środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 15


( perspektywa Klaudii )

 Jestem w szoku. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nie wiem co się dzieję ....co z Car......co z Em moją maleńką siostrzyczką.CO JEST KURWA GRANE ?! Fakt, zjadły po osiem babeczek na głowę ale żeby od razu na OIOM-ie wylądować ?! Nie ma opcji jadę tam ,nawet gdybym musiała się bić z Robertem. To moja rodzina ,muszę tam być. Przebrałam się w świeże ciuchy ,zabrałam telefon, butelkę wody i wyszłam z apartamentu. Na korytarzy stała cała ekipa. Przeszłam obok nawet na nich nie patrząc. Nacisnęłam guzik windy.

-A gdzie Ty się wybierasz ??- zapytał Paul

Odwróciłam się w ich stronę.

-No chyba nie myślałeś, że będę tu bezczynnie siedzieć ??!!-krzyknęłam- Tam leży moja mała, biedna, młodsza , niczemu nie winna siostrzyczka -powiedziałam a po moich policzkach spłynęły łzy

-Nie dramatyzuj, to pewnie zatrucie pokarmowe. Nie rób afery nie wszystko kręci się wokół was odkąd dołączyłyście do ekipy. -powiedziała Shmit i prychnęła

-ZAMKNIJ MORDĘ WARO-OBCIĄGARO BO CI ZROBIĘ Z TWARZY JESIEŃ ŚREDNIOWIECZA, I DOBRZE CI RADZĘ ODWAL SIĘ OD LIAMA BO POŻAŁUJESZ-powiedziałam

-Nie groź jej, bo to jest bardziej śmieszne niż straszne -powiedziała Swift gestykulując

-A Ty się nie oddzywaj. Ubrałaś się jak sekretarka , polo wpierdolo, proszę państwa oto ja Taylor Swift , która pisze piosenki o swoich byłych bo nie ma o czym. Ambitnie kurwa ambitnie.-odgryzłam się. Ona spojrzała na mnie, otworzyła usta kilka razy aby coś powiedzieć ale się powstrzymała. To lepiej dla mnie bo nie miałam siły, ochoty ani czasu na to by się z nią kłócić. Przyjechała winda.

-Poczekaj zawiozę Cię-powiedział Harry. Spojrzałam na niego niepewnie ale kiwnęłam głową na zgodę.

-Czekajcie ja też jadę-powiedział Niall, który swoją drogą wyglądał okropnie. Miał podpuchnięte oczy od płaczu i był cały blady.

-My tez jedziemy-krzyknęła reszta. I tak na korytarzu zostały tylko tynkary. Jechaliśmy windą z jedenastego piętra. Przez całą drogę patrzyłam na Horana.
Patrząc na niego widziałam jak bardzo on kocha Emili i jak bardzo cierpi. Wiem , że nigdy nie skrzywdzi Em i będzie dla niej najcudowniejszym chłopkiem na świecie.

-Załamał się. Nie je , nie chce z nikim gadać pierwszy raz widzę go w takim stanie. On ją bardzo mocno kocha-powiedział Louis patrząc raz na mnie, raz na Nialla. Spuściłam głowę w dół na co Lou pogłaskał mnie po plecach.

-Nie łam się śliczna. To jest Emili Kornelia Nowak , twoja siostra !! A Nowaki jak widać nigdy się nie poddają. Ona z tego wyjdzie zobaczysz , a co do mojej Car...-na te słowa wszyscy w windzie spojrzeli w naszą stronę

-Znaczy o naszej Car nawet nie wspomnę. Ma takiego ducha walki ,że szok. Przepraszam ja też już nie wiem co mówię -dodał

Dziwne strasznie się zmieszał gdy powiedział "moja Car" był jakiś .....nieobecny ?!? Nie wiem , może jestem przemęczona. Gdy znaleźliśmy się w hotelowym holu , puściłam się pędem w stronę drzwi. Nagle ktoś chwycił mnie za rękę.

-Nie idź tam mała. Tam jest tyle fanek, że nie wyjdziecie- usłyszałam ciepły głos Prestona. Faktycznie . Gdy spojrzałam wszędzie było "morze" fanek. Jedne trzymały transparenty z naszymi imionami itd. : Pali, Emill , Karry, Zar ( Zayn +Car) , niektórzy jeszcze z LouMad, inne z hasłami typu "Car i Em jesteśmy z wami", "Wróćcie do nas", "Kochamy was". Na ten widok zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro ale to było wspaniałe z ich strony. Odwróciłam się w stronę Prestona zalana łzami.

-Proszę Cię Preston. Ja muszę dostać się do szpitala-załkałam

-Spokojnie mała zaraz coś wymyślimy spokojnie -powiedział tuląc mnie do siebie.

-Harry a gdzie Ty się do cholery wybierasz ?! Wracaj tu natychmiast-usłyszeliśmy zdenerwowany głos Paula. Harry wychodził właśnie przed hotel. Co on robi , przecież one go zabiją ?! Nagle zapadła totalna cisza. Patrzyliśmy jak Hazz mówi coś do tłumu a ten momentalnie się rozstąpił. Styles wrócił do środka.

-Możemy jechać- oznajmił. Uśmiechnęłam się do niego blado. Rzuciłam się pędem do samochodu, od strony kierowcy.

-To nie najlepszy pomysł żebyś prowadziła auto-powiedział Zayn zabierając mi kluczyki.

-Racja, dzięki- odparłam

Jechałam samochodem z Zayne'm, Niall'em , Louis'em i Lukiem. Reszta zapakował się do czterech następnych samochodów. Jechaliśmy w milczeniu. Jeszcze chwila i trafiłby mnie jasny szlag na miejscu. Dojechaliśmy pod szpital, który też był okupowany przez fanki. Niektóre miały nawet namioty i śpiwory ze sobą. To było cudowne i dawało siłę do walki z tym wszystkim. Już wiem jak bardzo kochały chłopców , n i teraz nas i ile były wstanie dla nich zrobić. Dosłownie wszystko. Gdy weszliśmy do szpitala podeszła do nas mała, rudowłosa pielęgniarka.

-Państwo do panienek Collins i Nowak?- zapytała

-Tak właśnie- odparłam

-Przykro mi ale nie możecie wejść wszyscy-oznajmiła
Odwróciłam się do nich.

-Dobra wchodzimy ja ,Niall i Pat a reszta czeka w poczekalni - powiedziałam

-Ja też idę -powiedział Lou

-I ja oczywiście - wtrącił się Josh, który właśnie dotarł do szpitala z Gemmą bo ta lepiej się już czuła.

-No i my- powiedzieli Liam, Harry i Zayn

Spojrzałam błagalnie na pielęgniarkę.

-No dobrze-powiedziała łagodnie - Czwarte piętro, sala 36 , blok OIOM.

Podziękowałam pielęgniarce i ruszyliśmy do góry. Gdy wysiedliśmy z windy zauważyłam Roberta siedzącego na ławce. Nagle na korytarzu pojawił się Mati

-Ciocia !!-wrzasnął , rzucając mi się na szyję

-Skrzacie-odparłam , mocno go do siebie tuląc. Spojrzał na mnie swoim dużymi , Michałowatymi oczami.

-Czy ciocia Em będzie żyła ? A bobasek ? -zapytał

Stanęłam jak wryta. CO ?? ŻYŁA ? BOBASEK ?.Podeszłam z małym do Ali i Roberta.

-Co....-nie skończyłam gdyż Ala mi przerwała

-Idź porozmawiaj z lekarzem

-Tak już idę-wydukałam i udałam się do pokoju lekarzy. Zapukałam do białych jak śnieg drzwi. Usłyszałam cichutkie "proszę" i weszłam. Za biurkiem siedział młody, przystojny lekarz.

-Ja w sprawie mojej siostry Emili Nowak i przyjaciółki Carolain Collins, Klaudia Nowak-przedstawiłam się

-Victor Richards - odpowiedział- Proszę usiąść. Możemy mówić sobie po imieniu ?-zapytał

-Tak proszę-odparłam

-Więc nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości- zaczął a ja spuściłam głowę, nic nie mówiąc.- Twoja siostra i przyjaciółka zostały otrute.
Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.

-OTRUTE ?!? Ale-ale ...jak...to..?-zapytałam wstrząśnięta.

-Tak ale to nie wszystko. My nie wiemy co to za trucizna a ona powoli zabija je obydwie-powiedział-Czy one coś jadły, piły na coś się skarżyły ? Mają jakiś wrogów ?-pytał ale nie wszystko do mnie wtedy docierało.

-Nie..w ..sumie..to nie tam czasami drobne sprzeczki z Perrie ,Taylor czy Sophią ale nie -mówiłam bardziej do siebie niż do niego.-Zjadły babeczki przed koncertem ale to prezent od Paula więc nie sądzę żeby było coś z nimi nie tak

-A mogłabyś mi przywieźć jedną ? Czy ktoś jeszcze je jadł?- pytał dalej

-Tak mogę. Jadłam ja i Pat ale najwięcej zjadły Em i Car-odparłam

-Jak się czujesz ?-zapytał podchodząc do mnie

-Nie najlepiej ale to z powodu całej sytuacji -powiedziałam

-Tak pewnie tak ale zostań w szpitalu w razie czego i wyślij kogoś po ta babeczkę proszę to bardzo ważne

-Tak jasne
Już łapałam za klamkę gdy mnie zatrzymał.

-Aha jeszcze jedno Emili jest w ciąży
Stałam w tych drzwiach dobre 5 minut nie mogąc się ruszyć. Moja Em w ciąży. A jeśli dziecku się coś stanie a jeśli Em się coś stanie. Jak ja to powiem Niallowi ? Wyszłam w końcu na korytarz. Spojrzałam na Horana.

-Niall musimy pogadać -powiedziałam a ten od razu poderwał się do góry. Poszliśmy na taras , który znajdował się na końcu korytarza.

-No mów wreszcie bo zaraz zwariuje. Nikt się chce mi nic powiedzieć- denerwował się blondyn

-One zostały otrute ....

-OTRUTE ?! Jak to przez kogo i kiedy ? Pomogą im ?!-zasypał mnie pytaniami

-Tak otrute, nie wiem przez kogo i kiedy ale otrute. Na razie nie mogą im pomóc bo nie wiedzą czym zostały otrute. Lekarz kazał przywieźć te babeczki , które dostały od Paula do badań.

-Matko dlaczego nas to spotyka- załkał

-Nie wiem Niall ,nie wiem. Straciłam już brata jeśli teraz stracę siostrę to koniec-powiedziałam tuląc do siebie Irlandczyka.
Oparłam swoje czoło na jego.

-Niall musze jeszcze Ci coś powiedzieć-zaczęłam- Niall Em jest w ciąży-powiedziałam wypuszczając głośno powietrze.
Stał nieruchomo, patrząc na mnie.

-W ciąży ? Będę ojcem?-zapytał a po jego policzkach spłynęły łzy.

-Tak będziesz tatusiem-teraz ja tez płakałam. Staliśmy wtuleni w siebie i płakaliśmy.

-Dobra wracajmy do reszty- powiedziałam i udaliśmy się z powrotem do środka.

(perspektywa Pat)

Siedzimy tu już godzinę i tak naprawdę wiemy to co nam powiedziała Ala. Em jest w ciąży. To z jednej strony wspaniała informacja a z drugiej strony z czego się cieszyć. Nie wiadomo co się z nimi dzieje i dlaczego ?! Mam dosyć bezczynności. Chwilę później wróciła Klaudia z Niall'em. Horan usiadł obok reszty chłopców a Duśka obok mnie.

-Gdy dowiedział się o ciąży , trochę ożył-powiedziała blado się uśmiechając

-Tak widzę, w jego oczach są iskierki nadziei , będzie o nią walczył jak lew-powiedziałam kładąc głowę na jej ramieniu

-Wiem on ją cholernie kocha-odparła tuląc głowę do mojej.-Szkoda , że ja nie mam takiego szczęścia -dodała wskazując palcem na korytarz.
Boże dlaczego ja tak cierpię ?! Odpowie mi ktoś ?? Korytarzem szła nasza świta. Taylor z szatańskim uśmiechem na twarzy, Sophia i Perrie. Po jaki chuj one tu przyjechały ? A Shmit to już w ogóle. Przecież Li jest ze mną oficjalnie. Niech ona mi lepiej zejdzie z oczu bo ją szlag trafi, ale oczywiście całkiem przypadkiem. Nie mogłam na to patrzeć więc ruszyłam w stronę Duśki i Matiego, który usnął jej na kolanach. Siedzieliśmy tak kolejne dwie godziny. Każdy z nas już praktycznie spał. Nagle moją uwagę przykuły Taylor i wara obciągara , które po cichu wymykały się z korytarza uważając aby nikogo nie obudzić. Stwierdziłam , że to bardzo podejrzane i tak aby mnie nie zauważyły ruszyłam za nimi. Szły głównym korytarzem, podążając tak mi się wydawało do damskiej łazienki. Nie pomyliłam się. Kilka chwil później weszły do damskiej toalety. Podeszłam do drzwi i przyłożyłam do nich ucho. Odpowiedziała mi cisza. Lekko odchyliłam drzwi aby móc zobaczyć czy weszły głębiej czy tylko do lustra. Zaglądając nie zobaczyłam nikogo , więc bezszelestnie weszłam do środka. Usłyszałam głos Taylor w jednej z kabin. Zaczęłam się przysłuchiwać.

-Wiesz Sophia muszę Ci coś powiedzieć -zaczęła Swift

-Słucham, tylko mi nie mów, że jesteś w ciąży-zaśmiała się swoim jaszczurowatym śmiechem Shmit

-Nie przestań, nawet tak nie żartuj-pisnęła Taylor

Przybiłam sobie facepalma jak można być tak przypierdolonym ? No jak można ?! A no jak widać można bez problemu. Próbowałam głośno nie oddychać i ogólnie nie poruszać się. Słuchałam dalej.

-Bo wiesz to tak jakby ja je zatrułam- powiedziała Swift. Moje ciało spięło się do granic możliwości. Oddychałam szybko ale jak najciszej. WŁAŚNIE USŁYSZAŁAM ,ŻE TA SZMATA TAYLOR SWIFT , KTÓRA UWAŻA SIĘ ZA GWIAZDĘ ŚWIATOWEGO FORMATU, ZATRUŁA DWIE Z NAJWAŻNIEJSZYCH OSÓB W MOIM ŻYCIU ?! Miałam ochotę tam wejść i wpierdolić im obydwu ale coś mnie powstrzymało.

-Co ty gadasz ?- zapiszczała Shmit

-No tak zrobiłam te babeczki i dodałam tam rtęci. Ale kurde zamiast tej Emili miała to zjeść ta cała Klaudia-kontynuowała Swift. Nie mogłam dłużej tego słuchać. Wiedziałam już wystarczająco dużo. Wyszłam z łazienki tak jak weszłam czyli bezszelestnie. I udałam się pędem do pokoju lekarzy. Wpadłam tam jak burza.

-Doktorze Richards-wydyszałam- To rtęć, zostały zatrute rtęcią
Doktor spojrzał na mnie zdziwiony.

- Na pewno ?! Skąd to wiesz ?-zapytał. Przewróciłam oczami.

-Zaufaj mi i idź ratuj moje przyjaciółki- krzyknęłam. Na szczęście nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Wybiegł z pokoju i ruszył do sali dziewczyn.

Ja natomiast zebrałam swoje rzeczy tak aby nikogo nie obudzić, i ruszyłam w stronę wyjścia. Nie zostawię tak tego. Zemszczę się. Ruszyłam w stronę czarnego jeepa , którym tu przyjechaliśmy później oczywiście odstawię go na miejsce. Gdy wychodziłam z łazienki, kątem ucha ( aut. nie wnikajmy w to głębiej :p) usłyszałam jak Swift mówi do wary żeby się później bo Taylor musi się odświeżyć. Już ja ją tak odświeżę , że się zdziwi. Ale najpierw jadę do nas do domu. Prułam po londyńskich drogach z prędkością światła dlatego też siedem minut później byłam po domem. Otworzyłam drzwi i pędem puściłam się do swojego pokoju. Zaczęłam przekopywać całe pomieszczenie w poszukiwaniu czarnego, zimnego , ciężkiego zawiniątka.

-Kurwa gdzie to się podziewa ?!-krzyknęłam. Nagle na dnie szafy , pod pudłami znalazłam.

-No nareszcie- powiedziałam a na mojej twarzy zagościł triumfalny uśmiech.

-No to Swift zabawimy się teraz


( perspektywa Liama)

 Obudziłem się gdyż poczułam przeciąg. Zobaczyłem Pat wybiegającą z pokoju lekarzy, zabrała swoje rzeczy i wyszła. Było to bardzo dziwne. Chwilę po niej z pokoju lekarzy wybiegł doktor Richards i poleciał do dziewczyn do sali. Wiedziałem, że coś się dzieje. Obudziłem Klaudię i kazałem jej dać znać jak coś się dowie , obudziłem resztę i ruszyłem biegiem za Pat. Nie wiedziałem co kombinuje ale zamierzałem się dowiedzieć. Szedłem za nią ale tak aby mnie nie zobaczyła. Wiem , że to słabe śledzić swoją dziewczynę ale coś czuje , że nie powiedziałaby prawdy gdybym ją zapytał. Wsiadła do samochodu , którym przyjechaliśmy do szpitala. Jak ja ją dogonię ? Na piechotę na bank nie dam rady. Zacząłem grzebać po kieszeniach. Gdzie to jest do jasnej cholery !?! No na reszcie jest. Sięgnąłem do tylnej kieszeni spodni. Wyciągnąłem z niej czarny klucz , który wyglądał normalnie ale był nienormalny. Otóż otwierał wszystkie samochody należące do nas i do ekipy. Paul powiedział , że to w razie potrzeby i nagłych wypadków a właśnie taka jest sytuacja. Wyjechałem na drogę. Chwilę się porozglądałem i nic. Jak to ? To ona aż tak szybko jedzie ?! No dobra. Nagle zobaczyłem czarnego jeepa, skręcającego w uliczkę jakieś pół kilometra przede mną. No nieźle. Wdepnąłem na gaz. Skręciłem w tą samą uliczkę co Pat. Już wiedziałem , że to ona i dokąd jedzie. Jechała do domu. Więc nie myśląc długo skręciłem w jedną z przybocznych uliczek , jadąc na skróty. Zajechałem dom tak aby nikt mnie nie widział. Stałem tam jeszcze chwilę gdy nagle Pat zajechała z piskiem opon pod dom. Co jej się tak spieszy ? Nigdy tak nie jeździła, przynajmniej nie ze mną ani w mojej obecności. Kilka , niedużych grupek fanek poderwało się gdy przyjechała. Ale Pat krzyknęła , że nie ma czasu teraz i nadrobi to przy okazji ( tak mi się wydaje bo miałem zamknięte szyby) i wbiegła pędem do domu. Nie było jej z 15 minut, już miałem wysiadać kiedy ta wybiegła z domu i wsiadła do auta. Ruszyłem za nią dosyć szybko gdyż dalej nie zdjęła nogi z gazu. Gdzie jej tak spieszno Li myśl ! Ale w tamtym momencie nic nie przychodziło mi do głowy. Jechałem w bezpiecznej odległości. Nagle Pat zajechała pod hotel Hilton. Ale po co ?! Zaraz zaraz czy to nie hotel w , którym zatrzymała się Taylor ?? Ale po co Pat szła by do Swift ? Przecież one się nienawidzą ?! Wysiadłem z wozu i ruszyłem za panną Wasilewską , która znajdowała się już w środku. Gdy Pat udała się do windy ja ruszyłem w stronę recepcji przy, której chwilę wcześniej stała.

-Przepraszam czy pani Wasilewska już dotarła do pani Swift ?-zapytałem robiąc z siebie debila

-Witam panie Payne tak przed sekundą weszła do windy, pokój numer 254, czwarte piętro jakby pan nie pamiętał- powiedziała Amanda wszystkim znana recepcjonistka.

-Dziękuję - odpowiedziałem i ruszyłem do windy. A w dupie idę schodami, będę szybciej. Biegłem po schodach ile sił w nogach. Gdy zobaczyłem napis "Czwarte piętro" miałem ochotę pocałować ziemię. Jestem na to za stary.

S: Wystarczy ,że trochę poćwiczysz leniu patentowany.

Nakrzyczało na mnie moje sumienie. Na tak racja. Wpadłem na piętro. 249, 250,252 JEST!! 254. Stanąłem pod drzwiami zastanawiając się co mam zrobić . Przyłożyłem ucho do drzwi. Usłyszałem krzyk Taylor. Wiedziałem ,że to nie jest towarzyska rozmowa. Poczekałem jeszcze chwilę ale gdy usłyszałem drugi pisk Taylor nie wytrzymałem. Gdy otworzyłem drzwi moim oczom ukazał się straszny widok. Taylor leżała na podłodze i błagała o litość a nad nią stała Pat mierząc do niej z pistoletu. Wstrzymałem oddech. One obydwie spojrzały na mnie ale zaraz odwróciły wzrok.

-Liam co Ty tu robisz ?! Idź stąd i nie wtrącaj się -powiedziała Pat zaciskając zęby.

-Chyba sobie kpisz !!-powiedziałem- Odłóż ten pistolet, Klaudia i Harry i tak będą razem - dodałem. No to dojebałeś Liam, nie ma co.
Taylor spojrzała na mnie urażona moimi słowami, za to Pat spojrzała ze współczuciem w oczach.

S: Tak kochany współczuje twojej chwilowej głupocie !!!!!

-Liam co jak co ale o Duśkę to ja się nie martwię. Oni będą razem to pewne ale czy wiesz ,że ta zdzira tutaj -i tu wskazała giwerą na Swift- Zatruła nasze biedne Em i Car ? Wiedziałeś ??

-Skąd to wiesz ?-wrzasnęła Taylor podrywając się z podłogi. Patrzyłem na to z niedowierzaniem.

- Podsłuchałam was w kiblu. Ty i ta szmata Shmit wszystko uknułyście. Szczerze spodziewałam się tego po Edwards ale jak widać pomyliłam się -wysyczała Wal.

-I wszystko by się udało. Ale zamiast młodej miała leżeć tam ta druga szmata Nowak !!! Ona się w ogóle nie umywa do mnie i nie pasuje do misia pysia. No ale cóż już za późno na ratowanie tych tam w szpitalu więc przykro mi. A poza tym nie zastrzelisz mnie bo wsadzą Cię na dożywocie -zaśmiała się ironicznie Swift

-O mnie się nie martw. Dam sobie radę-odparła Pat zaciskając rękę na spuście.

-Pat nie rób tego wtedy będziesz tak samo zła jak ona !!!!!- krzyczałem aby uratować sytuację.

-Ale jeśli one nie przeżyją to ona będzie bezkarna- krzyknęła

-Jakoś to załatwimy. Proszę odłóż ten pistolet. Kocham Cię i nie mogę Cię stracić.

( perspektywa Harrego )

Coś zaczęło się dziać. Lekarze zaczęli latać , krzyczeć ale i tak nic z tego nie rozumiem. Pat gdzieś zniknęła, Liam tak samo. Klaudia z Robertem świrują. Totalny chaos. Louis ciągle myśli o Car. To mój przyjaciel i życzę mu z całego mojego serca aby wszystko mu się ułożyło. Już ja się o to postaram. Natomiast u mnie sytuacja jest zupełnie DO DUPY !!! Dlaczego nie mogłem być singlem gdy spotkałem Klaudię co ?!? Dlaczego ?? Nie właściwie źle to ująłem. Dlaczego nie byłem wolny totalnie wolny. Sprawy wyglądały by zupełnie inaczej. Chciałbym zacząć wszystko od nowa. Ale czy ona tego chce ? Nie będę jej teraz głowy zawracał. Oni przeżywają teraz tragedię. Nagle przysiadł się do mnie Zayn , który wrócił z Matim i Alą z bufetu. Widać ,że mulat bardzo polubił małego a co dopiero jego mamę. Zaraz chwileczkę a gdyby tak ....... nie nie ważne. Harry ty sobie nie potrafisz związku zorganizować tak jak należy a innych będziesz swatał zajmij się sobą.

-Nad czym tak myślisz ? Chodzi o Duśkę ,zgadłem?-moje przemyślanina przerwał Zayn.

-Tak, ale tez nie tylko. Stary zjebałem sprawę -powiedziałem

-No w tedy z tą stodołą na pewno. Dupek z Ciebie-powiedział i popatrzył mi w oczy.

-Ale dupek, który potrafi się ogarnąć, naprawić swoje błędy i przyznać ,że zjebał. Dupek , który ma zielone tęczówki, dołeczki i loki oraz złote serce w brew pozorom-zaśmiał się-Musisz zacząć to od nowa

-Wiem ale nie wiem czy ona chce - powiedziałem zwieszając głowę

-Na pewno chce - zapewnił mnie Malik

-Zayn mogę Cię  o coś zapytać ?

-Wal śmiało Hazz- odparł

-Podoba Ci się Ala ?- zapytałem patrząc na niego zaciekawiony. On popatrzył na mnie , jego kąciki ust powędrowały ku górze a po chwili powiedział.

-Jest wspaniała, wyrozumiała , inteligentna, ambitna, rodzinna, kochana, piękna, ma poczucie  humoru i stonowany charakter ale potrafi zaszaleć czy pokrzyczeć, jest wrażliwa i delikatna ale za razem stanowcza i zdecydowana, wie czego chce od życia , troszczy się o innych wokół siebie ale nie koniecznie myśli wtedy o sobie. No i do tego Mati, cudowne dziecko. A czemu pytasz ?
Podczas gdy on to wszystko mówił zdałem sobie sprawę , że o Carolain nigdy tak nie mówił, przynajmniej nie tyle i z takim wigorem.

-A tak pytam bo oni chyba bardzo Cię polubili- mówiąc to wskazałem na Matiego biegnącego w naszą stronę. Podbiegł do Zayna , klepnął w kolano i krzyknął "BEREK" na co mulat poderwał się z krzesła i rzucił w dziką pogoń za maluchem.

-Pogadamy później - krzyknął i zniknął za zakrętem. Nagle z tego samego zakrętu wyłonili się Pat i Liam. Pat była zalana łzami a Li ją pocieszał. Podbiegłem do nich.

-Co się stało ?-zapytałem. Liam z początku nie  wiedział co powiedzieć ale w końcu wyjąkał.

-Pat po prostu jest trochę przytłoczona i nie radzi sobie do końca z tą sytuacją ale będzie dobrze.

Musiałem mu uwierzyć ale wiedziałem , że coś nie gra. Następne dwie godziny , były dla nie masakrą. Nikt się nie odzywał, wszyscy siedzieli jak na skazaniu. Nagle przyszedł doktor Richards.

-Mam dla was dobre wieści ich stan się ustabilizował. Jest dobrze-powiedział. Gdy skończył mówić na korytarzu dało się słyszeć oddechy ulgi i kamienie spadające z serc nas wszystkich. Teraz nareszcie mogliśmy zejść do bufetu zjeść i się napić  być spokojnym ,że pod naszą nieobecność nic strasznego się nie wydarzy. Szedłem jako ostatni, przede mną szli Pat i Li. Gdy wszyscy siedzieli i jedli ja wyszedłem żeby zadzwonić do mamy. Chciałem z nią porozmawiać , usłyszeć od niej jakieś ciepłe słowa czy radę . Gdy wybierałem numer zauważyłem Pat przytulającą jakiegoś dobrze zbudowanego faceta. Wyglądała na bardzo szczęśliwą. Facet przytulał ją całował w policzek itd. Co jest grane ? Pat przecież nie zdradziłaby Liama. A może pomyliliśmy się co do niej. Wtedy przyszedł do mnie Li.

-Nie widziałeś gdzieś Wal ? Uciekła mi a nie chce jej zostawiać samej - zapytał. Już miałem go ostrzec aby się odwracał gdy on właśnie to zrobił. Stanął jak sparaliżowany gapiąc się w stronę Pat i tego gościa.

-Kto to jest ?- zapytał gniewnie..

-Nie wiem Li może jakiś kolega -odpowiedziałem. Jego twarz spochmurniała. Zniknął w bufecie po chwili wracając z Klaudią  ,ciągnąc ją za ramię .

-Liam puść mnie oszalałeś ?!- krzyczała
Ej lekko przesadza.

-Stary puść ją o co ci chodzi ?-krzyknąłem, ewidentnie uścisk Li ją bolał.

-Spójrz- wysyczał i obrócił Duśkę w stronę Pat i tego faceta -Widzisz wy wszystkie jesteście takie same. Oszustki i tyle. Tylko, że głupi Niall dał się złapać na dziecko. Nie poznałem go w tamtej chwili. Nasz prawdziwy Li nie powiedział tych słów. Klaudia spojrzała na niego krzywo.

-Liam co się z Tobą stało ? To nie tak jak myślisz-powiedziała. Chciała jeszcze coś powiedzieć ale jej przerwał

-Ona mnie zdradza.....

___________________________________________________
A oto jak wygląda nasz doktor Richards:


11 komentarzy:

  1. Dzieje się :)
    ale w sumie myślałam, że Zayn będzie z Car
    muszę przyznać, że shippuje Zar <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dzieje :) ja też tak myślałam i też shippuje Zar no ale to była decyzja Karoliny . Dziękujemy za komentarz i życzymy szczęśliwego nowego roku kochana <33

      Usuń
  2. Genialny rozdzial<3 Wiedzialam ze sparwa z tymi babeczkami to te tynki....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i jesteśmy bardzo szczęśliwe , że Ci sie podobał <33 oraz , że skomentowałaś :*

      Usuń
  3. Jejuuu kiedy następny? <3
    Tak mnie wciągnął ze boże nie mogę <3
    Przeczytałam te 15 rozdziałów w dwa dni <3 i czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mamuniu nawet nie wiesz jak się cieszymy !!! Następny rozdział już w krótce <3 wow to jesteś szybka. Pozdrawiamy serdecznie <33 uczyniłaś mój dzień cudownym :D

      Usuń
  4. I wy u uczyńcie mój dzień cudownym ( a był naprawdę zły) i dodajcie nowy rozdział bardzo proszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz jeszcze trochę poczekać ;/ za wszystkie problemy i poślizgi serdecznie przepraszamy <3

      Usuń
  5. Zostałaś nominowana do LBA :* Gratuluję i wiecej informacji znajdziesz na http://last-minute-ff.blogspot.com/p/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mamuniu !!!! Dziękujemy z całego serca <333 Jestem naprawdę bardzo, bardzo szczęśliwa reszta załogi również :D

      Usuń
  6. 37 yrs old Engineer I Dorian Goodoune, hailing from MacGregor enjoys watching movies like Bright Leaves and Astronomy. Took a trip to Historic Area of Willemstad and drives a Eldorado. rodzaj kontaktu

    OdpowiedzUsuń