentarze i pozdrwaiamy.
Ily..
A tak wygląda jadalnia dziewczyn:




Macie jeszcze drugi zwiastun: